[Kelly Clarkson – „Impossible”]
20 październik 2010 r.
- Winiar, nie wierć się – powiedziała Amelia
starając się delikatnie rozciąć but siatkarza.
- Boli mnie –powiedział
mężczyzna.
- Trzeba
było lepiej skoczyć i nie upadać byle jak. Jak już zdejmę ci tego buta to od
razu będzie lepiej.
Kostka
podstawowego przyjmującego Skry spuchła w bardzo krótkim czasie jak balon. Sam
Michał zwijał się właśnie z bólu. Zawodnik został od razu przyniesiony przez
kolegów do fizjoterapeutów. Problem był tylko jeden. Tego dnia dziewczyna
została sama na polu bitwy. Jej koledzy wzięli sobie na ten dzień wolne. I jak
na złość uaktywnił się pech kobiety. Od razu dostała Winiarskiego, który na
pierwszy rzut oka miał skręconą kostkę. Amelia już na początku swoich oględzin
w myślach wyeliminowała go na miesiąc z gry. Dziewczyna rozejrzała się po
pomieszczeniu. Oprócz niej i Winiarskiego był tylko Bartman. Amelia lekko się
speszyła i powróciła do rozcinania buta siatkarza. Obecność Zbyszka krępowała
ją. Zwłaszcza po tym, co się stało dwa dni temu. Jej policzek był fioletowy, a
prawa część dolnej wargi była pokryta strupem. Chłopakom z drużyny powiedziała,
że wpadła w nocy na drzwi. Nie wiedziała czy w to uwierzyli, ale najważniejsze,
że nie zadawali kłopotliwych pytań. W końcu fizjoterapeutka uporała się z butem
Michała.
- No, gdzie
jest ten lekarz? – pytała nerwowo.
Przyłożyła
trochę lodu do kostki. Była wściekła, że lekarz klubowy przychodzi sobie jak
chce i kiedy chce. Usztywniła Michałowi nogę, ale tutaj potrzebna była
interwencja wyszkolonego w tej dziedzinie medyka. Amelia za wszelką cenę
starała się nie patrzeć na Zbyszka. Miała ochotę go wyprosić, ale Bartman był w
pomieszczeniu na polecenie trenera Jacka Naworockiego. Po kolejnych piętnastu
minutach przyszedł lekarz i razem z pomocnikami Michał został zabrany na
specjalne badania. Brunet dalej stał w pokoju i nie wracał na trening.
Dziewczyna zabrała się za sprzątanie bałaganu. Osoba Zbyszka zaczynała ją
irytować. Czuła na sobie spojrzenie jego zielonych tęczówek. Miała ochotę go
wyprosić, ale nie mogła. Postanowiła, że jeśli on zamierza ją dręczyć swoją
osobą, to ona stąd musi wyjść. Ruszyła w stronę drzwi, ale na swoim nadgarstku
poczuła męską rękę.
-
Porozmawiamy?– spytał Zbyszek.
- O czym? –spytała.
- No, chyba
nie chcesz mi powiedzieć, że to co się stało dwa dni temu to przypadek – powiedział
przyjmujący.
- Zbyszek,
nie wtrącaj się. To moje życie i moja sprawa.
- Żartujesz,
tak? Zamierzasz dać się tak poniżać? To trzeba zgłosić na policję.
- A ty
powinieneś być na hali – warknęła niemiło i pokazała mu drzwi.
Chłopak
wyszedł bez słowa z pomieszczenia. Amelia oddychała ciężko. Nie rozumiała jak
Bartman może wtrącać się w jej życie i dawać jej dobre - według niego - rady.
On nic nie wiedział o jej życiu. Aby zająć czymś dłonie, znów zaczęła sprzątać.
Potem nadeszła pora masaży. W zasadzie dziewczyna skończyła swoją pracę grubo
po osiemnastej. Rąk nie czuła i marzyła tylko o spaniu. Na dworze robiło się
coraz ciemniej. Amelia postanowiła wybrać drogę do domu przez park, który był
jednym z najlepiej oświetlonych miejsc w całym Bełchatowie.
[Leona Lewis – „Angel”]
Ze
słuchawkami w uszach dziewczyna przemierzała park. Nie bała się. Tyle razy już
chodziła po parku nocą, że nic nie mogło jej wystraszyć. Dodatkowo wiele osób
wybierało tę drogę do domu, czyli cały czas ktoś porządny kręcił się w pobliżu.
