niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 17 – „Niedoszły ukochany”

10 kwietnia 2010 r.
            Amelia bała się bardzo. Cały czas chodziła nerwowo po pokoju. Nie wybaczyłaby sobie gdyby Zbyszkowi stała się jakakolwiek krzywda z jej powodu. Aleks był zdolny do wszystkiego. Oprócz niej w mieszkaniu był Michał, który zobowiązał zawieźć się dziewczynę w wyznaczone miejsce. Magda oraz Natalia również jej towarzyszyły. Sosnowska nie była zachwycona obecnością tej pierwszej. Usilnie próbowała dodzwonić się do Aleksa aby ten dał jej porozmawiać ze Zbyszkiem, ale wyłączył nie tylko swój telefon, ale i komórkę Bartmana. Michał i Natalia próbowali ją przekonać do powiadomienia o wszystkim policji, ale fizjoterapeutka uparcie odmawiała. Tłumaczyła się dobrem i zdrowiem siatkarza. Bała się, że widok policji doprowadzi Aleksa do wściekłości, a tym samym wzrośnie zagrożenie życia Zibiego. Czas dłużył się jej niemiłosiernie. Minuty wlekły się jak nigdy dotąd. Walizkę już dawno spakowała – tuż po rozmowie z Aleksem. Musiała zrobić coś czego oczekiwał od niej mężczyzna, którego nie darzyła ani jednym pozytywnym uczuciem. Nienawidziła go. Bała się tego człowieka. Czuła, że jakby ktoś postawił ją pod ścianą i przystawił pistolet do skroni. Każdy ruch wiązał się z utratą życia. Gdy decydowała się na wyjazd ze swoim oprawcą w Bełchatowie przy żywym Zbyszku zostawiała swoje serce. Gdyby z kolei zdecydowała się na wciągnięcie w to wszystko policji to ściągnęłaby na Bartmana poważne niebezpieczeństwo, a nawet i śmierć. Wybierając pierwszą opcję miała świadomość i pewność, że Bartman będzie żył. Co prawda będzie żył u boku innej kobiety, ale będzie dalej rozwijał swoją karierę siatkarską i z czasem o niej zapomni. Myśl, że inna będzie miała możliwość dotykania go, rozmawiania i wspierania go w ciężkich chwilach raniła jej serce jak ostry nóż.
Z lekkim poczuciem wstydu uświadomiła sobie, jak dobrze zna jego usta, jak głęboko wyryły się te miejsca w jej sercu i pamięci, do których wracała, gdy na nią nie patrzył.*
- Jesteś pewna, że mamy nie wzywać policji? – spytała Natalia.
- Tak – powiedziała Amelia. – Życie Zbyszka jest najważniejsze – dodała.
- Nie bądź hipokrytką. Gdyby było dla ciebie najważniejsze czyjekolwiek życie to z nikim byś nie była – wtrąciła swoje trzy gorsze Magda.
- Och, zamknij się. Nie wtrącaj się w sprawy, o których nie masz najmniejszego pojęcia i które wcale cię nie dotyczą – powiedziała Amelia.
            Magda działała brunetce na nerwy, dokładnie tak samo jak czerwona płachta na byka. Patrzyła na nią z wyższością i przekonaniem, że to wszystko jej wina. Sosnowska od dawna podejrzewała, że Magdzie podoba się Zbyszek, ale dopóki był z nią nie było możliwości zdobycia go, ponieważ mężczyzna dawał jej do zrozumienia, że nie jest nią zainteresowany. Amelii przeszło nawet przez myśl, że może z tą całą sytuacją ma coś wspólnego panna Bąkiewicz. Szybko jednak pozbyła się tego pomysłu, bo nie chciało jej się wierzyć, że Magda chciałaby się jej pozbyć w ten sposób. To było nielogiczne, bo przecież życie przyjmującego było zagrożone. Jednak jej zachowanie nie należało do normalnych. Była najspokojniejsza z całej czwórki. Nawet Natalia była blada, przerażona i nerwowo skubała skórki. Michał z kolei wyżywał się na kartce papieru, która najpierw cała kolorowa, a gdy nie było już wolnego kawałka przestrzeni do zamalowania, Bąkiewicz po prostu zaczął ją drzeć na małe kawałeczki. Oczywiście, że o całą sytuację obwiniał Amelię, ale w odróżnieniu od swojej siostry nie czynił jej wyrzutów tylko starał się wspierać. Każde nie potrzebne słowo czy nie potrzebny gest mogły doprowadzić do jakiegoś błędu, którego konsekwencje mogły być opłakane. Michał wolał, żeby zarówno Zbyszek jak i Amelia wrócili cali i zdrowi do domu i do tego była potrzebna interwencja policji, na którą nie wyrażała zgody Amelia. Nie mogli dojść do porozumienia, a trzęsąca się na całym ciele fizjoterapeutka wołała o pomoc lekarza.
