sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 1 – „W życiu jeden cud ,już nie będzie go”


[Łzy– „Nadzieja nie dla mnie”]
 9 październik 2010 r.
Niezbyt wysoka dziewczyna stała przed halą Energia’’ w Bełchatowie. Miała długie, brązowe włosy i duże szare oczy. Ubrana była w szary dres, a na plecach miała żółty plecak. Z lękiem patrzyła na obiekt, w którym miała pracować.
            Amelia Sosnkowska wychowała się w domu dziecka. Jej rodzice zostawili ją pod drzwiami bidula, gdy miała niespełna tydzień. Była przy niej tylko kartka z imieniem i nazwiskiem. Całe osiemnaście lat spędziła w otoczeniu dzieci, tak samo niekochanych jak ona. Poszła rok wcześniej do szkoły i po ukończeniu siedemnastego roku życia zaczęła studiować dziennie fizjoterapię. W wieku osiemnastu lat wyszła za mąż. Jej mąż zarabiał na nią. Amelia mogła liczyć zawsze na Marka. Kochała go całym sercem i nie wyobrażała sobie życia bez niego. Niestety, w ich pierwszą rocznicę ślubu jej ukochany Marek zginął w wypadku samochodowym. Po raz kolejny musiała zacząć liczyć tylko i wyłącznie na siebie. Aby się utrzymać zaczęła pracować jako kelnerka. Nie było jej łatwo. Po zakończeniu nauki dom dziecka, w którym się wychowała pomógł jej dostać się do sztabu medycznego najlepszej drużyny siatkarskiej w Polsce. Nie była z tego powodu zadowolona, ale była to jedyna szansa na trochę lepsze życie niż to, które prowadziła od momentu śmierci Marka. Od tej pory o każdą następną pracę musiała troszczyć się sama, w tym momencie kończyła się opieka domu dziecka nad Amelią.
            Dziewczyna znała dobrze cały skład PGE Skry Bełchatów. Nauczyła się ich wszystkich nazwisk na pamięć. Czuła, że tu nie pasuje i że powinna dalej pracować jako kelnerka. W końcu jednak zebrała się w sobie i weszła do środka. Serce biło jej jak szalone. Czuła się zagubiona. Nie wiedziała gdzie ma iść. Jednak po chwili zauważyła trenera - Jacka Nawrockiego. Podeszła do niego i niepewnie, drżącym głosem powiedziała:
- Dzień dobry. Nazywam się Amelia Sosnkowska. Ja mam być nowym fizjoterapeutą męskiej sekcji widząc, że mężczyzna chce coś powiedzieć, dodała szybko. Może mnie pan pokierować w odpowiednie miejsce?
- Proszę pójść za mną.
            Amelia, bez słowa sprzeciwu ruszyła za pierwszym trenerem Skry. Jej żołądek skręcił się w precelek, a serce kolejny raz zaczęło bić szybciej niż powinno.
- Zanim zaczniesz z nimi pracować muszą cię poznać, a ty ich. I nie przejmuj się, ich czasami durnym poczuciem humoru.
            Szatynka kiwnęła głową, a na jej twarzy pojawiło się jeszcze większe przerażenie. Weszli na halę gdzie miał się odbyć pierwszy trening w tym sezonie. Na miejscu byli już wszyscy. W zasadzie zespół Skry nie przeszedł wielkich zmian. Jedyną zmianą była to, że Bartosz Kurek zmienił klub na włoski, a jego miejsce zajął Zbigniew Bartman, który początkowo miał grać w Politechnice Warszawskiej. Po hali latały piłki. Chłopaki mimo nieudanych dla polskiej kadry Mistrzostwach Świata we Włoszech, do treningów drużyny podeszli z optymistycznym nastawieniem.
- Chłopaki! krzyknął trener, gdy jego obecność nie została zauważona.
- O! Trener powiedział Winiarski i odrzucił od siebie piłkę, która pechowo trafiła prosto w Karola. Wybacz! krzyknął Michał.
- Jak dzieci powiedział sam do siebie Nawrocki.
