[Taylor Swift – „Love Story”]
13 listopad 2010 r.
Amelia siedziała w hali, która znajdowała się w
Jastrzębskim – Zdroju*. Był to jej pierwszy mecz, w którym była wpisana w skład
ekipy medycznej drużyny z Bełchatowa. Od samego rana nie była w stanie nic
przełknąć. Oprócz niej, jako fizjoterapeutki był tylko Wojtek, który tuż przed
wyjazdem zapowiedział, że to ona dowodzi, bo na następnym meczu będzie musiała
sobie radzić już sama. Pomagała chłopakom się rozgrzewać. Lubiła ich, ale dalej
czuła się niepewnie w ich towarzystwie. Wolała nie wchodzić z nimi w bliższe
relacje. Wyjątkiem był Zbyszek. To on właśnie dodawał jej otuchy, kiedy
zwierzyła mu się ze swoich obaw związanych ze swoim pierwszym meczem. Teraz,
kiedy ćwiczył przy siatce, co jakiś czas zerkał na nią i delikatnie się
uśmiechał, co podnosiło dziewczynę na duchu i dodawało wiary w siebie. Mimo
tego, że znaleźli ze sobą wspólny język to Amelia nie zdecydowała się usiąść
obok niego w autokarze. Weszła, jako jedna z pierwszych i od razu zajęła
miejsce z przodu. Podczas podróży czytała książkę lub słuchając muzyki,
wpatrywała się w widoki za szybą.
- Nie
stresuj się tak – powiedział Zbyszek i usiadł obok niej.
- Łatwo ci
powiedzieć. Jakbyś zapomniał jak ty się czułeś przed swoim pierwszym meczem – stwierdziła
Amelia i zaczęła sobie wykręcać palce.
Była
to oznaka poważnego zdenerwowania i braku pewności siebie. Silne i ciepłe
dłonie Zbyszka, złapały dłonie dziewczyny i zamknęły w silnym uścisku. Miał być
to dla niej znak, że nawet, jeśli coś jej nie pójdzie to on i tak zawsze będzie
z nią.
- Ja wiem,
że dramatyzuje, bo w sumie nie jestem wam potrzebna, ale boję się – powiedziała
dziewczyna i nie wyrwała rąk z uścisku Bartmana.
- Amelia,
jesteś nam potrzebna. Dajesz nam psychiczny komfort, że jak tam na parkiecie
coś nam nie daj Boże się stanie, to jest ktoś taki jak ty, żeby nam pomóc. Nie
doceniasz swojej roli, mała –powiedział Zbyszek.
Nie
mogli już dłużej rozmawiać, ponieważ nadszedł czas na prezentację drużyn, a
potem pierwszych składów. Amelia zgodnie z obietnicą daną dwa dni temu
Bartmanowi, trzymała kciuki za jego formę i postawę podczas tego spotkania. Od
tego meczu zależało, czy Zbyszek zacznie wychodzić w podstawowym składzie.
Dziewczyna z uwagą śledziła każdy jego ruch. W to co robił wkładał wiele serca.
Brunetka kilka razy uśmiechnęła się sama do siebie, gdy widziała jak Zbyszek
denerwuje się po nieudanej akcji. Mimo tych paru błędów cała reszta wychodziła
mu bardzo dobrze albo i nawet idealnie. Te wszystkie intensywne treningi, które
sobie organizował przez ostatnie kilka dni przyniosły zamierzony efekt. Jacek
Nawrocki również był bardzo zadowolony z postawy nowego nabytku Skry. Mecz na
samym początku nie układał się po myśli chłopaków z Bełchatowa. W pierwszym
secie swój rytm narzucili siatkarze z Jastrzębskiego Węgla, ale to był ich
pierwszy i ostatni wygrany w tym spotkaniu set. Od drugiego, na parkiecie można
było zobaczyć już tylko pewną siebie i swoich możliwości Skrę Bełchatów. Nie
tylko Zbigniew Bartman był tego dnia w wyśmienitej formie. Każdy z Chłopaki,
przez kolejne trzy sety dołożył swoją cegiełkę, która przyczyniła się do
zwycięstwa w tym meczu.
