sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 3 – „Tylko Ty masz być jak doktór mądry, co dzień taki sam i co dzień nowy.”


[Hurts „Wonderful Life”]
10 październik 2010 r.
            W zatłoczonym oraz zadymionym pubie, przy stole bilardowym stała piątka mężczyzn. Z powodu dużej ilości dymu nikt nie rozpoznał w nich reprezentantów Polski w piłce siatkowej, ani także klubu - PGE Skry Bełchatów. Panowie przyszli do najlepszego baru w mieście, aby po prostu trochę się rozerwać. Zamówili po jednym piwie. Mieli zamiar symbolicznie wypić po kuflu złocistego napoju i oddać  się grze. Było ich sześciu i w skład tego zespołu wchodzili: Marcin Możdżonek, Zbigniew Bartman, Michał Bąkiewicz, Daniel Piliński, Michał Winiarski i Mariusz Wlazły.
- Chłopaki, pamiętajcie tylko jedno piwo przypomniał kapitan Skry.
- Spoko, Mariusz. Nie panikuj. Rozmawiasz z profesjonalistami powiedział Bąkiewicz, który właśnie rozgrywał partię z Danielem.
            To była chwila wytchnienia dla nich. Jedna z ostatnich przed ciężkim i morderczym sezonem. Oprócz tego, że chłopaki byli kolegami w zespole, to poza boiskiem tworzyli także zgraną grupę przyjaciół. Takie męskie wypady nie zdarzały im się zbyt często, ponieważ kilku z nich miało swoje rodziny i to z nimi woleli spędzić te krótkie chwile wolnego czasu.
- Szkoda, że Bartka z nami nie ma. On to zawsze sypał dowcipami jak z rękawa powiedział Możdżonek zajadając się paluszkami.
            Bartosz Kurek po Mistrzostwach Świata we Włoszech podpisał kontrakt z włoskim klubem Lube Banca Macerata i od tego sezonu zasilał jego szeregi. Nikt nie ukrywał przed młodym przyjmującym, który „stał u progu swojej kariery sportowca”, że jest to dla niego ogromna szansa z której musi skorzystać. Bartek, był dobrym duchem zespołu. Zawsze umiał rozśmieszyć kolegów po ciężkim czy też przegranym meczu. Teraz wszyscy zgodnie twierdzili, że brakuje w szatni tego roztrzepanego młodzieńca, którego wszędzie było pełno.
- Oj damy sobie radę bez Kurka powiedział Daniel.
- Pewnie że tak. On tam już pewnie podrywa piękne włoszki na te swoje błękitne oczęta powiedział Michał Winiarski.
- A co sądzicie o nowej fizjoterapeutce? spytał Mariusz.
- A wiesz, trochę za spokojna jest, jak na nasz zespół jako pierwszy wygłosił swoje zdanie Bąkiewicz.
- Cicha, a w zasadzie nawet zamknięta w sobie. Podczas treningu nie powiedziała dwóch zdań do zawodników dorzucił swoje trzy grosze Winiarski.
- W zasadzie to wydaje mi się, że jest zbyt nieśmiała, a na dodatek bardzo skromna. A co za tym idzie uważa, że nie powinna z nami pracować zaczął filozofować Marcin.
- Nie filozofuj tyle, bo jeszcze filozofem zostaniesz powiedział ze śmiechem Mariusz.
- Możecie przestać? Nie obgadujcie kogoś za jego plecami, bo to jest dwulicowe. Z resztą może ona z jakiegoś powodu taka jest? Bartmanowi puściły nerwy.
