[Patrycja Markowska – „Kilka prostych prawd”]
27 październik 2010 r.
Amelia
jeszcze raz przejrzała się w lusterku. Nie wiedziała, który już raz zaczęła się
zastanawiać czy makijaż, który zrobiła do pracy jest odpowiedni. Koszulowa
tunika w czerwono - niebieską kartkę oraz czarne spodnie i buty na wysokim
obcasie w tym samym kolorze stanowiły jej cały strój. Na powieki nałożyła
delikatny niebieski cień, a rzęsy potraktowała tuszem. Usta pomalowała
bezbarwnym błyszczykiem. Wcześniej nie robiła makijażu do pracy. Sama nie
wiedziała czemu tego dnia postanowiła spędzić więcej czasu w łazience. Gdy była
gotowa wzięła torbę z dresami i wyszła z domu, Dzień był wyjątkowo słoneczny i
ciepły. Amelia wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się sama do siebie. Lubiła
wiosnę i lato. Kochała patrzeć jak wszystko budzi się dożycia. W te dwie pory
roku często spacerowała po Bełchatowie. Od kilku lat musiała sama, ale gdy
Marek żył to razem wybierali się na przechadzki. Gdy brunetka zamknęła drzwi i
ruszyła w stronę hali „Energia”, niedaleko jej kawalerki ujrzała stojącego
Zbyszka. Ubrany w zielony t - shirt, dżinsowe spodnie oraz czarną bluzę czekał
na nią. Patrzył z uśmiechem w jej stronę
i czekał,
aż ona do niego podejdzie. Dziewczyna chwilę się wahała, ale po chwili
zdecydowała, że podejdzie do bruneta i dowie się czego chce.
- Cześć.
Myślałem, że już nie podejdziesz –powiedział Zbyszek z uśmiechem.
- Bo w sumie
to nie powinnam tego robić –stwierdziła dziewczyna.
Amelia
cały czas twierdziła, że nie powinna z nikim rozmawiać, a zwłaszcza z żadnym
mężczyzną, ponieważ może sprowadzić tylko na niego niepotrzebne kłopoty - w
postaci Aleksa.
- Dobra,
udam, że tego niemiłego powitania nie usłyszałem i zaczniemy jeszcze raz.
Na
te słowa Amelia zaczęła się śmiać. Nie wiedziała czemu, ale uwagi bruneta
często wywoływały uśmiech na jej twarzy. Miała wrażenie, że on odgania
wszystkie złe myśli. Może nie w stu procentach, ale w jakimś stopniu na pewno.
Te zielone tęczówki miały magiczną moc. Gdy tylko człowiek w nie spojrzał od
razu wiedział, że każdy problem da się rozwiązać. Dodatkowo Amelia nie marzyła
o niczym innym, tylko o tym aby utopić się w tych oczach.
- To
rozumiem, że idziemy razem do pracy? –spytała ciemnooka.
- Jak widać
tak – odpowiedział Bartman.
- To
chodźmy.
Od
mieszkania Amelii do hali było dwadzieścia minut drogi.
- Daleko ode
mnie mieszkasz? – spytała Amelia.
- W sumie to
tak. Na drugim końcu miasta –odpowiedział.
- Co?! I
chciało ci się taki kawał iść do mnie tylko po to, abyśmy razem poszli do
pracy?
- Dobry
spacer nie jest zły.
- Wariat – stwierdziła
Amelia z uśmiechem i zerknęła na Zbyszka.