- MVP, czyli
najbardziej wartościowym graczem meczu zostaje zawodnik PGE Skry Bełchatów,
grający na pozycji przyjmującego - Zbigniew Bartman – powiedział
spiker.
Brunet
z dużym uśmiechem podszedł do komisarza spotkania i odebrał nagrodę. Następnie
podszedł do całej drużyny, od której słyszał tylko same gratulacje.
Gdy
już wszyscy byli gotowi do powrotu zaczęła się wycieczka do autokaru. Amelia
razem z Wojtkiem była odpowiedzialna za torby ze środkami medycznymi, więc
szatynka weszła do autobusu jako ostatnia. Zawiedziona stwierdziła, że nikt nie
zostawił dla niej miejsca, aby mogła siedzieć sama. Z cichym westchnieniem
ruszyła w stronę siedzącego Zbyszka.
- Mogę? – spytała
niepewnie i wskazała na wolne miejsce obok niego.
- Jasne.
Siadaj – odpowiedział Bartman i posłał jej delikatny uśmiech.
[Magda Wójcik feat. Marcin Rodzynek – „Nie
wymińmy się”]
Usiadła
i bez słowa zaczęła szukać odpowiedniej pozycji do spania. Dopiero teraz
poczuła się naprawdę zmęczona i chciała przespać całą trasę z Jastrzębskiego
Zdroju do Bełchatowa. Z cichym westchnieniem zaprzestała próby zaśnięcia i
zaczęła patrzeć się w dach autokaru. Mimo tego, że powieki same się jej
zamykały, to sen jak na złość nie przychodził. To było bardzo irytujące,
ponieważ następnego dnia powinna pójść do pracy wyspana, a będzie ledwo
patrzyła na oczy.
- Chodź – powiedział
Zbyszek.
Amelia
spojrzała na niego. Na kolanach miał położoną poduszkę. Gestem dłoni pokazał,
że ma położyć na niej swoją głowę. Brunetka ze strachem w oczach pokiwała przecząco
głową i powiedziała:
- Nie jestem
śpiąca.
-
Oczywiście. Chodź. Nie gryzę –powiedział i objął ją ramieniem.
Jasnooka
po chwili zgodziła się na propozycję Bartmana i ułożyła swoją głowę na
poduszce. Mężczyzna okrył jej ciało swoją bluzą. Dziewczyna wzięła głęboki
wdech i poczuła zapach jego mocnych perfum. Zakręciło się jej od nich w głowie,
ale przyznała w duchu, że są bardzo ładne.
- Skąd masz
poduszkę? – spytał, zamykając oczy.
- Muszę być
przygotowany na każdą ewentualność. A teraz śpij – powiedział, bawiąc się jej
włosami.
Amelia
nie wiedziała kiedy zasnęła. Poprzedniej nocy niewiele spała, ze względu na
stres, spowodowany jej pierwszym meczem w sztabie medycznym, a także tym, że
nadchodziły kolejne noce, w których miała walczyć sama ze sobą i swoim
strachem. Były to dla niej najgorsze chwile. Nienawidziła i bała się ich. Zanim
zasnęła pomyślała tylko ze strachem, żeby właśnie w autokarze nie pojawiła się
czarna dziura, która wykańczała ją psychicznie i fizycznie. Nie chciała, aby
wszyscy wiedzieli z czym ona musi zmagać się nocami.
Zbyszek
z uśmiechem wpatrywał się w śpiąca fizjoterapeutkę. Była taka delikatna i
zamknięta w sobie, że nawet on już czasami łapał się na tym, że zaczynał do
niej tracić cierpliwość. Jednak patrząc, jak w jej oczach pojawia się delikatna
iskierka radości, od razu wstępowały w niego nowe pokłady cierpliwości.
Wiedział, że musiała zostać wcześniej bardzo mocno zraniona i dlatego jest tak
nieufna. Potrzebowała czasu, aby zrozumiała, że on wcale nie chce jej skrzywdzić.
On chciał po prostu sprawić, aby częściej na jej twarzy pojawiał się uśmiech.