            Nie lubił gdy, ktoś obgadywał kogoś. Sam nigdy nie uczestniczył w tego typu rozmowach. Został wychowany w taki sposób, że jeśli coś mu nie pasuje to albo milczy, albo mówi to danej osobie prosto w oczy. Nienawidził nieszczerości. Dlatego też zgasił swoich kolegów. Ich zachowanie, było jego zdaniem bardzo szczeniackie i niedojrzałe. Chłopaki od razu zakończyli temat Amelii i przeszli na jakiś inny, bardziej bezpieczny, który nie groził wybuchem złości ze strony Zbyszka.
[Katy Perry – „Firework”]
 11 październik 2010 r.
Od samego rana w hali Energia panowało zamieszanie. Jacek Nawrocki nie mógł zapanować nad tym co się działo. On sam, nie mógł uwierzyć w to, że jedna, mała i delikatna kobieta może rozłożyć mu na łopatki cały trening. Co chwila migała mu przed oczami blondynka o intensywnie zielonych oczach, która szukała cały czas czegoś w pliku białych kopert.
- Dla trenera też mam zaproszenie powiedziała Blanka i podała Nawrockiemu białą kopertę.
- Zaproszenie?
- Na pierwszą rocznicę ślubu mojego i Michała.
            Jacek pokręcił tylko głową i spojrzał na żonę swojego zawodnika. Blanka nie należała do osób wysokich, ale jej uroda sprawiała, że udało jej się zrobić ogromną karierę w świecie modelek. Była najbardziej znaną polską modelka. Aby jej kariera mogła się rozwijać cierpiało jej świeże jeszcze małżeństwo. Niezmiernie rzadko widywała się z Michałem, a kiedy już była w Bełchatowie musiała liczyć się z tym, że jej mąż ma swoją pracę, którą także kocha i nie może jej poświęcić tyle czasu ile ona by chciała. Nie obywało się u nich bez kłótni, ponieważ i Michał i Blanka byli ludźmi niezwykle upartymi i niezwykle rzadko odstawiali swoje zdanie na bok.
- Co ten Michał z tobą ma? spytał Jacek i schował zaproszenie.
- Cudowne życie odpowiedziała blondynka ze śmiechem.
- Tylko nie rób takich imprez w trakcie sezonu! krzyknął za dziewczyną trener.
- Oczywiście. W sezonie tylko praca, praca i jeszcze raz praca powiedziała dziewczyna.
- Dobrze, że to rozumiesz szepnął Nawrocki sam do siebie.
[Ania Wyszkoni – „Czy ten pan i pani”]
- Cześć. Może wy mi wyjaśnicie czemu cały klub stanął na głowie? – spytała Amelia, Krzyśka i Wojtka.
- Zaraz sama się przekonasz odpowiedział Wojciech, a szatynka poszła się przebrać w dres.
            Wyszła z niewielkiej łazienki i jak zawsze, rutynowo zaczęła się przygotowywać do pracy. Po wczorajszej lekcji wychowania fizycznego była trochę obolała. Od dawna nie uprawiała żadnego sportu. Kiedyś chodziła na aerobik, ale gdy zmiany w pracy przestały się układać tak, aby mogła wieczorami ćwiczyć odstawiła gimnastykę na dalszy plan. Nie była zdziwiona gdy rano wstała z bólem. Z lekkim uśmiechem stwierdziła, że przydałby się jej masaż.
- Witam! powiedziała Blanka, a Amelia podskoczyła ze strachu.
            Odwróciła się w stronę drzwi i ujrzała blondynkę o zielonych oczach, która uśmiechała się radośnie. Szatynka spojrzała zdezorientowana na kolegów, ale oni tylko uśmiechali się do nowo przybyłej. Dla Amelii był to znak, że panowie ją znają.
- Dawno was nie widziałam chłopaki powiedziała kobieta i podeszła się z każdym przywitać.
- Gdzie się podziewałaś jak cię nie było w Bełchatowie? spytał Wojtek.
- A tu i tam. A u was widzę trochę zmian powiedziała Blanka.
- A tak. Doszła do nas Amelia.
- Blanka jestem rzekła blondynka do szatynki.
