czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział czternasty


„Nie łatwo też odczytać sens, cudzych snów.**”

24 grudnia 2011 r.
       Rodzinny dom Zbyszka sprawiał wrażenie przytulnego i pełnego miłości. W salonie gdzie siedziała Amelia była cała masa fotografii dwójki urwisów – Zbyszka i Kasi. Była wigilia Bożego Narodzenia. Dzień, w którym wszystkie waśnie i nieporozumienia idą w niepamięć. W tym magicznym dniu rodziny zasiadają przy stołach gdzie już jest dwanaście tradycyjnych potraw. Pod obrusem leży sianko. W kącie lub też w środku pokoju stoi wspaniale przyozdobione drzewko świąteczne. Jest łamanie się opłatkiem, szczere życzenia, modlitwa. Atmosfera jest jedna z najlepszych jakie mogą być. W ten magiczny czas wszystko jest inne; lepsza.
            Amelia znała to wszystko tylko i wyłącznie z książek. Święta w sierocińcu nie miały takiej atmosfery. Były smutne i szare. Pod choinką nie było prezentów. Westchnęła cicho. Czuła się mało komfortowo w rodzinnym domu Zbyszka. Mama z siostrą patrzyły na nią wilkiem od momentu gdy dowiedziały się że jest z domu dziecka. Tylko Leon Bartman traktował ją normalnie. Fizjoterapeutka chciała wróci do Bełchatowa, ale doskonale wiedziała, że nie ma późnym wieczorem żadnego środka transportu. Dodatkowo sprawiłaby przykrość Bartmanowi swoją ucieczką, a tego nie chciała. Kochała go i nie lubiła gdy był smutny. Tylko dla niego znosiła te nieprzychylne spojrzenia.
A co to byłaby za miłość gdyby kochającego nie było stać na trochę poświęcenia.*
            W pewnym momencie do salonu jak burza wpadła Katarzyna Bartman. Kobieta była wściekła. Swój wzrok skierowała na Amelię.
- Ty złodziejko – powiedziała.
            Szare oczy Sosnowskiej spojrzały zdumione na Kaśkę. Nie wiedziała o co jej chodzi. Nikt nigdy nie nazwał jej złodziejką. Nigdy nikomu nic nie ukradła. Zawsze na wszystko pracowała sama. Może i pochodziła z domu dziecka, ale przecież nie było to jednoznaczne z tym, że kradnie. To był jakiś absurd.
- Nie wiem o co ci chodzi – powiedziała Amelia spokojnie.
- Nie wiesz? Już ty dobrze wiesz o co mi chodzi.
- Nie wiem i nie rozumiem dlaczego mnie obrażasz.
- Bo ukradłaś mi złoty wisiorek, który dostała od rodziców.
- Słucham?
- Nie udawaj niewiniątka tylko mi to oddaj.
- Ale ja tego nie wzięłam.
- Od kiedy mój brat cię sprowadził do domu wiedziałam, że będą z tobą kłopoty. Czego można spodziewać się po kimś kogo rodzice nie chcieli.
            Katarzyna Bartman uderzyła w słaby punkt Amelii. Momentalnie w oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Znowu spotkało ją rozczarowanie. Świat, który pokazał jej Zbyszek wcale nie był taki kolorowy jak mogło się wydawać. Z cały sił powstrzymywała się żeby nie płakać. Cała kłótnia w końcu sprowadziła na dół resztę domowników. Amelia nie wiedziała jak udowodnić swoją niewinność, bo przecież ona nic nie ukradła. Całe życie walczyła aby nie skończyć jak część jej koleżanek z bidula. Walczyła o godne życie, które należy się każdemu. Walczyła o dobrą opinię mimo faktu skąd pochodziła.
- To, że jestem z domu dziecka nie oznacza, że coś ukradłam – powiedziała Amelia, ale głos jej drżał.
- Akurat. Wszyscy jesteście tacy sami. Nie umiecie godnie żyć. Tylko oszustwa wam w głowie! – krzyknęła Kaśka.
- Kaśka o co chodzi? – spytał Zbyszek który w końcu odzyskał mowę.
            Brunet stanął obok swojej dziewczyny i złapał ją za rękę.
- Ta twoja Amelia ukradła mój złoty wisiorek!
- Nic nie ukradłam – powiedziała dobitnie fizjoterapeutka.
- Złapałaś ją za rękę? – spytał Zbyszek.
- Nie, ale kto inny mógł to zrobić? Tam skąd ona pochodzi tylko złodzieje wyrastają.
- Nie obrażaj Amelii.
- Ty jej jeszcze bronisz? – spytała zdziwiona matka Bartmana.
- A czy Kaśka ma dowód, że to ona jej ukradła? Może po prostu nie wzięła tego z Francji?
Zagubić się to ludzka rzecz, nie ma słów
Niełatwo też odczytać sens, cudzych snów
kiedy będziesz już gotowa – daj mi znać
Wiesz, że mogę czekać – dam Ci jeszcze czas.**
- Zawsze to mam przy sobie – Kaśka szła w zaparte.