W
pewnym momencie poczuł jak dziewczyna zaczyna cała się trząść, a po jej
policzkach spod przymkniętych powiek spływały łzy. Kompletnie nie wiedział, co
się z nią dzieje.
Być może te
same w głowie mam demony,
co mącą
twoje sny nocami.
Jeżeli
zechcesz, to opowiem o nich ci.
Może lepsze
będziesz miał sny**
Odgarnął
z jej twarzy włosy i otarł słone kropelki łez. A następnie zaczął delikatnie
gładzić jej dłoń i mówił do ucha uspokajające słowa. Nie miał pojęcia czy to
przyniesie jakikolwiek efekt, ale postanowił spróbować, zanim w ostateczności
ją obudzi. Po kilku minutach zauważył, że Amelia przestała się trząść, a także
płakać przez sen. Znowu była spokojna. W tym dziwnym zachowaniu złapała
Bartmana za rękę i nawet, gdy już było po wszystkim nie puściła jej. Jego dłoń
dała jej bezpieczeństwo i upragniony spokój, ale on o tym nie
wiedział.
W
Bełchatowie znaleźli się w późnych godzinach wieczornych.
-Michał,
pomóż mi – powiedział Zbyszek do Bąkiewicza.
-Co mam
zrobić? – spytał siatkarz.
-Weź Amelię.
-To nie
lepiej ją obudzić? Pójdzie do domu. Pewnie o niczym innym nie marzy –stwierdził
Michał.
-Michał, po
prostu ją weź i poczekaj przy moim aucie. Na zewnątrz ci wszystko wyjaśnię – powiedział
Zbyszek.
Bąkiewicz
nie powiedział już słowa, tylko wziął Amelię na ręce i wyniósł z autokaru.
Natomiast Zbyszek zabrał podręczne rzeczy swoje i fizjoterapeutki, a potem z
bagażnika autobusu wyjął swoją torbę ze strojem.
- Możesz mi
wyjaśnić, czemu jej nie obudziłeś? – spytał Michał, gdy Zbyszek podszedł do swojego
auta.
- Nie mam
serca jej budzić. Dodatkowo zasnęła tak twardym snem, że obudzenie jej
graniczyłoby z cudem, oraz ona kompletnie nie wiedziałaby, co się dzieje.
Dlatego przenocuje u mnie – Bartman ze stoickim spokojem wyjaśnił Michałowi
przyczyny swojego zachowania.
- Bawisz się
w rycerza? – spytał starszy z mężczyzn i ułożył Amelię na rozłożonym siedzeniu.
- Musisz
zadawać tyle pytań?
- Po prostu
jestem ciekawy –odpowiedział Bąkiewicz.
- Ciekawość
to pierwszy stopień do piekła – stwierdził Zbyszek i wsiadł do auta, a Michał
skierował się w stronę Pawła Zatorskiego, który tego dnia robiła za jego
szofera.
Bartman
nie chciał budzić Amelii, ponieważ wyglądała tak słodko i niewinnie, że nie
miał serca przerywać jej snu. Dodatkowo widział, że stres związany z tym, co
miała zrobić wywarł na niej duże zmęczenie. Wszedł do mieszkania z dziewczyną
na rękach i skierował się do swojej sypialni, a następnie położył ją na łóżku.
Zdjął jej buty i przykrył kołdrą. Miał już wychodzić, gdy postanowił jeszcze
raz spojrzeć na kobietę. Światło księżyca delikatnie oświetlało jej twarz.
Wrócił i pocałował ją w czoło. Przyglądał się jej jeszcze dłuższą chwilę, a
następnie pościelił sobie kanapę w salonie.
Rozpoznać
szczęści, kiedy leży u twych stóp, mieć odwagę i zdecydować i pochylić się,
chwycić je w dłonie... i zatrzymać. To mądrość serca. Mądrość, która jest tylko
logiką, to mało …***
[Dwa plus jeden – „Chodź pomaluj mój świat”]
14 listopad 2010 r.