- Amelia przedstawiła się dziewczyna.
- Panowie, to dla was pani Bąkiewicz podała im dwie, białe koperty.
- My już wiemy co tam jest powiedział Krzysiek.
- Ach ci faceci. Gorsi plotkarze od kobiet. Amelia nie martw się. Michał dał mi listę wszystkich osób z klubu i dla ciebie też mam.
- Ale co? Amelia była bardzo zdziwiona tym co słyszy od tej kobiety, którą przed chwilą poznała.
- Zaproszenie na rocznicę ślubu mojego i Michała. W sobotę robimy małe przyjęcie na sali wyjaśniła Blanka.
- Ale ja..
- Spokojnie. Ubranie takie koktajlowe.
- To cho…
- Wiem że pracujesz tu kilka dni, ale chłopaki na pewno nie pozwolą ci siedzieć przy stole Blanka kolejny raz przerwała Amelii.
- Ale…
- To do soboty. Muaaa powiedziała blondynka i wyszła.
- Ona tak zawsze? spytała Amelia.
- Tak odpowiedzieli zgodnie panowie.
- Ale ja nie powinnam tam iść.
- Blanka to pamiętliwa osoba. Jest miła i na pewno ma dobre intencje z tą zabawą.
            Szatynka schowała zaproszenie do torebki i wróciła do pracy. W głębi duszy cieszyła się, że ktoś nie potraktował jej jak powietrze. Jednak jej strach był większy. Zabawa, a co za tym szło – masa ludzi i konieczność rozmowy. Amelia zadrżała na samą myśl. Nie czuła, aby ktoś dawał jej w Skrze do zrozumienia, że jest nielubiana, ale czasami czuła na sobie spojrzenia chłopaków i wtedy marzyła tylko o tym by zapaść się pod ziemię. Nie lubiła być obserwowana. Myślała wtedy, że ludzie się z niej naśmiewają, a jej policzki przybierały wówczas delikatny odcień czerwieni. Dni mijały szybko i nim ktokolwiek się zorientował nadeszła sobota.
[Patrycja Markowska – „Księżycowy”]
 16 październik 2010 r.
Amelia, stała przed lustrem i ostatni raz przejechała po swoich rzęsach tuszem do rzęs. Widziała w nim kobietę o smutnych, szarych oczach. Od zawsze w jej spojrzeniu był smutek i żal. Nie mogła zrozumieć dlaczego jej rodzice zostawili ją tuż po jej narodzinach. Przez dobre kilka lat marzyła, żeby ją zabrali z domu dziecka. Niestety, z każdym rokiem coraz bardziej docierała do niej myśl, że to czego pragnie nigdy się nie spełni. Zastanawiała się, co było z nią nie tak, skoro rodzice wyrzekli się jej.
 Samotna łza spłynęła po jej policzku. Szybko ją otarła i naprawiła wyrządzone przez nią szkody. Spryskała delikatnie swoją szyję i włosy perfumami. Zarzuciła na ramiona żakiet i wsiadła do taksówki, która już na nią czekała. Podała kierowcy adres i w milczeniu czekała aż dotrze na miejsce. Po piętnastu minutach drogi, w końcu wysiadła z auta. Spojrzała na zegarek i z ulgą stwierdziła, że jest punktualnie. Razem z innymi osobami, które również dojechały na miejsce udała się w stronę sali. Musiała chwilę poczekać, aż przywita się z gospodarzami i wręczy im drobny upominek.
- Poszukaj swojego imienia i nazwiska na karteczce przy talerzyku, dobrze? powiedział Michał i posłał jej delikatny uśmiech, a ona kiwnęła głową na znak zgody.
