sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 6 – „Tylko praca daje okazje odkryć nam nas samych, pokazać to, czym naprawdę jesteśmy, a nie tylko to, na co wyglądamy.”


[Patrycja Markowska – „Kilka prostych prawd”]
27 październik 2010 r.
            Amelia jeszcze raz przejrzała się w lusterku. Nie wiedziała, który już raz zaczęła się zastanawiać czy makijaż, który zrobiła do pracy jest odpowiedni. Koszulowa tunika w czerwono - niebieską kartkę oraz czarne spodnie i buty na wysokim obcasie w tym samym kolorze stanowiły jej cały strój. Na powieki nałożyła delikatny niebieski cień, a rzęsy potraktowała tuszem. Usta pomalowała bezbarwnym błyszczykiem. Wcześniej nie robiła makijażu do pracy. Sama nie wiedziała czemu tego dnia postanowiła spędzić więcej czasu w łazience. Gdy była gotowa wzięła torbę z dresami i wyszła z domu, Dzień był wyjątkowo słoneczny i ciepły. Amelia wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się sama do siebie. Lubiła wiosnę i lato. Kochała patrzeć jak wszystko budzi się dożycia. W te dwie pory roku często spacerowała po Bełchatowie. Od kilku lat musiała sama, ale gdy Marek żył to razem wybierali się na przechadzki. Gdy brunetka zamknęła drzwi i ruszyła w stronę hali „Energia”, niedaleko jej kawalerki ujrzała stojącego Zbyszka. Ubrany w zielony t - shirt, dżinsowe spodnie oraz czarną bluzę czekał na nią. Patrzył z uśmiechem w jej stronę
 i czekał, aż ona do niego podejdzie. Dziewczyna chwilę się wahała, ale po chwili zdecydowała, że podejdzie do bruneta i dowie się czego chce.
- Cześć. Myślałem, że już nie podejdziesz powiedział Zbyszek z uśmiechem.
- Bo w sumie to nie powinnam tego robić stwierdziła dziewczyna.
            Amelia cały czas twierdziła, że nie powinna z nikim rozmawiać, a zwłaszcza z żadnym mężczyzną, ponieważ może sprowadzić tylko na niego niepotrzebne kłopoty - w postaci Aleksa.
- Dobra, udam, że tego niemiłego powitania nie usłyszałem i zaczniemy jeszcze raz.
            Na te słowa Amelia zaczęła się śmiać. Nie wiedziała czemu, ale uwagi bruneta często wywoływały uśmiech na jej twarzy. Miała wrażenie, że on odgania wszystkie złe myśli. Może nie w stu procentach, ale w jakimś stopniu na pewno. Te zielone tęczówki miały magiczną moc. Gdy tylko człowiek w nie spojrzał od razu wiedział, że każdy problem da się rozwiązać. Dodatkowo Amelia nie marzyła o niczym innym, tylko o tym aby utopić się w tych oczach.
- To rozumiem, że idziemy razem do pracy? spytała ciemnooka.
- Jak widać tak odpowiedział Bartman.
- To chodźmy.
            Od mieszkania Amelii do hali było dwadzieścia minut drogi.
- Daleko ode mnie mieszkasz? spytała Amelia.
- W sumie to tak. Na drugim końcu miasta odpowiedział.
- Co?! I chciało ci się taki kawał iść do mnie tylko po to, abyśmy razem poszli do pracy?
- Dobry spacer nie jest zły.
- Wariat stwierdziła Amelia z uśmiechem i zerknęła na Zbyszka.
            Był sporo wyższy od szatynki. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne, które skutecznie uniemożliwiały dowiedzenie się, w którą stronę siatkarz patrzy. Na jego twarzy gościł delikatny uśmiech, który dodawał mu nie lada uroku. Wiele kobiet, które ich mijało rzucało Bartmanowi zalotne spojrzenia, a on zdawał się być na nie zupełnie odporny. Amelia wiedziała, a w zasadzie przeczuwała, że kobieta, która zdobędzie serce Bartmana będzie mogła być pewna, że on jej nigdy nie zdradzi. Brunetka, zastanawiała się skąd wzięły się wszystkie plotki o Zbyszku. Ani razu nie zachował się jak typowy podrywacz i ani razu nie chciał wykorzystać na niej swojego uroku osobistego.  Dziewczyna zaczynała go lubić i trochę się tego bała, ponieważ cały czas w głowie szumiały jej słowa Aleksa. Bała się, że mogłaby zakochać się w Zbyszku. Nie chciała tego. Nie potrzebowała miłości. Nie chciała znowu cierpieć. Aleksander zasiał w niej ziarnko strachu, które każdego dnia rozkwitało mocniej. Nie zauważyła kiedy dotarli pod halę. Czas ze Zbyszkiem mijał szybko i przyjemnie.
[Myslovitz– „Cisza i Wiatr”]
            Brunet pożegnał się z Amelią i wszedł do szatni gdzie była już część zespołu. Podszedł do swojej szafki i otworzył ją.
- Zbysiu, a co cię łączy z naszą fizjoterapeutką? spytał Mariusz Wlazły, który wszedł tuż za nim do szatni.
- A co ma mnie łączyć? odpowiedział pytaniem na pytanie.
- No, wspólne przyjście do pracy i te uśmiechy.