Zbliżający się wieczór należał do ostatnich ciepłych w tym roku. Wiatr
delikatnie rozwiewał brązowe włosy fizjoterapeutki. Starała się nie myśleć o
Aleksie, który tego dnia wyjątkowo jej nie śledził. Ta wiadomość wcale jej nie
uspokoiła, a wręcz przeciwnie - wzmocniła jej czujność. Ludzie zazwyczaj mijali
ją z uśmiechem na ustach, a ten z kolei powodował, że na jej twarzy pojawiał
się lekki grymas zadowolenia. Była w środku wielkiego, bełchatowskiego parku,
gdy usłyszała wołanie.
- Bobik!
Bobek!
Wydawało
jej się, że zna ten męski głos, ale był on zbyt oddalony od niej by mogła
dokładnie przypisać do kogo on należy.
- Bobek!
Gdzie ty pobiegłeś?!
Dziewczyna
nie musiała długo czekać żeby dowiedzieć się kto jest właścicielem tego głosu.
Zza rogu wyszedł Zbigniew Bartman, który rozglądał się na wszystkie strony i
wyglądał na poważnie zmartwionego.
- Bobik!
Bobiś!
Zbyszek
wszedł w alejkę gdzie stała Amelia. Cały czas nerwowo się rozglądał i zaglądał
pod krzaki.
- O, Amelia.
Nie widziałaś psa? Yorka? – spytał.
- Nie. A co
zgubiłeś psa swojej dziewczyny?
- Nie.
Swojego– odpowiedział poważnie brunet.
Amelia
z całych sił powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem. Dziewczynie ciężko było
sobie wyobrazić prawie dwumetrowego faceta z psem rasy York.
- Nie śmiej
się– powiedział
Bartman z lekkim uśmiechem.
- Nie
zamierzam– rzekła Amelia, a jej ramiona poruszały się rytmicznie. – Pomogę ci
go szukać. Bobik, tak?
- Tak. Ma
zieloną obróżkę. Za pół godziny w tym samym miejscu – powiedział
Zbyszek.
Amelia
kiwnęła głową na znak zgody i ruszyła w głąb parku. Nie mogła się nadziwić jak
takie małe miasto jak Bełchatów może mieć tak duży park. Ona go uwielbiała.
Towarzystwo drzew uspokajało jej nerwy, a zielony kolor ich liści dawał
delikatną nadzieję na lepsze jutro bez Aleksa. Wołała psa po imieniu, a także
zaglądała pod każdy krzak czy przypadkiem wystraszone zwierzątko się tam nie
schowało. Pod jednym z bardzo niskich krzewów dostrzegła psa rasy York, któremu
obróżka zahaczyła się o gałąź. Ostrożnie i delikatnie uwolniła pieska, a
następnie wzięła go na ręce.
- Ty, pewnie
jesteś Bobik Bartman, co? – spytała z lekkim uśmiechem.
York
cały się trząsł i niepewnie patrzył na dziewczynę, która go niosła. Amelia
zmierzała w stronę miejsca gdzie była umówiona z siatkarzem. Czekała na niego
około dziesięciu minut. Robiło się coraz chłodniej.
- Nie
znalazłem go – Amelia usłyszała za swoimi plecami zawiedziony głos bruneta.
- Ale ja
chyba tak. To jest Bobik? – spytała dziewczyna gdy odwróciła się w jego
stronę.
- Bobik!
Gdzieś ty był? – Bartman wziął pieska na ręce.
- Zahaczył
się obróżką o krzak i nie mógł się uwolnić – wyjaśniła i pogłaskała pieska po
łebku.
- Dziękuję
za pomoc – powiedział Zbyszek.
- Nie ma za
co. Szkoda, żeby taki śliczny pies się zgubił. Pójdę już, bo zimno się robi –stwierdziła
dziewczyna i zapięła swoją bluzę.
- Odprowadzę
cię – zaoferował się brunet – Późno już. Jeszcze coś ci się stanie – dodał
widząc, że fizjoterapeutka chciała zaprotestować.
Ruszyli
w stronę mieszkania szatynki. Zbyszek cały czas trzymał Bobika na rękach.