            Amelia uśmiechnęła się pod nosem. Od samego wejścia dawało się wyczuć tą pozytywną atmosferę między zawodnikami. Widać było, że tworzą zgraną drużynę. Mimo tej obserwacji dziewczyny ani przez chwilę nie opuszczał lęk przed nową pracą.
- Chłopaki to jest Amelia. Od dziś będzie fizjoterapeutką w naszym zespole.
- A który pan fizjoterapeuta odszedł? spytał Mariusz Wlazły.
- Wykończyliście nerwowo i psychicznie pana Tomasza odpowiedział trener z uśmiechem.
- A na jak długo Amelia zostanie? kolejne pytanie padło ze strony Marcina Możdżonka.
- Jeśli nie wykończycie jej po roku to na długo, a co obawiasz się o swoje plecy Marcin?
- Nie. Ja się chętnie oddam w jej ręce stwierdził Marcin, a dziewczyna spłonęła rumieńcem.
- Idź do ekipy medycznej. Oni tobą pokierują powiedział trener.
            Dziewczyna kiwnęła tylko głową i zniknęła za drzwiami dla personelu medycznego. Tam została pouczona - co gdzie leży i kiedy jest pora jej pracy. Wbrew jej obawom wszyscy byli dla niej mili i ze stoickim spokojem odpowiadali na jej pytania. Szatynka przez cały dzień przygotowywała się do pracy, która ją czekała w godzinach popołudniowych. Oprócz niej w sztabie było jeszcze dwóch fizjoterapeutów.
            Amelia skrywała w sobie tajemnicę, o której nie mogła nikomu powiedzieć. Nosiła w sobie piętno, którego miała się nigdy nie pozbyć. Nigdy nie żałowała swoich wyborów życiowych, ale nie mogła sobie wybaczyć jednego wieczoru, podczas którego poznała – jak się później okazało – swój koszmar senny. To ten jeden człowiek, który zagościł w jej życiu, gdy ukończyła lat szesnaście, był przyczyną jej pozostałych nieszczęść i tego, że nie spała nocami i obawiała się nawiązywać nowe znajomości, ponieważ nie chciała narażać ludzi na niebezpieczeństwo.
Tak to już bywa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem może się przekonać, że zdąża jedynie skrótem na jego spotkanie*
***
[Szymon Wydra – „Do nieba nie chodzę”]
            Po wyjściu szatynki z sali siatkarze zaczęli prawdziwą rozgrzewkę. Trener nie miał dla nich litości. Wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że ten sezon będzie dla nich ciężki. Zamierzali zdobyć najwyższe odznaczenia w Lidze Mistrzów, Klubowych Mistrzostwach Świata, Pucharze Polski i w polskiej lidze. Nikt nie spodziewał się taryfy ulgowej. W PGE Skrze Bełchatów było kilku zawodników, którzy w tym roku byli na Mistrzostwach Świata we Włoszech. Oni wszyscy chcieli zapomnieć o tym nieudanym starcie polskiej reprezentacji. Każdy z nich starał się wyrzucić porażkę z pamięci, ale było ona jak duża i gorzka tabletka, która nie chce przejść przez gardło. Polska drużyna wróciła do kraju drugiego października. Od tego dnia minął tydzień. Każdy miał chwilę na to, aby przemyśleć swoje błędy i zaplanować, co należy poprawić.
- Chłopaki z życiem! Jacek Nawrocki twierdził, że jego podopieczni nie dają z siebie wszystkiego i wymagał od nich jeszcze większej pracy.
            Panowie spojrzeli na siebie i delikatnie się uśmiechnęli. Ci, którzy byli w Skrze kolejny sezon dobrze wiedzieli, że trener nigdy nie odpuszcza i zawsze wyciska z nich ostatnie siły.
- Ja chyba jutro nie wstanę stwierdził Zbyszek, gdy dostali dziesięć minut przerwy.