 Przemierzała długi stół i delikatnie patrzyła czy jej kreacja nie jest zbyt skromna. Miała na sobie szarą sukienkę bez ramiączek, która delikatnie mieniła się od drobinek brokatu, a z przodu była delikatnie marszczona. W końcu znalazła miejsce przeznaczone dla niej. Usiadła i dopiero wtedy uświadomiła sobie, że siedzi między Bartmanem, a Zatorskim. Poczuła się znowu niepewnie. Po jakiś dwóch godzinach przyjęcie zaczynało się rozkręcać na dobre. Amelia siedziała i słuchała tego co się dzieje wokół niej.
- Amelia, chcesz soku? spytał Zbyszek, który nalewał właśnie sobie napoju.
- Nie dziękuję odpowiedziała i spróbowała wymusić coś na kształt uśmiechu.
- Coś cię boli? Strasznie milcząca jesteś.
- Zawsze taka jestem, ale dziękuję za troskę.
- No, Zibi weź Amelię i ruszajcie na parkiet koło pary znalazł się nie kto inny tylko Marcin.
- Właśnie. Chodź. Zatańczymy powiedział Zbigniew i bez czekania na zgodę porwał dziewczynę na parkiet.
            Leciał właśnie jakiś szybszy kawałek. Brunet nie zwracał uwagi na słowa sprzeciwu fizjoterapeutki. Wprowadził ją na parkiet gdzie wirowało wiele innych par. Amelia wiedziała, że umie tańczyć, ale ostatni raz zdobywała parkiet podczas wesela siostry Marka. Bartman okręcił dziewczyną i zaczął z nią tańczyć. Wirowali w rytm muzyki, a ona po raz pierwszy od dawna zaczęła się śmiać. Jej śmiech rozbrzmiewał po całej sali i był wspaniałą melodią. Miała jednak nadzieję, że taniec ze Zbyszkiem będzie pierwszym i ostatnim na tej imprezie. Jednak bardzo się myliła. Przez godzinę lub dwie przechodziła z rąk do rąk. W końcu jednak udało jej się dotrzeć do stolika i napić soku. W gardle miała istną pustynię. Zbyszek również siedział i odpoczywał, a na jego czole widniały delikatne kropelki potu.
- Nie mówiłaś, że tak świetnie tańczysz powiedział Zbyszek, dolewając szatynce soku.
- Dziękuję. Nie tańczę aż tak dobrze. Po prostu czuję rytm odpowiedziała.
- I śmiałaś się przez ostatnią godzinę zauważył.
- Wiem.
- Nie zdarza ci się to zbyt często, prawda?
- Nie mam powodu do śmiechu powiedziała Amelia i zaczęła nerwowo skubać koniec obrusu.
- Bardzo mało mówisz
- Nie lubię rozmawiać.
 Zbyszek zaczynał się irytować. Próbował złapać z tą istotą kontakt, a ona nie dawała mu na to jakiejkolwiek szansy. Widział, że Amelia zaczęła się denerwować gdy dotarło do niej, że już nie tańczy, a siedzi przy stole i ktoś uparcie próbuje zacząć z nią rozmowę. Jej ręce drżały, a ona sama nie patrzyła na chłopaka. Wpatrywała się w białe nakrycie na stole.
- Nie musisz się nas bać powiedział Bartman.
- Nie boję się dziewczyna zaprzeczyła gwałtownie.
- My nie gryziemy. Jesteśmy normalnymi ludźmi.
- Wiem.
- To czemu unikasz nas jak ognia?
- Nie muszę ci tego mówić.
            Nikt nie wiedział, że wychowała się w domu dziecka. Nie chciała aby jej współczuli, albo fałszywie oceniali. Kilka razy już była skreślona ze względu na to, gdzie się wychowywała. A przecież to nie był jej wybór. To ktoś zadecydował o tym za nią. Ona nie chciała się też spowiadać nikomu ze swojego życia.
[Seweryn Krajewski – „Najpiękniejsza”]
Daj, daj tej dziewczynie biały welon.
Kup, kup dwie obrączki szczerozłote.
Zgaś, zgaś podły uśmiech ludzi złych.
A potem daj, daj tej dziewczynie czyste ręce. […]
Walcz, walcz niech Was nie pokona czas.*