Do widzenia, mój niedoszły ukochany,
Do widzenia, pozbawiony nadziei śnie...
Staram się o tobie nie myśleć.
Czy nie mógłbyś po prostu pozwolić mi...być?**
            W końcu wybiła godzina wyjazdu. Cała czwórka wyszła bez słowa z mieszkania i wsiadła do samochodu. Amelia była blada, roztrzęsiona i spięta, ale na twarzy miała wyraz zdecydowania i nie chciała słyszeć o jakiejkolwiek zmianie planu. Dla niej najważniejsze było uratowanie Zbyszka i tylko to się liczyło. Chciała już mieć pewność, że Zbyszek jest bezpieczny w mieszkaniu przyjaciela. Miała wrażenie, że wszystkie światła w Bełchatowie uwzięły się na nich, ponieważ za każdym razem gdy dojeżdżali do skrzyżowania zapalało się czerwone światło. Nikt nic nie mówił, ale atmosfera była tak ciężka i gęsta, że dałoby się powiesić siekierę w powietrzu i nie spadłaby. Amelia czuła na sobie wściekłe spojrzenie Magdy, ale kompletnie nie zwracała na to uwagi.
- Gdy tam dojedziemy tylko ja wysiądę z auta. Nie zgodzę się odjechać z Aleksem dopóki Zbyszek nie będzie z wami. Nie wiem co się będzie działo, ale policję możecie wezwać dopiero gdy ja już będę z Aleksem, a Zbyszek z wami – powiedziała Amelia opanowanym głosem.
- Czyli mamy wezwać policję, tak? – Bąkiewicz, pytał się tylko dla pewności, bo kompletnie pogubiły go usłyszane przed chwilą słowa Amelii. Jeszcze pięćdziesiąt minut temu nie chciała słyszeć o żadnej policji.
- Tak. Możecie wezwać, ale dopiero gdy będziecie pewni, że wam nic nie grozi. O mnie nie musicie się martwić. To wy musicie być pewni, że jesteś bezpieczni. Ludzie Aleksa nie cofną się przed niczym – powiedziała Amelia. – To tutaj, zatrzymaj się – stwierdziła gdy zauważyła ubranego na czarno mężczyznę, który stał przed opuszczoną willą.
- Jesteś pewna, że to tu? – spytała Natalia, rozglądając się dyskretnie.
- Tak – odpowiedziała i wysiadła z auta. Bała się, ale wiedziała, że musi ten strach ukryć głęboko.
Nie mogę iść nad ocean,
Nie mogę jeździć nocą po ulicach,
Nie mogę zbudzić się rankiem
bez ciebie w moich myślach.**
- Punktualnie jak zawsze – powiedział mężczyzna i uśmiechnął się bezczelnie.
- Gdzie Zbyszek? Chcę go zobaczyć.
- Nie stawiaj warunków. Masz iść do stojącego tam dalej czarnego auta – powiedział, wskazując ręką kierunek.
- Nie pójdę tam dopóki nie zobaczę, że Zbyszek jest cały i nie będę pewna, że odjedzie stąd bezpiecznie.
- Nie pyskuj – mężczyzna załapał ją za ramię.
- Puść mnie. Dzwoń do swojego szefa i przekaż mu moje warunki. Powiedziałam, żebyś mnie puścił.
Mężczyzna puścił ją i wyjął telefon z czarnej kurtki. Wystukał numer telefonu i odbył krótką rozmowę ze swoim szefem.
- Chce go zobaczyć.
-…
­- Powiedziała, że dalej nie pójdzie.
-…
- Zrozumiałem – powiedział sługus Aleksa i rozłączył się, by zwrócić się do Amelii. – Masz iść do tej rudery i go wyprowadzić. Weź sobie lepiej kogoś do pomocy. Ale nie tego co kieruje.
                Kobieta skinęła głową na znak, że zrozumiała. Otworzyła drzwi przy, których siedziała Natalia i powiedziała:
- Chodź. Pomożesz mi wyprowadzić Zbyszka.