 Zbigniew Bartman był nowym nabytkiem PGE Skry Bełchatów. Cieszył się, że będzie grał ze swoim dobrym znajomym z reprezentacji– Michałem Bąkiewiczem. Jednak nawet obecność Michała nie pomagała Zbyszkowi zaklimatyzować się w Bełchatowie. Brunet czuł, że dusi się w tym małym mieście i całym sercem tęsknił za Warszawą – miejscem gdzie się urodził. Dopiero od tygodnia mieszkał w Bełchatowie, ale to nie zmieniało faktu, że czuł się mało komfortowo.
- Zibi, nie narzekaj. Za dwa tygodnie będzie gorzej pocieszył kolegę Marcin.
            Zbyszek spojrzał na niego groźnie i nie skomentował zgryźliwej uwagi kolegi.
- Bąku, a jak tam twoja żona? spytał Bartman i uśmiechnął się przyjaźnie do kolegi, aby dać mu tym samym znak, że nie chce być niemiły.
- Blanka aktualnie jest w Paryżu na kolejnym pokazie odpowiedział Michał.
- Musisz ją kochać. Rzadko się widujecie, ale ciągle jesteście razem.
- Widziałem ją trzy miesiące temu, przez  godzinę uzupełnił wiedzę kolegi Michał.
            Zbigniew pokiwał tylko głową i nie skomentował już nawet słowem związku, w którym tkwił Michał. Brunet sam nie mógłby tkwić w czymś takim. On potrzebował czuć, że kobieta jest gdzieś niedaleko i czeka na niego. Zbyszek nie należał do mężczyzn, którzy ograniczali zawodowo swoje partnerki, ale wychodził z założenia, że powinna ona pracować w Polsce i niewskazane są z jej strony podróże służbowe, bo tym samym ich spotkania byłyby ograniczone do minimum. Bartman należał po prostu do mężczyzn, którzy szanują kobiety i ich pracę. Jednak wiedział, że jego ukochana będzie musiała znosić jego ciągłe wyjazdy i stałą nieobecność w domu, a co za tym idzie musiała być kobietą, która będzie wyrozumiała ponad wszystko. On sam byłby gotów poświęcić się dla małżeństwa, ale musiałby kobietę kochać nad życie.
***
[Kelly Clarkson – „Breakaway”]
            Amelia od godziny szesnastej doprowadzała do ładu i składu ciała zawodników po treningu. Razem z nią pracowało dwóch innych fizjoterapeutów, którzy nadzorowali jej poczynania i w razie potrzeby pomagali. Dwaj panowie zgodnie stwierdzili, że ich młoda koleżanka ma wspaniałe umiejętności.
            Gdy szatynce wydawało się, że każdy z zawodników został już „naprawiony” w pomieszczeniu pojawił się Bartman.
- Już koniec, czy może jeszcze się załapię? spytał.
 Dziewczyna spojrzała na wysokiego bruneta i delikatnie się uśmiechnęła. Chłopak stał oparty o framugę drzwi i posyłał w jej kierunku szczery uśmiech.
- Proszę zdjąć koszulkę i położyć się na brzuchu powiedziała i związała włosy w kitkę.
- Tak od razu? Może najpierw się przedstawię. Zbigniew Bartman powiedział ze śmiechem.
- Amelia Sosnkowska przedstawiała się.
            Zbyszek położył się na specjalnym łóżku i oddał się w ręce Amelii. Dziewczyna od samego początku wiedziała, co ma robić. Masaż miała we krwi. Lubiła, gdy ludzie, którzy do niej przychodzili po kilkunastu minutach przestawali być spięci, zdenerwowani. Bartman musiał przyznać, że koledzy mieli rację. Szatynka doskonale wyczuwała gdzie chłopaka boli. Był to jego najlepszy masaż w życiu.
- Chłopaki, mieli rację. Znasz się na rzeczy.
            Szatynka uśmiechnęła się delikatnie, lecz ani na chwilę nie przerwała swojej pracy.
Otacza mnie przeszłość, a mój uśmiech wplątuje się w cudze historie. Ja też chcę mieć historię, taką, którą sama mogę kształtować**
*John Ronald Reuel Tolkien
**Isabel Abedi