            Bartman obserwował szatynkę i zupełnie nie wiedział jak się odnieść do jej ostatniego zdania. Poleciały wolne nuty z głośników, a brunet bez słowa ponownie zaciągnął Amelię na parkiet. Tam wolno i w rytm piosenki kołysało się kilka par. Szatynka nie mogła znieść tej bliskości mężczyzny. Próbowała się delikatnie wyswobodzić, ale on trzymał ją mocno. Czuła, że zdradza Marka, którego straciła kilka lat temu. Amelia, dalej uważała się za żonę swojego zmarłego męża. Nie chciała mieć innego mężczyzny. Kochała Marka i nie wyobrażała sobie  innego chłopaka obok siebie. Czuła, że musi być wierna temu, którego skazała na śmierć.
 Zbyszek prowadził w tańcu i otaczał ją swoimi silnymi ramionami. Dziewczyna została owiana zapachem jego delikatnych perfum. Była od niego sporo niższa, dlatego nie mogła spojrzeć mu w oczy. On tańczył z lekkim uśmiechem na twarzy. To był zwykły moment. Jedna chwila, która dla niej mogłaby trwać wiecznie, bo przez cały czas trwania przyjęcia nie pomyślała o Aleksandrze. Nie czuła tego panicznego strachu, który towarzyszył jej każdego dnia. To było wspaniałe uczucie. Ciało kobiety nie było spięte, a przyjemnie rozluźnione.
Dziewczynie, którą ktoś okłamał podle. […]
Daruj lepszy świt niż ten co zna już. […]
Szkoła, która dał jej ten kochany,
Zniknie nagle tak jak lęk poranny.*
 Czuła się bezpiecznie. Jak na razie ,w jej głowie nie zawitała myśl, że to tylko chwila i rano bajka się skończy, a jej miejsce zajmie codzienny szary dzień, czyli powróci strach o własne i cudze życie. Zawita znowu bariera, która uniemożliwiała jej komunikowanie się z ludźmi. Znowu będzie uciekać, aby ktoś z jej powodu nie został skrzywdzony. Teraz to wszystko było gdzieś daleko jakby w innym świecie. Była jak Kopciuszek, który o północy musiał wrócić do macochy i jej dwóch okropnych córek na służbę. Była tylko jedna zasadnicza różnica między Kopciuszkiem, a Amelią. W bajce wszystko skończyło się szczęśliwie, a w życiu nic na to nie wskazywało.
            Brunet, nie pozwolił jej się wymknąć z ramion. Wyczuwał, że jej ciało już nie drży że strachu. Delikatnie kierował ich ruchami. Ona była tak krucha, że Zbyszek nie mógł zbyt mocno jej trzymać, ponieważ miał wrażenie, że każdy zbyt silny podmuch wiatru mógłby sprawić, że Amelia rozpadnie się jak porcelana na milion kawałków. Widział wypisany na jej twarzy smutek i cierpienie. To nie mówiły jej oczy, a jakaś otoczka, którą była jej aurą i powodowała, że każdy od razu czuł do niej odrobinę sympatii i za wszelką cenę próbował wypisać na jej twarzy trochę radości, a skasować ten emanujący smutek.
Szarość zwykłych dni Jej nie porazi […]
Świecić będzie Jej urody nagość
W czarną, zimną noc i w dzień majowy.*
            Chłopak okręcił dziewczyną i zauważył, że ma ona zamknięte oczy. Przez chwilę poczuł, że chce się nią zaopiekować. Nie wiedział nic o jej przeszłości, ale przez moment zapragnął wynagrodzić jej te wszystkie cierpienia, których doznała wcześniej.
Tylko Ty masz być jak doktór mądry
Co dzień taki sam i co dzień nowy.*
*Seweryn Krajewski – „Najpiękniejsza”