- Mariusz, czy ty coś bierzesz? Jeśli tak to bierz połowę albo zmień lekarza stwierdził Bartman.
- Zbyszek nam możesz powiedzieć prawdę stwierdził Daniel.
- To koleżanka z pracy, a wy dorysowujecie do tego jakieś spiskowe teorie. Z kim ja pracuję? lekko podirytowany wyszedł z pomieszczenia i wszedł na halę, gdzie zaczął rozgrzewkę.
            Zbigniew zupełnie nie wiedział o co chodzi jego drużynie. To, że przyszedł z Amelią do pracy było związane z tym, że dziewczyna pomogła odnaleźć mu Bobika i dziś mieli udać się na wspólną kawę, która miała być podziękowaniem.  Bartman nie widział w tym nic złego, ponieważ czuł z jaką rezerwą podchodzi do niego fizjoterapeutka. Dodatkowo wolał mieć na nią oko, ponieważ cały czas pamiętał scenę, którą zobaczył tydzień temu przed halą. Nie mógł racjonalnie wytłumaczyć tego, że chciał ją chronić. Po prostu czuł, że musi. Brunet przyznał się sam przed sobą, że lubi gdy Amelia się uśmiecha lub śmieje. Wtedy chociaż przez chwilę smutek schodził z jej twarzy. Od zawsze uważał, że kobieta i mężczyzna mogą mieć dobre kontakty i nie muszą tym samym być parą. Nie lubił, gdy ktoś do jego kontaktów dopisywał jakieś dziwne teorie, które potem mogłyby spowodować powstanie jakichś dziwnych plotek. Wolał nie być głównym bohaterem sportowych brukowców. Chciał się skupić na karierze, aby nowy klub był z niego zadowolony.
- Zbyszek, możesz podejść? spytał Jacek.
 Brunet porzucił rozgrzewkę i pobiegł do trenera.
- Coś się stało? spytał.
- Tak. Wyjdziesz w podstawowym składzie w najbliższym meczu. Nie chciałem Cię od razu na głęboką wodę rzucać, ale ta kontuzja Michała powoduje, że muszę postawić na ciebie. Dodatkowo Stefan narzeka na ból w kręgosłupie.
- Rozumiem powiedział Bartman i wrócił do rozgrzewki.
            W jakimś stopniu czuł się zawiedziony, ponieważ gdyby nie kontuzja Winiarskiego oglądałby najbliższy mecz z ławki rezerwowych. Jednak ta wiadomość zmobilizowała go jeszcze bardziej niż jakakolwiek inna myśl. Musiał udowodnić zespołowi, trenerowi, kibicom i wszystkim krytykom sportowym, że znalazł się w Skrze nie z przypadku. Miał do wykonania zadanie, którego nie zamierzał zepsuć, bo mogło to oznaczać tylko tyle, co oglądanie każdego meczu z ławki rezerwowych.
Tylko praca daje okazje odkryć nam nas samych, pokazać to, czym naprawdę jesteśmy, a nie tylko to, na co wyglądamy*
[Bracia – „Dzieci Wszystkich Gwiazd”]
            Amelia sprzątała właśnie po swojej pracy, z lekkim uśmiechem na ustach, który pojawił się od razu gdy zobaczyła Zbyszka, który domagał się od niej masażu. Przypomniał jej również o obiecanej kawie. Zaczynała dobrze czuć się w klubie. Chłopcy zawsze starali się nawiązać z nią rozmowę, a  jej ona przychodziła z każdym dniem coraz łatwiej. Amelia przestała się czuć wyobcowana. Fakt jest faktem, że brunetka nie powiedziała nikomu o tym, że jest z domu dziecka. Ona zwyczajnie się bała. Nie chciała, żeby zespół ją odrzucił jak robili to ludzie, którzy gdy tylko dowiadywali się skąd pochodzi od razu widzieli w niej złodziejkę lub prostytutkę. Bolało ją to, że każdy ocenia ją z powodu pozorów, ale musiała pogodzić się z tym, że taka jest mentalność ludzi.
- Skończyłaś? - dziewczyna podskoczyła ze strachu gdy usłyszała głos Bartmana.
- Wystraszyłeś mnie powiedziała Amelia.
- Nie chciałem. Gotowa na kawę z najprzystojniejszym przyjmującym Skry? spytał Zbyszek ze śmiechem.
- I na pewno najskromniejszym dodał dziewczyna i delikatnie się zaśmiała.
            Gdy kobieta zabrała wszystkie swoje rzeczy, para wyszła z klubu i udała się w stronę pobliskiej kawiarni. Zbyszek przez całą drogę zachwalał kawę i ciastka, które były tam serwowane. Gdy weszli do środka Bartman jak na dżentelmena przystało zabrał od Amelii kurtkę i odsunął jej krzesełko. Po przejrzeniu menu brunetka zdecydowała się na kawę z mleczkiem oraz sernik, a Zbyszek zamówił to samo co ona.
- Miło, że mnie zaprosiłeś powiedziała Amelia i rozejrzała się po kawiarni.
            Cały wystrój utrzymany był w kolorze białym z bordowymi dodatkami. Na każdym stoliku stał wazon z dwiema czerwonymi różami. Nie było obrusów, ponieważ psułyby one całokształt wystroju. Każdy ze stolików był wykonany z ciemnego drzewa, co dawało wspaniały kontrast z białymi ścianami i panelami na podłodze.
- W końcu pomogłaś mi odnaleźć przyjaciela powiedział Zbyszek.
- Ale mówiłam już, że to nie był wielki problem czy wysiłek.