Był
sporo wyższy od szatynki. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne, które
skutecznie uniemożliwiały dowiedzenie się, w którą stronę siatkarz patrzy. Na
jego twarzy gościł delikatny uśmiech, który dodawał mu nie lada uroku. Wiele
kobiet, które ich mijało rzucało Bartmanowi zalotne spojrzenia, a on zdawał się
być na nie zupełnie odporny. Amelia wiedziała, a w zasadzie przeczuwała, że
kobieta, która zdobędzie serce Bartmana będzie mogła być pewna, że on jej nigdy
nie zdradzi. Brunetka, zastanawiała się skąd wzięły się wszystkie plotki o
Zbyszku. Ani razu nie zachował się jak typowy podrywacz i ani razu nie chciał
wykorzystać na niej swojego uroku osobistego. Dziewczyna zaczynała
go lubić i trochę się tego bała, ponieważ cały czas w głowie szumiały jej słowa
Aleksa. Bała się, że mogłaby zakochać się w Zbyszku. Nie chciała tego. Nie
potrzebowała miłości. Nie chciała znowu cierpieć. Aleksander zasiał w niej
ziarnko strachu, które każdego dnia rozkwitało mocniej. Nie zauważyła kiedy
dotarli pod halę. Czas ze Zbyszkiem mijał szybko i przyjemnie.
[Myslovitz– „Cisza i Wiatr”]
Brunet
pożegnał się z Amelią i wszedł do szatni gdzie była już część zespołu. Podszedł
do swojej szafki i otworzył ją.
- Zbysiu, a
co cię łączy z naszą fizjoterapeutką? – spytał Mariusz Wlazły, który wszedł tuż za nim
do szatni.
- A co ma
mnie łączyć? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- No,
wspólne przyjście do pracy i te uśmiechy.
- Mariusz,
czy ty coś bierzesz? Jeśli tak to bierz połowę albo zmień lekarza – stwierdził
Bartman.
- Zbyszek
nam możesz powiedzieć prawdę– stwierdził Daniel.
- To
koleżanka z pracy, a wy dorysowujecie do tego jakieś spiskowe teorie. Z kim ja
pracuję? – lekko podirytowany wyszedł z pomieszczenia i wszedł na halę, gdzie
zaczął rozgrzewkę.
Zbigniew
zupełnie nie wiedział o co chodzi jego drużynie. To, że przyszedł z Amelią do
pracy było związane z tym, że dziewczyna pomogła odnaleźć mu Bobika i dziś
mieli udać się na wspólną kawę, która miała być podziękowaniem. Bartman
nie widział w tym nic złego, ponieważ czuł z jaką rezerwą podchodzi do niego
fizjoterapeutka. Dodatkowo wolał mieć na nią oko, ponieważ cały czas pamiętał
scenę, którą zobaczył tydzień temu przed halą. Nie mógł racjonalnie wytłumaczyć
tego, że chciał ją chronić. Po prostu czuł, że musi. Brunet przyznał się sam
przed sobą, że lubi gdy Amelia się uśmiecha lub śmieje. Wtedy chociaż przez
chwilę smutek schodził z jej twarzy. Od zawsze uważał, że kobieta i mężczyzna
mogą mieć dobre kontakty i nie muszą tym samym być parą. Nie lubił, gdy ktoś do
jego kontaktów dopisywał jakieś dziwne teorie, które potem mogłyby spowodować
powstanie jakichś dziwnych plotek. Wolał nie być głównym bohaterem sportowych
brukowców. Chciał się skupić na karierze, aby nowy klub był z niego zadowolony.
- Zbyszek,
możesz podejść? – spytał Jacek.
Brunet
porzucił rozgrzewkę i pobiegł do trenera.
- Coś się
stało? – spytał.
- Tak.
Wyjdziesz w podstawowym składzie w najbliższym meczu. Nie chciałem Cię od razu
na głęboką wodę rzucać, ale ta kontuzja Michała powoduje, że muszę postawić na
ciebie. Dodatkowo Stefan narzeka na ból w kręgosłupie.
- Rozumiem – powiedział
Bartman i wrócił do rozgrzewki.