- Pójdę z… - Michał już chciał otwierać drzwi, gdy w mgnieniu oka był przy nich już mężczyzna w czerni i uniemożliwiał ich otworzenie.
- Chodź Natalia – powtórzyła i ruszyły w stronę opuszczonego domu.
- Tylko bez sztuczek, bo ten samochód spłonie.
- Bydlaki – powiedziała szeptem Natalia.
- Żebyś wiedziała – zgodziła się Amelia.
            Dom był w opłakanym stanie. Sprawiał wrażenie, że za chwilę się zawali. Ostrożnie przekroczyły próg i stawiając krok za krokiem zaczęły szukać Zbyszka. Gdy Amelia była przekonana, że nie widać ich w oknie wychodzącym na ulicę szepnęła kilka zdań Natalii, która na znak zgody pokiwała głową. Były zupełnie nie uzbrojone i gdyby byli tu ukryci ludzie z bronią oraz poleceniem ich zabicia, zginęłyby na miejscu. Serce Amelii biło jak szalone. W głowie miała tylko jedną myśl, żeby zaleźć Zbyszka całego i zdrowego. Nie chciała dopuszczać do siebie myśli, że on może już nie żyć. Miała ochotę kaszleć, ponieważ kurz drażnił ją. W końcu jednak znalazły drzwi, które prowadziły do piwnicy i było to jedyne miejsce, którego jeszcze nie sprawdziły. Schody nie wyglądały. Miała poważne wątpliwości czy wytrzymają ciężar jej ciała i Natalii. Ostrożnie zaczęły schodzić. Na podłodze leżał Zbyszek. Amelia zeskoczyła z trzech ostatnich schodów i pobiegła do niego. Był nieprzytomny.
- Zbyszek! Zbyszek, obudź się – wołała i sprawdzała czy nie ma żadnych ran postrzałowych. Nie był pobity. Miał kilka ran, które musiały zostać zrobione podczas porwania z mieszkania. Puls był wyczuwalny, a oddech równomierny. W końcu siatkarz otworzył oczy. Po twarzy fizjoterapeutki spłynęły łzy.
- Żyjesz – powiedziała i przytuliła się do niego.
- Co ty tu ro…ro…robisz? – spytał słabym głosem.
- Musimy cię…
- Wyprowadzamy cie. Wszystko dobrze się skończyło – powiedziała Amelia. – Aleks został zatrzymany – Amelia musiała kłamać i dlatego przerwała Natalii. Była pewna, że gdyby Zbyszek poznał prawdę, nigdy by się na o nie zgodził. – Możesz wstać? – spytała.
- Chyba mam złamaną nogę – odpowiedział.
- Skurwiele – wyszeptała Amelia. – Natalia pomóż mi.
            Obie kobiety z wielkim trudem podniosły siatkarza. Nie mógł stać na prawej nodze dlatego, żeby wyjść z budynku musiał podpierać się o dziewczyny. Najdłużej pokonywali schody. Natalia obawiała się, że nie uda im się wejść na górę, bo schody się zawalą. Jednak dotarli cało na górę i stopniowo pokonywali każdy metr, który dzielił Amelię od wiecznej niewoli. Brunetka cały czas mówiła do Zbyszka, że wszystko już się kończy, że zakwilę będą w domu i odpoczną. Miała wrażenie, że wierzył w każde jej sowo. Chciała żeby tak było, bo gdy pozna prawdę łatwiej mu będzie ją znienawidzić. Wiedziała, że jej miejsce przy jego boku zajmie Magda. Nie od razu, ale w końcu dopnie swego. Pokonywanie drogi z prawie nieprzytomnym Zbyszkiem, nie było łatwe. Musiały włożyć w to całe swoje siły. W końcu jednak wyszli z domu i pokonywali drogę do bramy, przy której stał jeden z ludzi Aleksa, a drugi blokował drzwi Bąkiewicza.
- Co oni tu robią?
- Nie ważne – powiedziała fizjoterapeutka i uśmiechnęła się sztucznie.
            Magda otworzyła drzwi i pomogła wciągnąć Zbyszka do auta. Nie wiedzieli jakie miał obrażenia wewnętrzne, ale nie mieli też czasu żeby się nad tym zastanawiać. Musieli działać szybko, bo w każdej chwili Aleks i jego kompani mogli stracić cierpliwość. Położyli Zbyszka na tylnym siedzeniu z głową na kolanach Magdy. To nie był już jednak problem Amelii. Wiedziała, że to koniec jakiejkolwiek więzi.