- Jednak uważałem, że powinienem.
- Rozumiem. A jak ci się podoba w Bełchatowie?
- Ładnie jest, ale wolę Warszawę. Bez obrazy, ale wolę miasta, które tętnią życiem.
- Bełchatów zawsze należał do spokojnych miast. W zasadzie takie to miasto jest. Spokojne.
- Rozumiem, że wiesz z doświadczenia.
- W końcu tutaj się urodziłam, dorastałam i wychowałam. Ja lubię Bełchatów…
- … bo jest spokojny jak ty dorzucił swoje trzy grosze Bartman.
- Dokładnie zgodziła się z nim.
- Jednak gdybyś poznała dokładniej Warszawę… Te wszystkie piękne miejsca myślę, że zakochałabyś się w niej.
- Być może.
            Amelia, popijała kawę i zerkała na Zbyszka, który miał w sobie coś co ją w nim intrygowało i pociągało. Dodatkowo Bartman był posiadaczem idealnego ciała, którym mógłby się pochwalić niejeden grecki bóg. W sumie to fizjoterapeutka po raz pierwszy od śmierci Marka widziała w mężczyźnie kogoś kto mógłby się nią zaopiekować, a nie wykorzystać. Jedna rzecz, a w zasadzie osoba blokowały ją przed możliwością zakochania się. Był to Aleksander. Nie chciała, aby Zbyszkowi stała się krzywda.
***
[Requiem dla Snu]
            W niewielkim biurze siedziała trojka mężczyzn. Jeden z nich zajmował miejsce za biurkiem, a dwóch siedziało po drugiej stronie. Mężczyzna siedzący za nim ubrany był w białą koszulę, która doskonale kontrastowała z jego opalenizną. Czarne spodnie dopełniały całość jego ubioru. Blond włosy niewiele odróżniały się od koloru skóry chłopaka. Jasne oczy uważnie wpatrywały się w kolegów, którzy mieli mu donieść informacje dotyczące Amelii. Aleksander nie zamierzał zrezygnować z pani fizjoterapeutki. Nie mógł zrozumieć dlaczego zostawiła go dla jakiegoś innego mężczyzny, który nie miał w zasadzie nic. On mógł dać jej wszystko, ale ona wyraźnie nim gardziła. Pogarda biła z jej brązowych tęczówek. Aleks nienawidził, gdy ktoś go nie szanował i mimo dostania jednego ostrzeżenia dalej robił to co uważał za słuszne. Ostrzeżeniem dla brunetki była śmierć jej męża. Jednak widać ona jej niczego nie nauczyła.
- Śledzicie ją uważnie? spytał swoich kolegów.
- Tak odpowiedział jeden z nich.
- I co? dopytywał się.
            Czasami sam się sobie dziwił, że może współpracować z kimś od kogo poszczególne informacje należy wydobywać na siłę, bo sam nie jest w stanie nic powiedzieć.
- Zazwyczaj jest sama, ale zdarza się, że jest obok niej wysoki brunet. Wyglądają jak para znajomych, ponieważ nie trzymają się za ręce, ani nic z tych rzeczy powiedział drugi mężczyzna.
- Czy mamy usunąć tego bruneta?
- Zgupiałeś?! Aleksander nie krył swojego zdenerwowania, ale na jego kolegach nie zrobiło to żadnego wrażenia. Byli do tego przyzwyczajeni. Dlatego też, ich twarze nie zmieniły swojego wyrazu, gdy Aleksander na nich krzyknął. To jest część mojego planu. Macie dalej ją obserwować, ale w ukryciu. Nie może się tego domyślić. Nie róbcie krzywdy temu całemu brunetowi. Niech między nimi narodzi się uczucie. Dopiero wtedy zaatakuję, wtedy będę pewny, że Amelia przybiegnie do mnie jak pies z podkulonym ogonem.
- Czy zamierzasz później zabić bruneta? spytał jeden z mężczyzn.
- Nie. Tylko trochę potorturować. Możecie odejść powiedział Aleksander i po chwili został sam w pomieszczeniu.
            Mężczyzn, wiedział, że znowu musi zastosować terapię szokową wobec Amelii, żeby znowu była jego. Aleks, zdążył już poznać dokładnie dziewczynę. Wtedy niepotrzebnie zabijał Marka. Wystarczyło go porwać i zagrozić dziewczynie, że jeśli nie wyjedzie z nim z kraju to zabije jej męża. Teraz nie zamierzał popełnić tego samego błędu. Miał już wszystko dokładnie zaplanowane. Na początku musiał sprawić, żeby Amelia uwierzyła w to, że już jej nie śledzi, dlatego zatrudnił do tego dwóch kolegów, których ona nie znała. Mieli mu donosić o wszystkim co się dzieje w jej życiu. Dostali zakaz tykania w jakikolwiek sposób bruneta, ponieważ potrzebował, aby między tą dwójką narodziło się uczucie, które ułatwiłoby mu zdobycie fizjoterapeutki.
            Aleksander należał do osób, które dążą po trupach do celu i zawsze dostają to czego chcą. Nie liczyło się to czy ktoś przez to ucierpi. Nie przywiązywał wagi co cudzych uczuć. Teraz chciał tylko brunetki i to był najważniejszy cel w jego życiu. Z uśmiechem stwierdził, że jest bliżej jego osiągnięcia niż dalej. Musiał uzbroić się tylko w cierpliwość, a to potrafił - zwłaszcza gdy mu na czymś zależało.
*Joseph Conrad