W
jakimś stopniu czuł się zawiedziony, ponieważ gdyby nie kontuzja Winiarskiego
oglądałby najbliższy mecz z ławki rezerwowych. Jednak ta wiadomość
zmobilizowała go jeszcze bardziej niż jakakolwiek inna myśl. Musiał udowodnić
zespołowi, trenerowi, kibicom i wszystkim krytykom sportowym, że znalazł się w
Skrze nie z przypadku. Miał do wykonania zadanie, którego nie zamierzał zepsuć,
bo mogło to oznaczać tylko tyle, co oglądanie każdego meczu z ławki
rezerwowych.
Tylko praca
daje okazje odkryć nam nas samych, pokazać to, czym naprawdę jesteśmy, a nie
tylko to, na co wyglądamy*
[Bracia – „Dzieci Wszystkich Gwiazd”]
Amelia
sprzątała właśnie po swojej pracy, z lekkim uśmiechem na ustach, który pojawił
się od razu gdy zobaczyła Zbyszka, który domagał się od niej masażu.
Przypomniał jej również o obiecanej kawie. Zaczynała dobrze czuć się w klubie.
Chłopcy zawsze starali się nawiązać z nią rozmowę, a jej ona
przychodziła z każdym dniem coraz łatwiej. Amelia przestała się czuć
wyobcowana. Fakt jest faktem, że brunetka nie powiedziała nikomu o tym, że jest
z domu dziecka. Ona zwyczajnie się bała. Nie chciała, żeby zespół ją odrzucił
jak robili to ludzie, którzy gdy tylko dowiadywali się skąd pochodzi od razu
widzieli w niej złodziejkę lub prostytutkę. Bolało ją to, że każdy ocenia ją z
powodu pozorów, ale musiała pogodzić się z tym, że taka jest mentalność ludzi.
-
Skończyłaś? - dziewczyna podskoczyła ze strachu gdy usłyszała głos Bartmana.
-
Wystraszyłeś mnie – powiedziała Amelia.
- Nie
chciałem. Gotowa na kawę z najprzystojniejszym przyjmującym Skry? – spytał
Zbyszek ze śmiechem.
- I na pewno
najskromniejszym – dodał dziewczyna i delikatnie się zaśmiała.
Gdy
kobieta zabrała wszystkie swoje rzeczy, para wyszła z klubu i udała się w
stronę pobliskiej kawiarni. Zbyszek przez całą drogę zachwalał kawę i ciastka,
które były tam serwowane. Gdy weszli do środka Bartman jak na dżentelmena
przystało zabrał od Amelii kurtkę i odsunął jej krzesełko. Po przejrzeniu menu
brunetka zdecydowała się na kawę z mleczkiem oraz sernik, a Zbyszek zamówił to
samo co ona.
- Miło, że
mnie zaprosiłeś –powiedziała Amelia i rozejrzała się po kawiarni.
Cały
wystrój utrzymany był w kolorze białym z bordowymi dodatkami. Na każdym stoliku
stał wazon z dwiema czerwonymi różami. Nie było obrusów, ponieważ psułyby one
całokształt wystroju. Każdy ze stolików był wykonany z ciemnego drzewa, co
dawało wspaniały kontrast z białymi ścianami i panelami na podłodze.
- W końcu
pomogłaś mi odnaleźć przyjaciela – powiedział Zbyszek.
- Ale
mówiłam już, że to nie był wielki problem czy wysiłek.
- Jednak
uważałem, że powinienem.
- Rozumiem.
A jak ci się podoba w Bełchatowie?
- Ładnie
jest, ale wolę Warszawę. Bez obrazy, ale wolę miasta, które tętnią życiem.
- Bełchatów
zawsze należał do spokojnych miast. W zasadzie takie to miasto jest. Spokojne.
- Rozumiem,
że wiesz z doświadczenia.
- W końcu
tutaj się urodziłam, dorastałam i wychowałam. Ja lubię Bełchatów…
- … bo jest
spokojny jak ty – dorzucił swoje trzy grosze Bartman.
- Dokładnie – zgodziła
się z nim.