Amelia
obudziła się około godziny ósmej rano. Początkowo myślała, że znajduje się u
siebie w domu. Jednak dopiero po chwili zorientowała się, że nie spała w swoim
łóżku. Ta myśl spowodowała, że zaczął towarzyszyć jej strach. Ostatnią rzeczą,
jaką pamiętała z dnia poprzedniego był moment, kiedy leżała na kolanach
Zbyszka. Pamiętała również, że gdy zasnęła pojawiła się znowu ta nielubiana
pustka i samotność, którą wypełniały koszmary z Aleksem, a także wspomnienia z
Markiem. Jednak brunetka nie czuła się po tej nocy zmęczona. Coś mówiło jej, że
jakimś sposobem, ktoś odegnał ciemność duszy, która uwielbiała ją prześladować.
Dziewczyna
w końcu wyszła z pokoju, w którym się znajdowała. Ostrożnie skierowała swoje
kroki w stronę pomieszczenia, z którego dochodził hałas. Amelia przyznała, że
mieszkanie urządzone zostało z gustem, który psuł lekki bałagan, istniejący w
domu. Nagle, przy nogach fizjoterapeutki, znalazł się pies.
- Bobik? – spytała
zdziwiona Amelia i wzięła psa na ręce, a ten zaczął szczekać.
- Bobik,
mówiłem ci, że masz być cicho –powiedział Zbyszek, który wyszedł z kuchni.
Amelia
odetchnęła z ulga, ponieważ dowiedziała się, u kogo nocowała. W pewnym stopniu
ucieszyła się, że to przystojny siatkarz ją przenocował, ponieważ zaczynała
myśleć, że w tym wszystkim znowu maczał palce Aleksander.
- Wstałaś
już – powiedział mężczyzna z uśmiechem.
- Tak, ale
kompletnie nie wiem, co tutaj robię – stwierdziła Amelia z zakłopotaniem.
- Po prostu
tak słodko spałaś, że nie miałem serca cię budzić, więc przetransportowałem cię
do siebie. Chyba nie jesteś zła?
- Nie, ale
to trochę dziwne. Mogłeś mnie jednak obudzić – powiedziała Amelia z uśmiechem.
- Nie bój
się. Nic ci nie zrobiłem. A skoro już wstałaś to zapraszam na śniadanie – powiedział
Zbyszek.
Dziewczyna
postawiła psa na podłodze i weszła do wskazanego przez bruneta pomieszczenia.
Na stole stały dwa talerze z kanapkami. Widać było, że mężczyzna bardzo starał
się, aby wszystko wyglądało jak należy. W czajniku gotowała się woda, a na
blacie stały dwa kubki. Oprócz kanapek, na stole stały płatki oraz mleko.
-
Niepotrzebnie tak się starałeś –powiedziała Amelia, gdy usiadła.
- Kawa czy
herbata? – spytał Zbyszek.
- Poproszę
herbatę – odpowiedziała dziewczyna i poczuła jak na jej kolana wskakuje Bobik.
- Mój pies
musiał cię polubić. Od wczoraj powstrzymuję go od wejścia do pokoju, w którym
spałaś – powiedział Bartman, gdy stawiał przed nią kubek z herbatą.
- Też go
lubię. W ogóle to gratuluję wczorajszego tytułu. Jakoś nie było okazji
pogratulować po meczu.
- Nic się
nie stało. A teraz jedz, bo słyszę jak burczy ci w brzuchu – stwierdził
brunet ze śmiechem.
Pies
ułożył się wygodniej na kolanach fizjoterapeutki ale udawał, że go tam nie ma.
Kobieta musiała przyznać, że była bardzo głodna, ale nie dziwiła się sobie,
ponieważ cały wczorajszy dzień ze stresu nic nie jadła. To wszystko, co Zbyszek
dla niej robił wykraczało poza relacje czysto przyjacielskie. Mimo tego, że ona
starała się, aby ich drogi nie stykały się ze sobą zbyt często, to jednak los
chciał inaczej. Cały czas plątał ich ścieżki i wyraźnie drwił z walki, którą
toczyła w sobie Amelia. Bartman przestał być jej zupełnie obcy czy też
obojętny. Lubiła go, bo dzięki niemu nie myślała o całym swoim szarym życiu,
które miała do tej pory. On wprowadził w jej codzienność kolory uśmiechu,
radości czy nawet szczęścia. Była mu za to niezmiernie wdzięczna, ale dalej
bała się tego, że Aleksander może kiedyś zrobić Zbyszkowi krzywdę gdyby okazało
się, że połączyło ich coś więcej niż przyjaźń. Co prawda dziewczyna
od dobrych kilku dni nie widziała w pobliżu miejsc, w których przebywała
samochodu swojego prześladowcy, ale to nie uspokoiło jej, a wręcz przeciwnie.