14 komentarzy:

  1. Sory, że tak nieskładnie i nieładnie.
    podoba mi się . Zbyszek jest tu taki dojrzały. Świetnie wykreowana postać. A ten Aleks jest chory psychicznie. O !
    dziękuję za uwagę no . ^^ ; D !
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Aleksa masz rację i to całkowitą. Natomiast Zbyszek, musiał być taki w tym opowiadaniu. Poważny i stanowczy, bo inaczej kompletnie nie miałoby to sensu i cieszę się, że jest tak dobrze wykreowaną postacią. :)

      Usuń
  2. Co za człowiek. Niech on sie leczy bo już mu sie na mózg rzuciło. Cały czas knuje i knuje.. A kusz...
    Rozdział mi się podoba. Amelia przekonuje się coraz bardziej do Zbyszka i reszty zespołu, ale w głębi serca się boi. Boi się, że Aleks może zaatakować w jej najsłabszy punkt. Zresztą nie dziwie się. On chce ją zdobyć za wszelką cenę. Usunie każdego kto sie do niej zbliży i to właśnie planuje;/ Ehh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, podejrzewam, że leczenie na głowę niewiele by przyniosło, a na nogi być może też już za późno. Amelia przekonuje się do chłopaków, ale cały czas nie chce nikogo narażać. Dostała nauczkę i nie chce powtórki z 'rozrywki'.

      Usuń
  3. Nie no przysięgam, że dorwę tego Aleksa i mu wszystko powyrywam co mu tam wystaje. No co za pies ogrodnika?! Wiadomo, że Amelia nigdy nie będzie jego, a on pozbawia ją szczęścia prawdziwego mężczyzny, a nie rozhisteryzowanego, egoistycznego chłoptasia z przerośniętym ego. Jednym słowem Aleks jest całkowitym przeciwieństwem Zbyszka i mam nadzieję, że Bartman szybko się z nim rozprawi i wsadzi go za kratki. Widać, że i Amelia i Zbyszek naprawdę dobrze czują się w swoim towarzystwie i gdyby nie to, że dziewczyna cały czas boi się co takiego wywinie Aleks to oboje mogliby stworzyć wspaniała przyjaźń, a z czasem związek, miłość, małżeństwo. Moja droga jakie flaki z olejem, co? Wyszło cudownie, zresztą jak zwykle. Z niecierpliwością czekam do 3 kwietnia. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Flaki z olejem i koniec! Wiem, co piszę :D i wiem na co mnie stać. A co do Aleksa to jak już wspominałam taki jest i się nagle nie zmieni i sporo namiesza nam tutaj jeszcze :D. Tak, wiem jestem okropna!