- Jednak
gdybyś poznała dokładniej Warszawę… Te wszystkie piękne miejsca myślę, że
zakochałabyś się w niej.
- Być może.
Amelia,
popijała kawę i zerkała na Zbyszka, który miał w sobie coś co ją w nim
intrygowało i pociągało. Dodatkowo Bartman był posiadaczem idealnego ciała,
którym mógłby się pochwalić niejeden grecki bóg. W sumie to fizjoterapeutka po
raz pierwszy od śmierci Marka widziała w mężczyźnie kogoś kto mógłby się nią
zaopiekować, a nie wykorzystać. Jedna rzecz, a w zasadzie osoba blokowały ją
przed możliwością zakochania się. Był to Aleksander. Nie chciała, aby Zbyszkowi
stała się krzywda.
***
[Requiem dla Snu]
W
niewielkim biurze siedziała trojka mężczyzn. Jeden z nich zajmował miejsce za
biurkiem, a dwóch siedziało po drugiej stronie. Mężczyzna siedzący za nim
ubrany był w białą koszulę, która doskonale kontrastowała z jego opalenizną.
Czarne spodnie dopełniały całość jego ubioru. Blond włosy niewiele odróżniały
się od koloru skóry chłopaka. Jasne oczy uważnie wpatrywały się w kolegów,
którzy mieli mu donieść informacje dotyczące Amelii. Aleksander nie zamierzał zrezygnować
z pani fizjoterapeutki. Nie mógł zrozumieć dlaczego zostawiła go dla jakiegoś
innego mężczyzny, który nie miał w zasadzie nic. On mógł dać jej wszystko, ale
ona wyraźnie nim gardziła. Pogarda biła z jej brązowych tęczówek. Aleks
nienawidził, gdy ktoś go nie szanował i mimo dostania jednego ostrzeżenia dalej
robił to co uważał za słuszne. Ostrzeżeniem dla brunetki była śmierć jej męża.
Jednak widać ona jej niczego nie nauczyła.
- Śledzicie
ją uważnie? – spytał swoich kolegów.
- Tak –
odpowiedział jeden z nich.
- I co? – dopytywał
się.
Czasami
sam się sobie dziwił, że może współpracować z kimś od kogo poszczególne
informacje należy wydobywać na siłę, bo sam nie jest w stanie nic powiedzieć.
- Zazwyczaj
jest sama, ale zdarza się, że jest obok niej wysoki brunet. Wyglądają jak para
znajomych, ponieważ nie trzymają się za ręce, ani nic z tych rzeczy – powiedział
drugi mężczyzna.
- Czy mamy
usunąć tego bruneta?
-
Zgupiałeś?! – Aleksander nie krył swojego zdenerwowania, ale na jego kolegach nie
zrobiło to żadnego wrażenia. Byli do tego przyzwyczajeni. Dlatego też, ich
twarze nie zmieniły swojego wyrazu, gdy Aleksander na nich krzyknął. – To jest
część mojego planu. Macie dalej ją obserwować, ale w ukryciu. Nie może się tego
domyślić. Nie róbcie krzywdy temu całemu brunetowi. Niech między nimi narodzi
się uczucie. Dopiero wtedy zaatakuję, wtedy będę pewny, że Amelia przybiegnie
do mnie jak pies z podkulonym ogonem.
- Czy
zamierzasz później zabić bruneta?– spytał jeden z mężczyzn.
- Nie. Tylko
trochę potorturować. Możecie odejść – powiedział Aleksander i po chwili został sam w
pomieszczeniu.