Wzmogło to jej czujność i ostrożność. Jednak od kilku dni czuła też ulgę, że
nie ma w pobliżu czarnego Porsche. Jej życie było bardzo zagmatwane, ale w
obecności przystojnego siatkarza w jakiś sposób ułatwiało jej poruszenie się po
kruchym lodzie.
Więc chodź,
pomaluj mój świat
na żółto i
na niebiesko.
Niech na
niebie stanie tęcza
malowana
twoją kredką.
Więc chodź,
pomaluj mi życie,
niech świat
mój się zarumieni.****
***
[Anna Jantar – „Jak w taki dzień deszczowy”]
13 listopad 2010 r.
Michał,
wszedł zmęczony do mieszkania. Ten mecz był wyjątkowo męczący. Mimo wygranej
nie był on łatwy. Przeciwnicy cały czas próbowali wygrać każdego seta, mimo
narzuconego przez Skrę stylu gry. Bąkiewicz już teraz wiedział, że ten sezon
będzie należał do jednych z najcięższych. Skra Bełchatów walczyła na wszystkich
frontach siatkarskich, jakich tylko było jej dane. Chłopaki mieli apetyt na
zwycięstwo w Klubowych Mistrzostwach Świata, Lidze Mistrzów. Chcieli kolejny
raz obronić tytuł Mistrza Polski, a także przywieść z powrotem do Bełchatowa
Puchar Polski, który w poprzednim sezonie stracili na rzecz Jastrzębskiego
Węgla. Wymagało to od wszystkich maksymalnego skupienia, a także dobrej formy.
Michał musiał przyznać, że Zbyszek bardzo dobrze zastąpił kontuzjowanego
Winiarskiego, który według prognoz lekarskich nie miał za szybko powrócić do
drużyny. Kontuzja okazała się bardzo poważna i wymagała dłuższego leczenia.
Brunet nie miał wątpliwości, że Bartman doskonale wykorzysta ten czas na
udowodnienie trenerowi, że to on, a nie Winiar powinien grać w pierwszej
szóstce Skry.
Michał wszedł do salonu, gdzie świeciła się
niewielka lampka. Na brązowej kanapie siedziała blondynka o zielonych oczach.
Wpatrywała się w jeden punkt gdzieś na ścianie. Była jakby wyłączona.
Kompletnie nie zareagowała na wejście do domu męża. Sam siatkarz był bardzo
zdziwiony obecnością żony. Blanka kilka dni temu podczas jednej z wielu ich
rozmów telefonicznych powiedziała, że w Polsce będzie dopiero przed świętami
Bożego Narodzenia, a była dopiero połowa listopada.
- Blanka?!
Co ty tutaj robisz? – spytał Michał, a kobieta spojrzała na niego
pustym wzrokiem.
Wtedy
dopiero zrozumiał, że jego ukochaną żonę coś trapi. Wyraźnie miała jakiś
problem, z którym sobie nie radziła. Zawsze, gdy z czymś sobie nie dawała rady,
wracała do Bełchatowa, aby móc sobie to wszystko przemyśleć i ułożyć w głowie,
aby potem wrócić do pracy w pełni sił nie tylko fizycznych, ale i psychicznych.
Brunet usiadł obok niej.
- Kochanie,
co się dzieje? – spytał, ale dalej nie było żadnej reakcji ze strony blondynki.