14 komentarzy:

  1. Oj siostra od razu idzie wyczuć że Zbyszek zakręci się bliżej koło Amelii ;) Mnie sie podoba całkowicie więc nie masz co narzekać ;)
    Czekam na kolejny rozdział kochana;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam od razu xD. Jeszcze trochę się pokręci :D. Tyle mu wolno.

      Usuń
  2. AAAAAAAAAAAAAA!!! Dziękuje, dziękuje, dziękuje i tak, tak, tak! Wiesz, że Cię uwielbiam za to opowiadanie. Ja już wiem, że będzie genialne tak samo jak początek. Biedna Amelia całe życie miała pod górkę, ale teraz być może jeden z panów ze Skry jej pomoże i nawet wiem który, ale nikomu nic nie powiem. No i jest Bąku, kocham Cię normalnie Cię kocham! Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i będę Cię maltretowała o szybkie dodawanie odcinków. Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maltretować? To zabrzmiało co najmniej jak groźba :P.

      Usuń
  3. Świetne. Nie mogę się doczekać kolejnych części ; *** Czekam na rozwinięcie akcji. I muszę przyznać świetnnie piszesz ; ** Pozdrawiam Kasiaaa /niespodzianki-sa-wszedzie/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :). Jak tylko coś dodam to poinformuję Cię o nowym rozdziale. :)

      Usuń
  4. Oooooo z największą przyjemnością jestem i tutaj :) . Nie trzeba mnie namawiać , wystarczy ,że czytam opowiadanie Twojego autorstwa wspólnie z Teą i w ciemno mogłam założyć ,że znalazłam kolejne cudo. Ooo od czego by tutaj zacząć hmmm Amelia to dziewczyna ,która w życiu bardzo wiele wycierpiała , ciągle z czymś się boryka , i jestem naprawdę pełna podziwu dla niej ,że daje rade. Bełchatów jest jak dla niej szansą na coś nowego lepszego mam taką nadzieje. Nie no siatkarze są mega hahahahaha , zawsze wiedzą jak się gościa przyjmuje;p ;p znaczy Panią Fizjoterapeutkę :) tak sobie myślę ,że nikt nie spotkał się ze sobą w tym miejscu bez powodu. W końcu Zibi też się tam w jakiś sposób męczy...A Michał to świetny przyjaciel :) także ja czekam na kolejny odcinek :)) i czekam :) to tyle :) http://goodbye-to-you.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, siatkarze kochają witać :D. I to ich poczucie humoru. No Zibi się męczy, a to dopiero początek :).

      Usuń
  5. No i trafiłam tu z polecenia Tea, i nie żałuję :D także stałam się nie tylko waszą czytelniczką ale także twoją prywatną ;p
    Podoba mi się podoba ;D co prawda szkoda że Kurasia wysłałaś do Włoch ;p ale jakoś przeżyję :D Zibi może być ^^ myślę że godne zastępstwo ;p
    Amelia. Jak tak czytałam o niej to mi tak się żal dziewczyny zrobiło. Jakby ktoś normalnie otwarł nad nią Puszkę Pandory no... jeszcze ta jakaś tajemnica, jakiś facet..bbrrrr...
    Myślę, że już poczuła, że jest wśród pozytywnych ludzi ;) No i chłopcy tak na wstępie ją zawstydzają ;) Marcin, bo cię Hania ukarze celibatem ;p
    Zbyszek się dusi w małym mieście, biedaczysko. No i oczywiście wpadł na sam koniec ;p haha
    Amelia od razu żeby się rozbierał, szybka :D a on ładnie kulturalnie ;p haha ma cudowne dłonie, no no :) Przydadzą się :D
    Jestem ciekawa co dalej ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Amelii to krótka piłka :D. A co się będzie dziewczyna krępować xD. A no Zibi się dusi, bo on kocha jak się dużo dzieje :D. No i masz racje, że Amelia to nie ma łatwego życia, a dodatkowo kocha przyciągać do siebie problemy.

      Usuń
  6. rozdział bardzo mi się podoba ;)
    Czyżbym się nie myliła i to Bartman będzie głównym bohaterem?

    Czekam na kolejny, i jeżeli mogłabyś mnie poinformowac na gg :5597220, to było by mi miło.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze Ci się wydaje. Bartman będzie głównym bohaterem :). I chętnie będę Cię informować o nowych rozdziałach.

      Usuń
  7. Po udanej sesji,nareszcie znalazłam czas,by zacząć czytać to opowiadanie! Zabierałam się do tego kilka razy,ale zawsze brakowało mi czasu,bo chciałam być na bieżąco z opowiadaniami które przeczytałam. Ale teraz sobie przeczytam :) Już na samym początku,po opisie bohaterów strasznie zaintrygowała mnie postać Magdy. Ciekawa jestem jaką rolę tu odegra,ale po ilości już opublikowanych rozdziałów sadzę,ze jak przeczytam to się dowiem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. 32 year old Programmer Analyst I Allene Laver, hailing from Vanier enjoys watching movies like Los Flamencos and Hunting. Took a trip to Al Qal'a of Beni Hammad and drives a Jaguar C-Type. Oficjalna strona

    OdpowiedzUsuń