Mężczyzn,
wiedział, że znowu musi zastosować terapię szokową wobec Amelii, żeby znowu
była jego. Aleks, zdążył już poznać dokładnie dziewczynę. Wtedy niepotrzebnie
zabijał Marka. Wystarczyło go porwać i zagrozić dziewczynie, że jeśli nie
wyjedzie z nim z kraju to zabije jej męża. Teraz nie zamierzał popełnić tego
samego błędu. Miał już wszystko dokładnie zaplanowane. Na początku musiał
sprawić, żeby Amelia uwierzyła w to, że już jej nie śledzi, dlatego zatrudnił
do tego dwóch kolegów, których ona nie znała. Mieli mu donosić o wszystkim co
się dzieje w jej życiu. Dostali zakaz tykania w jakikolwiek sposób bruneta,
ponieważ potrzebował, aby między tą dwójką narodziło się uczucie, które
ułatwiłoby mu zdobycie fizjoterapeutki.
Aleksander
należał do osób, które dążą po trupach do celu i zawsze dostają to czego chcą.
Nie liczyło się to czy ktoś przez to ucierpi. Nie przywiązywał wagi co cudzych
uczuć. Teraz chciał tylko brunetki i to był najważniejszy cel w jego życiu. Z
uśmiechem stwierdził, że jest bliżej jego osiągnięcia niż dalej. Musiał uzbroić
się tylko w cierpliwość, a to potrafił - zwłaszcza gdy mu na czymś zależało.
*Joseph Conrad
Sory, że tak nieskładnie i nieładnie.
OdpowiedzUsuńpodoba mi się . Zbyszek jest tu taki dojrzały. Świetnie wykreowana postać. A ten Aleks jest chory psychicznie. O !
dziękuję za uwagę no . ^^ ; D !
pozdrawiam.
Co do Aleksa masz rację i to całkowitą. Natomiast Zbyszek, musiał być taki w tym opowiadaniu. Poważny i stanowczy, bo inaczej kompletnie nie miałoby to sensu i cieszę się, że jest tak dobrze wykreowaną postacią. :)
UsuńCo za człowiek. Niech on sie leczy bo już mu sie na mózg rzuciło. Cały czas knuje i knuje.. A kusz...
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podoba. Amelia przekonuje się coraz bardziej do Zbyszka i reszty zespołu, ale w głębi serca się boi. Boi się, że Aleks może zaatakować w jej najsłabszy punkt. Zresztą nie dziwie się. On chce ją zdobyć za wszelką cenę. Usunie każdego kto sie do niej zbliży i to właśnie planuje;/ Ehh
Wiesz, podejrzewam, że leczenie na głowę niewiele by przyniosło, a na nogi być może też już za późno. Amelia przekonuje się do chłopaków, ale cały czas nie chce nikogo narażać. Dostała nauczkę i nie chce powtórki z 'rozrywki'.
UsuńNie no przysięgam, że dorwę tego Aleksa i mu wszystko powyrywam co mu tam wystaje. No co za pies ogrodnika?! Wiadomo, że Amelia nigdy nie będzie jego, a on pozbawia ją szczęścia prawdziwego mężczyzny, a nie rozhisteryzowanego, egoistycznego chłoptasia z przerośniętym ego. Jednym słowem Aleks jest całkowitym przeciwieństwem Zbyszka i mam nadzieję, że Bartman szybko się z nim rozprawi i wsadzi go za kratki. Widać, że i Amelia i Zbyszek naprawdę dobrze czują się w swoim towarzystwie i gdyby nie to, że dziewczyna cały czas boi się co takiego wywinie Aleks to oboje mogliby stworzyć wspaniała przyjaźń, a z czasem związek, miłość, małżeństwo. Moja droga jakie flaki z olejem, co? Wyszło cudownie, zresztą jak zwykle. Z niecierpliwością czekam do 3 kwietnia. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńFlaki z olejem i koniec! Wiem, co piszę :D i wiem na co mnie stać. A co do Aleksa to jak już wspominałam taki jest i się nagle nie zmieni i sporo namiesza nam tutaj jeszcze :D. Tak, wiem jestem okropna!