Dopiero,
gdy jego ciepła ręka dotknęła jej drobnej dłoni nastąpił odezw ze strony żony,
która odsunęła się od niego, a w jej oczach pojawiły się łzy. To go jeszcze
bardziej zdezorientowało. Nie wiedział czego ma się spodziewać. Blanka nigdy
się tak nie zachowywała. Zawsze byli wobec siebie szczerzy i otwarcie
rozmawiali o swoich problemach. Bo na tym opierał się ich związek. Na
szczerości, wzajemnym zaufaniu i wsparciu. Gdyby nie to, pewnie już dawno
rozeszliby się.
- Kochanie,
co się dzieje? – Michał podjął kolejną próbę dotarcia do nieobecnej duchem żony.
Tym
razem kobieta w końcu na niego spojrzała.
- Słońce,
zaczynam się o ciebie martwić– powiedział z czułością w głosie Bąkiewicz.
- Michał, ja
już dawno powinnam ci powiedzieć prawdę – stwierdziła Blanka, a po jej policzkach spłynęła
pierwsza fala łez.
- Co
powinnaś dawno mi powiedzieć? –dopytywał się siatkarz, który zaczynał mieć
bardzo złe przeczucia.
- Pamiętasz
jak przed ślubem robiliśmy badania, czy możemy mieć dzieci?
- Tak,
pamiętam – odpowiedział kompletnie zdezorientowany.
- Bo ja nie
byłam z tobą wtedy szczera. Powiedziałam ci wtedy, że mogę mieć dzieci, a
prawda jest zupełnie inna.
- Jaka?
- Wtedy nie
było to do końca pewne, ale już coś wskazywało na to, że jestem bezpłodna.
Zostałam skierowana na dodatkowe badania, które wykonałam kilka tygodniu temu
we Francji i dziś rano dostałam wyniki i wszystko się potwierdziło. Nie mogę
mieć dzieci – powiedziała Blanka i nie spojrzała ani razu na męża.
Jak w taki dzień, dzień deszczowy
Rozpalić płomień serc?
Gdy smutek deszcz przemienia
w krople łez.*****
Michał
nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszał. Blanka, jego Blanka okłamała
go. Został oszukany i to w tak znaczącej kwestii. Przecież mogła otwarcie mu
powiedzieć, że nie wiadomo czy może mieć dzieci. Wystarczyła szczerość, a nie
okropne i perfidne kłamstwo. Bąkiewicz spojrzał na żonę i momentalnie wstał z
kanapy. Nie chciał jej widzieć w tym momencie. Był zły i rozczarowany jej
postawą.
- Michał, ja
przepraszam. Ja myślałam, że wszystko będzie dobrze – powiedziała
Blanka, a po jej policzkach toczyły się łzy.
- Myślałaś?
A nie pomyślałaś, że lepiej byłoby powiedzieć mi prawdę?
- Bałam się,
że cię stracę, a ja cię bardzo kocham. Tylko ty jesteś mężczyzną mojego życia – powiedziała
Blanka i podeszła do Michała, a ten instynktownie cofnął się do tyłu.
- I przez
rok mnie zwodziłaś! Oszukiwałaś i bezczelnie kłamałaś prosto w twarz! Brzydzę
się Tobą! Nie chcę cię znać!
Michał
szybko udał się do ich wspólnej sypialni. Nikt go jeszcze nigdy tak nie zranił
i nie oszukał. Cały świat, w jednej chwili stracił dla niego sens. Kochał
Blankę i byłby z nią nawet gdyby nie mogła mieć dzieci, ale gdyby postawiła od
samego początku na szczerość. A ona po prostu zniszczyła ich małżeństwo jakby
to były klocki. Michał nie wierzył, że to wszystko prawda. Chciał, aby to
wszystko okazało się tylko złym snem.