Rozmowa od samego początku była ożywiona. Zaczęli od gotowania, a skończyli na
ubraniach. Amelia cały czas delikatnie, ale nerwowo rozglądała się na boki, by
sprawdzić czy nikt jej nie śledzi. Nie chciała narażać siatkarza na
niebezpieczeństwo. Z każdą chwilą czuła się swobodniej w jego towarzystwie.
Przestawała się krępować. Jedynym mężczyzną, przy którym nie musiała uważać na
to, co mówi czy robi był Marek. Amelii brakowało rozmów z ludźmi. Życie w
odizolowaniu w pewnych momentach zaczynało jej ciążyć.
Czuję to ja,
czujesz to ty, że to musiało być *
[Thriving Ivory
- „Moonlight”]
Po
dziesięciu minutach znaleźli się pod drzwiami dziewczyny. Księżyc świecił
wysoko i jasno. Oświetlał twarz bruneta. Amelia dopiero teraz mogła przyjrzeć
się dokładnie twarzy Zbyszka. Męska uroda, która dodawała mu dwa góra trzy
lata. Zielone tęczówki wpatrywały się w drobną twarz szatynki. Brunet usta miał
wygięte w zawadiackim uśmiechu, który dodawał mu uroku i oddawał pewność
siebie. Trzydniowy zarost był w głównej mierze przyczyną tego, że w jego
kierunku spoglądało wiele kobiet. Amelia przyznała w myślach, że jest on
przystojnym mężczyzną. Dodatkowo światło księżyca, które na niego padało
powodowało, że roztaczała się wokół niego pewna aura, którą ciężko było
zdefiniować. W pewnym sensie kobieta marzyła, aby zawsze patrzył na nią swymi
zielonymi tęczówkami, bo dawały jej w jakiś sposób poczucie bezpieczeństwa, ale
z innej strony było w nim coś intrygującego, tajemniczego i
niebezpiecznego.
Zbyszek,
również oceniał każdy milimetr twarzy Amelii. Duże szare oczy, pełne były
strachu i rozczarowania, a w każdym jej geście dało się wyczuć obawę, że coś
robi źle. Długie brązowe włosy dodawały jej uroku, ponieważ niektóre kosmyki
niesfornie wywijały się w inną stronę niż reszta. Malinowe usta, aż kusiły bu
poznać ich smak i fakturę.
- Chciałbym
ci się odwdzięczyć za pomoc w odnalezieniu Bobika – powiedział
Zbyszek.
- Ale nie
musisz. To był drobiazg. Najważniejsze, że jest już u swojego pana – stwierdziła
Amelia.
- Jednak
nalegam – brunet upierał się przy swoim i intensywnie wpatrywał się w swoją
towarzyszkę.
W
końcu szatynka uległa temu spojrzeniu i powiedziała:
- No,
dobrze.
[…] przypadkowe spotkanie jest czymś najmniej przypadkowym w naszym
życiu**
[Natalia Kukulska – „Im
więcej Ciebie tym mniej”]
Amelia
siedziała w swojej sypialni z kubkiem gorącej czekolady. Ubrana była w krótkie
szorty i zwykły t-shirt, a na głowie miała turban z ręcznika, pod którym ukryte
były jej mokre, długie, brązowe włosy. Przed dziewczyną leżał album ze
zdjęciami. Z kilku z nich spoglądały na nią brązowe oczy mężczyzny. Starała się
nie płakać. Jednak od czasu do czasu po jej policzku spływała jedna pojedyncza
łza. Tęskniła za mężem. Potrzebowała jego silnych ramion i spokojnego
spojrzenia oraz głosu, który dawał poczucie bezpieczeństwa. Nigdy nie żałowała
decyzji, że tak młodo wyszła za mąż. To z Markiem właśnie przeżyła swój
pierwszy raz i wszystkie szczęśliwe chwile. Nie przeszkadzało mu jej
pochodzenie i nigdy jej go nie wypomniał. Kochał ją za to, jaka była, a nie
kim. To była szczera i prawdziwa miłość, o której marzą wszyscy. Amelia właśnie
po poznaniu Marka uwierzyła, że w końcu szczęście się do niej uśmiechnęło i że
te kilka lat, które spędziła w domu dziecka zostaną jej w jakimś stopniu
wynagrodzone. Jednak chwile radości i nadziei nie trwały długo, ponieważ po
trzech latach wspólnego życia Marek zginął.