      Usuń
  4. Aleksander to idiota i drań liczy się dla niego tylko i wyłącznie to co on chce a nie patrzy na to, że inni cierpią przez jego zachowanie... mam nadzieje, że jego plan się nie powiedzie a Amelia bedziesz szczęśliwa z Bartmanem:):) czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek:) Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksander jest po prostu egoistą, a co do tego szczęścia Amelii i Zbyszka to może z nim być ciężko.

      Usuń
  5. lubię tego Zbyszka którego tutaj stworzyłaś, bo tak naprawdę nikt z nas nie wie jak jest on w realnym świecie,czasami nawet po wywiadach widać że ten obraz jaki przypięli mu kibice i niektórzy dziennikarze jest całkowicie błędny a z niego jest skromny chłopak, który jednak zna swoją wartość,Aleksander mnie przeraża z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej i nie uspokoiło mnie ani trochę to ze nie ma zamiaru zabijać Zibiego, szkoda że niby takie z niego wpływowy człowiek a nie potrafi pogodzić się z tym że Amelia nie będzie jego i musi uciekać się do takiego podstępu
    i jeszcze na koniec ale nie moge tego ominąć opis Zbyszka w tych ciuchach i okularach, to działa na moją wyobraźnię, w ogóle po ostatnim meczu Politechniki kiedy był w studio nie mogłam się do ekranu odkleić hehe, wiem źle ze mną :P
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, ja też podczas ostatniego meczu nie mogłam przestać się patrzeć w ekran, więc źle nie jest. W sumie to chyba nie umiałabym opisać go w taki sposób jako podrywacza, czy coś w tym stylu. Dodatkowo nie pasowałby mi tutaj ani trochę. Aleksander nie tylko Ciebie przeraża. Mnie przeraża tym bardziej, ponieważ mam z nim coraz gorsze pomysły.

      Usuń
  6. Wybacz kochana, że dopiero teraz ale mam chwilę więc nadrabiam ile mogę. Wiesz co uśmiechałam się do siebie czytając o Amelii i Zbyszku. Oni pasują do siebie chociaż on nie dopuszcza do siebie jeszcze tej myśli, jednak to że przeszedł prawie całe miasto żeby pójść z nią do pracy o czymś świadczy. Poznają się lepiej z każdą chwilą spędzoną razem. I niech Bartman nie wciska kitu że to tylko wszystko ze względu na psiaka;p no hello ;p Amelia natomiast widzi w nim mężczyznę prawdziwego :) a to mnie cieszy. Zresztą zmieniła podejście do siebie, no, no coś z tego będzie. Tak Zbyszek odporny na te wszystkie spojrzenia kobiet. Ajjjjjj przeraziłaś mnie końcówką, się teraz będę martwiła o Zbysia no. Bosko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to chodziło, żeby Was trochę przerazić końcówką i potrzymać w niepewności co się wydarzy i czy Aleks dotrzyma danego sobie słowa. A co do tej dwójki no pasują do siebie, bo przecież innej opcji nie ma, ale jakby nie chcą się do tego przyznać. Pozdrawiam :).

      Usuń
  7. Nie podoba mi się to... Znaczy ci faceci i ten idiota chory psychicznie. Do pewnych ludzi nie docierają niektóre rzeczy. A niech się wali. Dobrze, że na razie nic nie zrobią Zbyszkowi, ale co będzie potem??
    Oj, Amelia i Zbyszek, słodko im :) powoli rodzi się uczucie, zaufanie itd. Piękny czas i świetna sprawa :) Myślę, że Zibi jest doskonałym materiałem na faceta, w którym ona znajdzie oparcie i bezpieczeństwo :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, widzę, że ten Aleks Wam spokoju moje panie nie daje, ale o to chodzi. O to mi chodziło. No Zbigniew, jest idealnym materiałem na mężczyznę, który może dać kobiecie bezpieczeństwo i szczęście, ale do tego jeszcze trochę czasu musi minąć.

      Usuń