UsuńAleksander to idiota i drań liczy się dla niego tylko i wyłącznie to co on chce a nie patrzy na to, że inni cierpią przez jego zachowanie... mam nadzieje, że jego plan się nie powiedzie a Amelia bedziesz szczęśliwa z Bartmanem:):) czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek:) Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńAleksander jest po prostu egoistą, a co do tego szczęścia Amelii i Zbyszka to może z nim być ciężko.
Usuńlubię tego Zbyszka którego tutaj stworzyłaś, bo tak naprawdę nikt z nas nie wie jak jest on w realnym świecie,czasami nawet po wywiadach widać że ten obraz jaki przypięli mu kibice i niektórzy dziennikarze jest całkowicie błędny a z niego jest skromny chłopak, który jednak zna swoją wartość,Aleksander mnie przeraża z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej i nie uspokoiło mnie ani trochę to ze nie ma zamiaru zabijać Zibiego, szkoda że niby takie z niego wpływowy człowiek a nie potrafi pogodzić się z tym że Amelia nie będzie jego i musi uciekać się do takiego podstępu
OdpowiedzUsuńi jeszcze na koniec ale nie moge tego ominąć opis Zbyszka w tych ciuchach i okularach, to działa na moją wyobraźnię, w ogóle po ostatnim meczu Politechniki kiedy był w studio nie mogłam się do ekranu odkleić hehe, wiem źle ze mną :P
pozdrawiam :)
Spokojnie, ja też podczas ostatniego meczu nie mogłam przestać się patrzeć w ekran, więc źle nie jest. W sumie to chyba nie umiałabym opisać go w taki sposób jako podrywacza, czy coś w tym stylu. Dodatkowo nie pasowałby mi tutaj ani trochę. Aleksander nie tylko Ciebie przeraża. Mnie przeraża tym bardziej, ponieważ mam z nim coraz gorsze pomysły.
UsuńWybacz kochana, że dopiero teraz ale mam chwilę więc nadrabiam ile mogę. Wiesz co uśmiechałam się do siebie czytając o Amelii i Zbyszku. Oni pasują do siebie chociaż on nie dopuszcza do siebie jeszcze tej myśli, jednak to że przeszedł prawie całe miasto żeby pójść z nią do pracy o czymś świadczy. Poznają się lepiej z każdą chwilą spędzoną razem. I niech Bartman nie wciska kitu że to tylko wszystko ze względu na psiaka;p no hello ;p Amelia natomiast widzi w nim mężczyznę prawdziwego :) a to mnie cieszy. Zresztą zmieniła podejście do siebie, no, no coś z tego będzie. Tak Zbyszek odporny na te wszystkie spojrzenia kobiet. Ajjjjjj przeraziłaś mnie końcówką, się teraz będę martwiła o Zbysia no. Bosko :)
OdpowiedzUsuńI to chodziło, żeby Was trochę przerazić końcówką i potrzymać w niepewności co się wydarzy i czy Aleks dotrzyma danego sobie słowa. A co do tej dwójki no pasują do siebie, bo przecież innej opcji nie ma, ale jakby nie chcą się do tego przyznać. Pozdrawiam :).
UsuńNie podoba mi się to... Znaczy ci faceci i ten idiota chory psychicznie. Do pewnych ludzi nie docierają niektóre rzeczy. A niech się wali. Dobrze, że na razie nic nie zrobią Zbyszkowi, ale co będzie potem??
OdpowiedzUsuńOj, Amelia i Zbyszek, słodko im :) powoli rodzi się uczucie, zaufanie itd. Piękny czas i świetna sprawa :) Myślę, że Zibi jest doskonałym materiałem na faceta, w którym ona znajdzie oparcie i bezpieczeństwo :)
Pozdrawiam
Oj, widzę, że ten Aleks Wam spokoju moje panie nie daje, ale o to chodzi. O to mi chodziło. No Zbigniew, jest idealnym materiałem na mężczyznę, który może dać kobiecie bezpieczeństwo i szczęście, ale do tego jeszcze trochę czasu musi minąć.
Usuń