Zawsze, gdy wspominała o wypadku budził się
w niej gniew. Ona wiedziała, kto stoi za śmiercią jej męża. To Aleks uszkodził
układ hamulców w samochodzie Marka. Amelia widziała w jego oczach satysfakcję,
kiedy bezczelnie pojawił się na pogrzebie męża dziewczyny, a w jej uszach cały
czas dudniła odbyta wtedy rozmowa.
***
15 sierpień 2007 r.
Amelia stała
właśnie przy grobie gdzie przed kilkoma chwilami został pochowany jej mąż. Cały
czas ktoś podchodził do niej i składał jej kondolencje. Mama Marka patrzyła na
nią ze współczuciem, ale również ze złością. Od początku ich związku Marek był
w niebezpieczeństwie i mimo błagań rodziców nie zostawił Amelii i tym samym nie
zapewnił sobie bezpieczeństwa. Zdarzyło się kilka razy, że wrócił do domu z
podbitym okiem, które było ostrzeżeniem przed dalszym biegiem związku Amelii i
Marka.
Po policzkach młodej wdowy spływały słone
łzy, które paliły ją niczym żywy ogień.
- Moje
kondolencje – usłyszała nad swoją głową znienawidzony głos.
- Po coś tu
przyszedł? – spytała wrogo, a w jej oczach pojawiła się chęć mordu.
- Nie mogłem
pozwolić, abyś w tej chwili została sama. Potrzebujesz wsparcia – powiedział
Aleks.
Amelia
jeszcze nigdy w życiu nie słyszała bardziej fałszywej i sztucznej wypowiedzi.
Złość się w niej gotowała i gdyby nie to, że była trzymana przez jednego z
przyjaciół Marka to pewnie rzuciłaby się na Aleksandra. Blondyn, wziął w swoją
rękę jej dłoń, a następnie ucałował jej zewnętrzną stronę. Potem tak, aby tylko
ona słyszała powiedział:
- To jest
ostrzeżenie dla ciebie. Każdy następny mężczyzna, który się będzie koło ciebie
kręcił skończy jak Marek.
Odszedł,
a Amelia nie wierząc w to, co usłyszała zaniosła się histerycznym szlochem, a
po chwili zemdlała.
*Leona Lewis – „Angel”
**Julio Cortazar
Dobrze że znaleźli psa, a w sumie to ona znalazła.
OdpowiedzUsuńPostac Aleksa z rozdziału, na rozdział nie podoba mi się coraz bardziej.
I według mnie powinna powiedzieć o wszystkim Zibiemu.
Pozdrawiam, Dżoana.
Oj, za nim ona powie wszystko Bartmanowi to jeszcze wiele wody w Wiśle musi upłynąć.
UsuńNo moja droga powalasz mnie na kolana z każdym rozdziałem. Tym razem udało Ci sie z psem zaczęłam się śmiać sama do siebie, gdy Zibi powiedział, że szuka Yorka;D dojrzę, że jest wysoki i jest właścicielem takiego psa to ja zawsze, jak widzę faceta z Yorkiem zaczynam sie śmiać. Uważam, że to nie jest pies dla faceta. Ale okej wracam do notki;D Aleks przeraża mnie coraz bardziej. Nie dziwie sie że Amelia chce odseparować się od innych ludzi, by nie ściągać na nich niebezpieczeństwa. Myślę, że nawet gdyby zwierzyła się Zbyszkowi z całego swojego życia to nie załatwiłoby to sprawy on każe jej iść na policje. Ale ona nie chce, bo Aleks nawet jak trafi za kratki to wyjdzie i znowu będzie ją dręczył. Nie ucieknie od tego, a wiem że diabli złego nie biorą.. Tak szybko się od niego nie uwolni :(
OdpowiedzUsuńCzekam kochana na dalszy rozwój akcji. ;**
Co Wy chcecie od tego psa?! Przecież jest to rzecz powszechnie znana, że Bartman posiada takiego psa! No, wspomnienie Amelii miało Wam to uświadomić, że z Aleksandrem nie ma żartów. Cóż jeśli chodzi o policję to prawda jest zupełnie inna....