25 komentarzy:

  1. Świetne . ;)) Naprawdę. Amelia dobrze tańczy ;DD Aa jak bartman stanął w jej obronie . ;) Podoba mi się twoje opowiadanie . Mówisz, że marzenia się spełniają i potwierdzasz ; > ? To może i ja uwierzę. Pozdrawiam ; ** /niespodzianki-sa-wszedzie/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu bardzo tego mocno chcieć i z całych sił do tego dążyć. I ja właśnie zamierzam to robić. I kto wie może kiedyś to ja będę komentować mecze zamiast p. Mazura czy p.Drzyzga lub p. Swędrowskiego. Po prostu wystarczy tego chcieć.

      Usuń
    2. Mówisz ? też się wybieram na dziennikarstwo ;DD Więc mam nadzieję do zobaczenia xDD

      Usuń
    3. Oby, oby. Za wszelką cenę będę do tego dążyć i znając mnie milion razy zwątpię, ale nigdy się nie poddam. Bo o to chodzi. Można zwątpić, ale nie można przestać dążyć i walczyć.

      Usuń
    4. I życzę powodzenia w dążeniu do tego celu. ;))

      Usuń
  2. Mówiłam już, ze robienie interesów z Tobą to sama przyjemność? O matko z ojcem, córką i synek kocham Cię! Ten taniec Amelii i Zbyszka taka magiczna chwila, a nasz Zbysiu pokazał, ze jest ciutnie jak Zbyszko z Bogdańca. Taki troskliwy, opiekuńczy, miły, no i zaczyna rozmowę od pytania o sok. Biedny to w tym wszystkim jest Bąku, mieć taką roztrzepaną żonkę kiedy on taki spokojny, poukładany, idealny. Genialne! Wspaniałe! I biorę sobie Twoje motto, bo to sama prawda jest. No, a teraz ja muszę wywiązać się ze swojej umowy. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze mną robienie interesów zawsze jest przyjemnością :D. Ale z Tobą też kocham je robić. No rozmowa musi zostać od czegoś zaczęta. Opiekuńczy i troskliwy :D, no może trochę, ale tylko trochę :D. No i Michaś ma roztrzepaną żonę, ale ktoś musi :D. W końcu przeciwieństwa się przyciągają. To sobie poczekasz ;).

      Usuń
  3. Domyślam się, że widzieć mecz na żywo to coś co zapamięta się do końca życia. Ale powiem ci że oglądając ten mecz wczoraj czułam się dziwnie. A wiesz dlaczego? Bo nie miałam go z kim komentować.. I kolejny raz zaczęłam, żałować, że nie możemy mieszkać bliżej... Ale dobra koniec.. Chłopaki wczoraj pokazali na co ich stać i o to w tym chodziło. ;) Co do twojego drugiego marzenia czyli dziennikarstwa wierze w Ciebie, że ci się uda. Niektórzy studiują co innego a potem są kimś innym całkowicie odbiegającym od swojego wystudiowanego kierunku także ja uparcie będę w Ciebie wierzyć ;** Zdjęcia z meczu widziałam i będziesz mieć pamiątkę oprócz biletu ;)
    Teraz co do rozdziału. Z każdym rozdziałem Amelia jest coraz bardziej niedostępna. W tym pokazała na początku ze tak jest potem trochę dała się ponieść emocją. Ale tu się nią już Zibi zaopiekuje i ją rozrusza choć wiem że będzie temu przeciwna bo kocha dalej Marka albo tylko tak mówi. By nie dać sobie samej do zrozumienia, że jego już nie ma. A wiem też że w jej życiu Aleks namiesza i to porządnie. I chyba nie tylko w jej;/
    Nie napisze że czekam na rozdział, bo widzę datę u góry ehh;p mam nadzieje, że szybko zleci. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mecz na żywo. Matko marzenie. Ja chcę na następny. Ja też się czułam dziwnie, bo jakoś tak dziwnie :D. A co do drugiego marzenia, to czuję, że jestem na siłach aby to spełnić i być kiedyś wysoko, wysoko.
      A co do rozdziału to jest on taki trochę jak sinusoida. Bo raz jest dostępna, a raz znowu się zamyka. Aleks, no niestety namiesza jeszcze nie raz i nie dwa w jej życiu i będzie jej koszmarem sennym. A to czy Amelia kocha Marka to jest sprawa dość kontrowersyjna, bo ona najbardziej czuje się odpowiedzialna za jego śmierć i chyba to właśnie jest to uczucie, które ją wypełnia.

      Usuń
    2. Fajnie to zabrzmiało :też czułam sie dziwnie bo dziwnie" ;p bo nie miałaś z kim komentować ;p musimy sie razem wybrać kiedyś;D haha
      Wysoko, wysoko byc może będziesz tylko nie zapomnij o swojej skromnej siostrze;D

      Usuń
    3. Nie zapomnę spoko loko. Nie bój żaby :D. Mam nadzieję, że będę wysoko:D.

      Usuń
    4. No jeszcze ci sława do głowy uderzy i zapomnisz o mnie ! :(

      Usuń
    5. Mi nigdy nic do głowy nie uderza. No chyba, że głupawka :D

      Usuń
    6. Głupawka może i trzymam za słowo że tylko ona ;)