- Amelia – zawołał Zbyszek.
- Zaraz wsiądę – powiedziała i podeszła do mężczyzny, który blokował drzwi Bąkiewicza, a którego nie zauważył Zbyszek. – Odsuń się. Muszę porozmawiać z kierowcą – powiedziała do mężczyzny.
- Tylko bez numerów. Otwórz okno – powiedział facet.
- Michał musisz odjechać jak najszybciej. Bez żadnej zwłoki. Nie zamykaj nawet okna – mówiła tak cicho, żeby słyszał tylko siatkarz.
- Nie szeptać!
- Milcz – powiedziała Amelia donośnie.
- Ale…
- Bez żadnego ale. Bajka się skończyła – powiedziała Amelia i odsunęła się od auta. Spojrzała ostatni raz na Zbyszka, który musiał stracić przytomność, ponieważ Magda próbowała go ocucić. – Jedź – powiedziała stanowczo, gdy z bagażnika wyjęła torbę i została odsunięta przez mężczyznę w czerni, a Michał odjechał z piskiem opon.
- Do tamtego auta – powiedział.
            Z lekkimi oporami Amelia ruszyła w stronę, którą jej kazał. Modliła się, żeby Natalia zdążyła powiadomić policję tak jak to omówiły w trakcie poszukiwań Zbyszka w domu. To była jedyna osoba, której mogła ufać. Właśnie dlatego szła wolno. Mimo, że każdy krok powodował, iż jej nadzieja malała to jednak wierzyła, że uda się to zakończyć inaczej. Gdy miała wsiadać do auta policji dalej nie było. W końcu została wepchnięte do czarnego audi.
Nie można tak po prostu uwolnić się od własnej przeszłości***
- Zapomnij o nim – usłyszała.
*Paullina Simons
**A Fine Frenzy – „Almost Lover”
***Ysabelle Lacamp
Ilość rozdziałów: 17
Ilość stron: 106

Ilość słów: 33 527
***
Witajcie!
Macie prawo kompletnie tego rozdziału nie czytać i nie komentować.
Macie również prawo do olania mnie po prostu za tak długą nieobecność. 
Jednak nim podejmiecie jakąkolwiek decyzję może przeczytacie co mam Wam do powiedzenia? 
Otóż minione sześć miesięcy, a w zasadzie rok, w którym raz byłam a raz nie to była istna karuzela szczęścia i pecha w jednym. Zawirowania w życiu prywatnym, a także nieuleczona tęsknota, która dalej żyje nie pomagają. 
Jednak najważniejszym zadaniem ostatnich sześciu miesięcy była moja praca licencjacka i jej obrona. Wymagała ona ode mnie wiele pracy, a w międzyczasie działo się tak dużo, że nawet nie wiem kiedy minął ten czas. Żeby móc się obronić musiałam zdawać wcześniej egzaminy i część wykładowców robiła wcześniejsze terminy, zmniejszała zakres materiału, za co po prostu im dziękuję. Bywali jednak wredni doktorzy, którzy na zawsze zapadną mi w pamięć - szkoda tylko, że ze strony negatywnej. Jednak koniec końców w miniony wtorek, uzyskałam tytuł Licencjata (co za dureń to wymyślił to ja nie wiem) i po woli wracam do tego wszystkiego co zostawiłam. Z każdym dniem będę nadrabiała Wasze blogi, ale pozwólcie, że zacznę robić to dopiero jutro, dziś jeszcze troszkę się polenię. 
To jest ostatni rozdział na tym blogu. Miało być ich jeszcze trzy, ale doszłam do wniosku, że popsułabym historię nie potrzebnymi wątkami i przeskokami w czasie. Ciężko mi się rozstać z tą historią, ponieważ od niej zaczęło się tak wiele zmieniać w moim życiu jeśli chodzi o siatkówkę i miłość do tego sportu. Zaliczyłam mały etap w pewnym portalu sportowym, przeprowadziłam kilka dobrych wywiadów, poznałam masę świetnych ludzi, widziałam na żywo człowieka, który sprawił, że pokochałam ten sport czyli Ivana. 
Stało się wiele, ale czas to zakończyć i przygotowywać się do kolejnej przygody życia jakim są studia magisterskie oraz 4,5 miesięczny wyjazd do Maceraty na początku przyszłego roku. 