UsuńBobek skradł mi moje serce, swoją drogą Zbyszek z nim u boku naprawdę wygląda komicznie i słodko za razem, dobrze że psinka się odnalazła :))) oj Aleks Aleks weź się odczep on od naszej kochanej Amelii, naprawdę nie wiem jak dorosły facet nie może zrozumieć że ona go nie chce, a Zbyś to już chyba nam wpadł po uszy, a przynajmniej wpada :))) czekam niecierpliwie na dalszy rozwój wydarzeń :)
OdpowiedzUsuńBobek to jest pies z klasą! No dwumetrowy facet z psem rasy York musi wyglądać uroczo i zabawnie jednocześnie. A co do Aleksa, to nie ma lekko. Musicie go przeżyć. Oj Zibi, Zibi to jest taki lekko zauroczony Amelią, bo go intryguje ;).
UsuńCzy ja mogę zabić Aleksa? Mogę go dorwać, rozszarpać, a potem wrzucić do tygrysów? No proszę? Tacy jak on powinni siedzieć w szpitalu bez klamek i okien. Biedna Amelia, to co ona musi czuć jest na pewno straszne. No, a Bobek to stał się moim ulubieńcem. Bobik Bartman bardzo ładnie brzmi, bardzo. Dobrze, że Amelia go znalazła, bo dwumetrowy Zbyszek mógłby mieć z tym problem. Uwielbiam Twoje opowiadania, wiesz? Dlatego nalegam, błagam, proszę żeby następny odcinek pojawił się jak najszybciej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidzę, że będę musiała zmienić głównego bohatera na Bobika skoro to jest Wasz ulubiony bohater teraz :D. A co do Aleksa to wiesz nie wiem czy coś to da :D. Rozdział będzie za miesiąc. Ani dnia wcześniej :D.
UsuńOoooooooo mamusiu jakie to było cute :) Bobek jest kochany :) ajjjjjj piesek śliczny hahahhahaha Zibi musi z nim nieźle wyglądać ;p hahahaha ale z reguły tak jest ze mały pies Duży mężczyzna;p hahahahaha oj oj oj kochany jest :D. Rozczulające :). Bożżżżżżżżżż nie mam słów do tego całego Aleksa czy jak mu tam!!!!!! co za typ!!!! normalnie normalnie bym takiego dorwała!. A Zibi ajjj czuje w powiew uczucia :) Bosko moja droga bosko :)
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się, że Bobek zrobi taką furorę w tym rozdziale, ale żeby aż taką?:D No jestem w podziwie dla Was moje panie :D.
Usuńhaha Bobik ulubieniec czytelniczek :) czy mi sie wydaje czy ta psina odegra jeszcze jakąś rolę w perypetiach Amelii i Zibiego?
OdpowiedzUsuńa ten Aleks..takiego to w paczkę i do Tworek lub innego najbliższego zakładu bez klamek, bo najgorzej jak taki sobie coś ubzdura w tej łepetynie i nie odpusci, aż strach pomyśleć do czego jest zdolny
pozdrawiam
Sama jeszcze nie wiem czy odegra jeszcze jakąś większą rolę, ale podejrzewam, że tak. No i Bobik zdetronizował Bartmana :D. A wysyłajcie Aleksa gdzie chcecie :D
UsuńZaczynam współczuć Amelii ten cały Aleks jest jakiś nienormalne, czemu policja nie może nic z tym zrobić. Hehe Zibi zgubił swojego pieska, to trzeba być naprwadę zdolnym:D No, ale Amela była w odpowiednim miejscu i o odpowiedniej godzinie i pomogła. Bo inaczej Zbyszek musiałby całą noc poświęcić na poszukiwanie swojego pupila;p Szkoda, że Amela nie chcę posłuchać Zbyszka i zgłosić tej sprawy na policję. Jestem ciekawa, co musi się stać aby tego Aleksa zanknęli za kratami??? Czekam na kolejną notkę i pozdrawiam ciepło:*
OdpowiedzUsuńNo, cóż policja w tym wypadku nie wiele zdziała, ale dlaczego to okaże się później. A co do pieska, no po prostu musiał go zgubić :D.
UsuńHej:) Opowiadanie jest śliczne choć bardzo smutne... mam nadzieje, że Amelia zdoła uwolnić się od Aleksa a on zapłaci za wszystko to co zrobił... czekam z niecierpliwością na następny odcinek :) Pozdrawiam [zapomniec-chce]
OdpowiedzUsuńNo, smutne jest, ale w sumie takie miało być od samego początku. Z czasem może nabierze trochę żywszych barw.
Usuń