*pozwoliłam sobie zmienić trochę kolejność
występów w lidze;
**Magda Wójcik feat. Marcin Rodzynek – „Nie
wymińmy się”
***Marc Levy
****Dwa plus jeden – „Chodź pomaluj mój świat”
*****Anna Jantar – „Jak w taki dzień deszczowy”
No i się pobeczałam, ot co. No, ale może zacznę od początku. Dziękuje za dedykacje i za to, że to Ty wytrzymujesz ze mną, a czytanie Twoich opowiadań i współpraca z Tobą to czysta przyjemność. A teraz odnośnie rozdziału. Matko ale ten Zbyszek jest kochany. I chyba nam się zakochał bo tak się Amelią opiekuje, tak się o nią troszczy. Jakby ona powiedziała mu o Aleksie, to Bartman na pewno by jej pomógł i rozprawił się z tamtym delikwentem. Michał nie! Przecież ją kocha, ona kocha jego. Może zachowała się niefajnie, ale równie dobrze mogą adoptować jakiegoś Maluszka, mogą stworzyć dla jakieś Kruszynki prawdziwy dom i będzie dobrze. Tylko niech on da się Blance wytłumaczyć, a nie od razu skazuje ich małżeństwo na straty. Tak, tak, tak! Genialne i widzimy się w finale! Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam i ściskam
OdpowiedzUsuńNie chciałam żebyś płakała! No, nigdy w życiu. Co do Zbyszka, to może się zakochał, a może dopiero zakochuje, ale nie widać tego w taki normalny sposób, bo zachowanie Amelii mu to utrudnia. Co do Michała i Blanki, to jemu nie chodzi, że nie chce adoptować dziecka, ale poczuł się urażony i okłamany. Tu go boli.
UsuńJaki Bartman opiekuńczy.! Ja też chce takiego ;D Widać że się chłopak zakochuje. Tylko kurcze Amelia nie chce się przed nim otworzyć. Po woli się zmienia bo lubi jego towarzystwo i dopuszcza go do siebie. Nie jest jak na początku że go odtrącała, ale powinna powiedzieć prawdę Zibiemu o co chodzi z tym całym Aleksem..
OdpowiedzUsuńOjj to sie Michał zawiódł na żonie. Nie dziwie mu się. Tak go Blanka okłamała. No coż wiem że to boli więc nie ma mowy o wybaczeniu, ale mam nadzieje że się jeszcze zejdą.
Która kobieta nie chciała by takiego Zibiego? Weź mi taką znajdź? :D. Ja na miejscu Bartmana dostałabym szału, ponieważ dziewczyna raz pozwala mu się zbliżyć, a raz znowu go odtrąca. Nie ma on łatwego życia. Oj, powie mu o wszystkim, ale w odpowiednim czasie!
UsuńCo do Michała, to zawiódł się i szybko mu nie przejdzie, ale nie ma co się dziwić. W końcu on stawia na szczerość, a ból zadała mu jego własna żona.
Zibi to anioł, jakim cudem nie stracił jeszcze do Amelii cierpliwości? i znów Bobik :)
OdpowiedzUsuńojojoj u Michała nie dobrze sie dzieje, w sumie chyba żaden facet nie mógł by znieść że jego kobieta go oszukuje, ale mam nadzieje że wszytsko będzie między nimi dobrze
Pozdrawiam
Aż się sama dziwię, że mogłam ze Zbyszka takiego anioła zrobić :). Co do Michała i Blanki, no to ciężko im będzie. Ale cóż wina leży po stronie blondynki...
UsuńMówiłam już, że kocham to opowiadanie?- jak nie to mówię :))) Normalnie jesteś Boska :)Amelia dalej zagubiona, lękliwa, ale jakby z dnia na dzień odzyskuję grunt pod nogami. Zmienia się nam dziewczyna, powolutku, ale jednak zmienia. Zaczyna lubić to życie, towarzystwo Zbyszka :) To on jakby natchnął ją czymś, czego wcześniej nie znała. Przy nim zaczyna znowu żyć,zasługuję na to :) A Zbyszek jest kochany, taki sweet :))) ajjj się ino zachwycam nim :)))) Gdyby tylko Amelia bardziej mu zaufała...ale spokojnie myślę, że się kiedyś przełamie i wszystko mu opowie. Michał ile w nim żalu, Blanka go oszukała, zwodziła w jakimś stopniu, mogła mu powiedzieć, ale przecież jak się kogoś kocha to można wszystko zwalczyć , zasmuciłam się, ale myślę że Michał dojdzie do siebie, trochę się uspokoi. Cudnie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podoba Ci się to opowiadanie :). Tak, Zbyszek ewidentnie wyszedł kochany tutaj i zaczęłam się zastanawiać czy on może mieć jakieś wady? I myślę, że Amelia z czasem mu zaufa, po prostu została w przeszłości zbyt mocno zraniona.