Widzimy się na innych moich blogach, o ile będziecie chcieli je czytać ;).
Całuję i zapewniam, że bardzo za Wami tęskniłam, Waszymi komentarzami oraz Waszymi opowiadaniami, do których wrócę z czystą przyjemnością. 
Zawsze Wasza, 
Lady Spark 

6 komentarzy:

  1. Zacznę od tego, że KURNA tak to chcesz zakończyć??? Nie! Przecież nie wiadmo co stanie z Amelią, ja chcę wiedzieć, nie chcę sobie tego tylko wyobrażać:(

    Fajnie, że jednak postanowiłaś wrócić, mam nadzieję, że tym razem na stałe:). Ja wiernie czekam na każdy kolejny rozdziłą:)
    http://mynieistniejemy.blogspot.com/
    http://blogniemoralny.blogspot.com/ - zapraszam jeśli masz oczywiście ochotę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie chce to skończyć. Inaczej nie umiem. Niestety nie zawsze w życiu są szczęśliwe zakończenia. Mogę tylko powiedzieć, że w dalszych trzech rozdziałach tego opowiadania miało wyniknąć bardziej optymistyczne zakończenie niż to tutaj.

      Usuń
  2. Nie przepadam za otwartymi zakończeniami bo mam zbyt wybujałą wyobraźnie i tysiące scenariuszy co było dalej. Niektóre z nas czytając tą historię mogły się popukać w głowę że to totalna fikcja, ale tacy ludzie jak Aleks, jak Amelia i te wszystkie zawirowania w które je wplątał istnieją nawet w Polsce, może i tuż z ścianą czy płotem. Dla mnie tym samym to opowiadanie jak i jego finał był jeszcze bardziej przerażający. Wybrała życie ukochanego, rezygnując ze swojego szczęścia. Ale czy mogła by być szczęśliwa wiedząc że Zbyszek przez nią zginął? Wątpię. Szkoda tylko że tu tak naprawdę nie mogło być szczęśliwszego finału bo oboje będą cierpieć, ale nie zawsze wszystko kończy się szczęśliwie.
    O nie moja droga mnie się nie pozbędziesz i nawet twoja długa nieobecność tego nie spowoduje. Doskonale wiem przez co przechodziłaś, bo sama przechodziłam przez to samo jeżeli chodzi o studia. Dzięki Bogu mam już to za sobą a duplom magistra leży w szufladzie. To raczej ja powinnam ci podziękować za to ze chcesz tu jeszcze po takiej przerwie wracać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pierwotnej wersji tego opowiadania miało być zakończenie szczęśliwe, ale pisząc je i gdy czas leciał, a ja dalej nie byłam pewna tego czy chce happy endu to doszłam do wniosku, że takie zakończenie będzie najlepsze dla tego opowiadania. Amelia zrobiła to co ja bym zrobiła będąc na jej miejscu. Zbyt bardzo zależy mi na ludziach, których kocham, żeby móc w sytuacji zagrożenia życia odważyć się je poświęcić.
      Dziękuję za Twój komentarz. Dzięki niemu wiem, że warto było walczyć ze sobą i przepisywać ten rozdział. Wiem, że ktoś na to czekał i może choć trochę ucieszyła go migająca kopertka na komunikatorze.
      Dziękuję Ci jeszcze raz :*

      Usuń
  3. Wzruszyłam się, wiesz już o tym. Matko jaka to jest piękna miłość - kiedy nie liczmy się ze swoim bezpieczeństwem, a robimy wszystko dla bezpieczeństwa osoby, którą się kocha. Amelia poniosła bardzo dużą cenę za swoją Miłość do Zbyszka, ale ponieważ ta historia ma otwarte zakończenie wierzę, że policja zdążyła na czas, Aleks trafił na dożywocie do więzienia, a Amelia i Zbyszek prowadzą spokojne, szczęśliwe życie, bo tak jest prawda?
    Dziękuję Ci kochana za kolejną wspaniałą historię, kolejnych wykreowanych przez Ciebie bohaterów i kolejne emocje, które towarzyszyły mi czytając Twoje rozdziały. Wiesz, że zawsze będę z Tobą :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, że się wzruszyłaś. Ja sama byłam bardzo smutna pisząc ten rozdział, ale przecież jakoś musiałam to zakończyć. Postanowiłam tak, bo chyba nie umiem pisać szczęśliwych zakończeń :P

      Usuń