      Usuń
  4. wiesz muszę Ci napisać ze czytając ten rozdział i myśląc o Amelii widziałam siebie, też kiedyś taka byłam, zamknięta w sobie, unikająca ludzi(ja wiem ze u Amelki powody takiego zachowania różnią się od moich ale jakoś tak ja sama sobie przyszłam na myśl) podoba mi się zachowanie Zbyszka on czuje ze dziewczyna skrywa jakąś tajemnicę i on chcę ją otoczyć opiekom. Blanka w tym rozdziale przypomniała mi na myśl tornado wpadła zrobiła zamieszanie i już jej nie było :)) ale bardzo sympatyczne wrażenie po sobie pozostawiła :))

    spełnianie marzeń to jest to, czekamy na coś z utęsknieniem a później to dostajemy czasami po latach, czasami przychodzi nam na to wytrwale pracować ale kiedy w końcu udaje się nam to spełnić to szczęście jest przeogromne :)
    [niepoukladane-marzenia]
    [siatkowka-a-milosc]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Blanka to takie małe tornado. Jest, hałasuje, rozrabia i już jej nie ma:D. A co do Zbyszka to po prostu Amelia mu się podoba jako kobieta z urody i widzi, że ma ona jakiś problem.

      Usuń
  5. Przeczytałam już wczoraj ,ale jakoś nie mogłam się zabrać za komentarz taki durny dzień był jakiś...hmmmmm tak sobie myślę i stwierdzam ,że Blanka to jest żywioł kobieta , i ona jedna na Amelię jest receptą;p przynajmniej jej sie nie sprzeciwia-znaczy chciałaby ,ale nie może bo jej do głosu nie dopuści -i dobrze bo Amelii należy się w końcu jakaś rozrywka:) nawet rocznica ślubu, ale z tych siatkarzy to są plotkarze straszni;p hahahaha , wracając do Zbyszka całkiem nieźle sobie poczyna :) , nawet Amelia odczuwa ,że inaczej się przy nim zachowuje , inaczej na niego reaguję ,a ten ich taniec....no bosko :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, Blanka może w jakiś sposób wpłynie na Amelię. W końcu trudno się komuś sprzeciwić, kto nie dopuszcza Cię do głosu. No, nasz Zbyszek (swoją drogą jak on cudownie grał dziś.... dosłownie cudnie!) sobie lekko poczyna, ale tylko delikatnie.

      Usuń
  6. Widzę, i rozdział i mecz udany. Gratuluje wspaniałego rozdziału ;) bardzo mi sie podobal. A Blanka rozkręci Amelie. na 100 % ;) mecz widzę też udany. troche mniej bluzek ale za to wspaniałe wspomniania ;) pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na next rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będziesz mi te bluzeczki wypominać? Oj wspomnienia wspaniałe. Ahhh i Ohhh... A co do Blanki i Amelii to będzie ciekawie.

      Usuń
  7. Wybacz,że dopiero,ale mam masę zaległości i stopniowo staram się jakoś wszystko nadrobić;))
    Hmm pierwsza rocznica ślubu i taka imprezka;D
    Fajnie,że Blanka zaprosiła też Amelię,mimo że do tej pory jej nie znala i najważniejsze,że nie dała dojść jej do głosu bo inaczej zapewne jakoś by się wykreciła z tej zabawy,a zdecydowanie taka przebywanie wśród ludzi jest jej bardzo potrzebne,mimo wszystko.
    Spodobała mi się strasznie reakcja Zbyszka,gdy chłopacy zaczęli obgadywac nową panią fizjoterapeutę....
    Hmm może się przed nim otworzy? Mam taką nadzieję;)
    Pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jakimś stopniu Amelia na pewno się otworzy przed Zbyszkiem, ale to będzie długi proces i bardzo ciężki. A co do Blanki to taki chochlik jest ;D wszędzie jej pełno i dużo gada.

      Usuń
  8. Chciałam przeczytać całość i dopiero dodac jeden konstruktywny komentarza,ale nie mogłam się powstrzymać :) Po pierwsze cieszę się,ze Amelia jednak zdecydowała się przyjść na to przyjęcie,po drugie kocham piosenkę "Najpiękniejsza"! Po trzecie trochę mam za złe Amelii,ze uważa,iż całe zło świata jest przez nią. I tak pokładam nadzieję w Zbyszku,ze jednak dzięki niemu zmieni podejście do świata i życia. A ten całe Aleks jest nienormalny! W ogóle to dlaczego ona nie zgłosi tego na policje? Dobra czytam dalej :)

    OdpowiedzUsuń