UsuńJeśli zaś o Michała chodzi, to nie wiem czy tak szybko ochłonie. On już to małżeństwo spisał na straty. Nie widzi dla niego przyszłości i może to być dla niego naprawdę bardzo ciężkie to wszystko do zniesienia.
Byłam pewna, że dodawałam tutaj komentarz, a tu taki psikus;p No, więc muszę przyznać, że notka bardzo mi się podobała, bo była taka długa;) Uważam, że Zibi zachował się dość fajnie. Lubie jak z facetów wychodzą takie miśki, którzy troszczą się o kobiety, to jest takie urocze;) Ten cały Alex czy jak tam jemu jest mnie przeraża, czemu nie może się pogodzić z faktem, że Amela nie chce z nim być, normalnie troszkę godności. Mam nadzieję jednak, że nie zrobi on krzywdy dla Zbyszka, bo to by było coś okropnego. Życzę szczęścia Amelii. Biedny Bąku, czemu ona go tak oszukała, przecież Michał i tak by się ożenił z Blanką, nie wydaje mi się, że on by był takim cynikiem;/ No, ale zawsze mogę się mylić. Sorrki, że tak późno komentuję, ale byłam pewna, że już skomentowałam tą notkę. Pozdrawiam ciepło i do następnej:*
OdpowiedzUsuńP.S.
Zapraszam serdecznie na milosc-jak-wino.blog.onet.pl
Zacznę od tego, że na pewno wejdę do Ciebie na bloga, tylko muszę znaleźć chwilę wolnego czasu :).
UsuńBaku, ożeniłby się z Blanką nawet gdyby powiedziała mu, że nie może mieć dzieci. On teraz po prostu czuje się bardzo oszukany i nie może znieść myśli, że ktoś go okłamał i tym kimś była jego żona.
Nie wszystkim panom brakuje godności, ale akurat Aleksowi jej brakuje. A z Zibiego wyszedł taki uroczy misiek, bo w końcu Amelia musi się do niego przekonać, a co najważniejsze musi mu zaufać ;). Pozdrawiam,
Hej:) Przepraszam, że dopiero teraz komenuje, ale mam popsuty internet od jqakiegoś czasu i nie miałam wcześniej jak. Dopiero teraz moge nadrobić zaległości gdyż kuzynka pożyczyła swój komputer i internet:):) A co do rozdziało to jest bardzo ciekawy. Jestem ciekawa co dzieje się z Aleksandrem? I mam nadzieje, że jednak da spokój Ameli... A co do zachowania Michała to bardzo mnie zakoczyół... miaąm nadzieje, że zrozumie swoją żone i będzie mimo wszystko ją wspierać... czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMichał, zrozumiałby swoją żonę, gdyby powiedziała mu przed ślubem prawdę. Okłamywała go przez okrągły rok i on nie może tego zrozumieć, a nie tego, że dziewczyna nie może mieć dzieci. A co do Aleksa... to zobaczycie wkrótce :)
UsuńWidzę,ze relacje Zbyszka i Amelii zaczynają przekraczać granice przyjaźni... Ale nie dziwię się jej. Po tylu latach samotności potrzebuje bliskości,a trudno w takim Bartmanie jak przedstawiony u Ciebie w opowiadaniu się nie zakochać :) Szkoda mi Michała,żył nadzieją,że już niedługo Blanka zgodzi się na dziecko,a ona go okłamała. Chociaż kiedy to przeczytałam to od razu na myśl mi przyszło,ze może ona specjalnie to wymyśliła,zeby mieć spokój i żeby Michał nie zawracał jej głowy dzieckiem skoro kariera dla niej ważniejsza? No,ale z drugiej strony wtedy możliwe jest ze rozpadnie się jej małżeństwo. Sama nie wiem co o tym myśleć.
OdpowiedzUsuń