- Ale ja tego nie brałam – powtórzyła jak mantrę Amelia.
- Zbyszek ty jej kompletnie nie znasz, a bronisz jej.
- Ale wiem, że tego nie zrobiła.
            Amelia była zdziwiona tym jak Zbyszek jej broni. Nie spodziewała się tego po nim. Wydawało jej się, że w takiej sytuacji powinien stanąć po stronie rodziny. Jednak pewność w głosie utwierdziła ja w tym, że mężczyzna po prostu wierzy w jej niewinność. Kłótnia trwała w najlepsze. Do Katarzyny i jej matki nie docierał argument, że dziewczyna nie wchodziła na górę od obiadu. Cały ten czas spędziła w salonie. Cały czas uparcie twierdziły, że to Amelia ukradła złoty wisiorek. Fizjoterapeutka nawet nie wiedziała jaki on miał kształt, nawet nie wiedziała o jego istnieniu. Była rozgoryczona postawą rodziny ukochanego. Brała ich za ludzi nowoczesnych, którzy nie oceniają ludzi po pochodzeniu czy też pozorach. Jednaj najzwyczajniej w świecie myliła się. Stała i zastanawiała się jak ich przekonać o swojej niewinności, bo przecież nie ukradła tego naszyjnika. Stała sparaliżowana, a oskarżenia trwały dalej. Próbowała się bronić, ale to wszystko szło na marne. W końcu zdenerwowana wyrwała rękę z uścisku Bartmana i wyszła do przedpokoju. Ubrała kurtkę i buty, a następnie wyszła z domu. Słyszała krzyki Zbyszka, ale nie chciała tam spędzić ani minuty dłużej. Zaczęła biec. Nie znała Warszawy, ale kompletnie ją to nie interesowało. Łzy spływały jej po policzkach i rozmywały makijaż. Była wstrząśnięta. Na ulicach nie było ludzi, ponieważ każdą minutą było coraz bliżej wigilijnej kolacji. W głębi serca Amelia miała nadzieję na prawdziwą wieczerzę w rodzinnej atmosferze. Jej nadzieja szybko pękła jak bańska mydlana, która pozostawiła po sobie olbrzymi niesmak. Znalazła się w jakimś parku. Usiadła na zimnej ławce i sama nie wiedziała na co ze kac. Było jej zimno, ale nie zamierzała wracać do domu gdzie ktoś ją miał za złodziejkę. Mijały minuty, a na dworze robiło się coraz zimniej i zimniej. Żałowała, że nie została w Bełchatowie gdzie sama w czterech ścianach spędziłaby nie tylko ten dzień, ale i kolejny.
- Tu jesteś – obok siebie usłyszała głos Zbyszka. – Już myślałem, że cię nie znajdę.
- Nie musiałeś mnie szukać – powiedziała Amelia.
- Jak to nie musiałem? Czy ty wiesz jak bardzo się o ciebie bałem? Jestem pewien, że ty nie ukradłaś tego wisiorka.
- Nie zrobiłam tego. Ja nawet nie wiem jak on wygląda.
- Wiem – pocałował ją w czoło. – Chodź. Wrócimy do domu.
- Nie wrócę tam. Nie ma mowy Zbyszek. Zawieź mnie do jakiegoś hotelu i przywieź mi moje rzeczy.
- Amelia, nie gadaj głupstw. Wracamy do domu.
- Nie. Ja tam nie wrócę. Ja mam swoją godność. Nie chcą mnie tam o nie będą mnie widzieć – tyle stanowczości w jej głosie jeszcze nigdy nie słyszał.
Są krzywdy, których człowiek czujący swą godność, znieść nie może.***
***
31 grudnia 2011 r.
            Michał Bąkiewicz spojrzał czy zastana na stole dobrze leży. Za godzinę miały przyjść Paulina i Dagmara, aby podgrzać ugotowane przez siebie potrawy. Michał postanowił zorganizować Sylwestra dla rodzin swoich najlepszych przyjaciół Mariusza i Michała. Ta trójka od dawna trzymała się razem i pamiętała czasy wspólnej gry w reprezentacji. Była to jednak odległa przeszłość a w momencie trwania tej historii tylko Winiarski reprezentował barwy biało – czerwone. Pozostała dwójka z różnych względów stroje kadry narodowej odwiesiła na wieszak. Z wyjątkiem Michała oraz Mariusza i ich żon gościem Bąkiewicza miała być również Natalia. To właśnie z myślą o niej podjął się roli gospodarza wieczoru. Żeby dziewczyna nie myślała, że chce ją zaciągnąć do łóżka postanowił, że w roli przyzwoitej wystąpił zaprzyjaźnione małżeństwa. Od razu powiedział Natalii kim są jego goście oraz jakie łączą ich stosunku. Nie chciał mieć przed nią tajemnic. Z resztą – ostatnio to słowo kojarzyło się bardzo źle i na myśl przywodziło tylko jedną osobę – Blankę. Od czasu ich ostatniej rozmowy Michał nie widział się ani nie rozmawiał z blondynką. Na dniach zamierzał złożyć pozew o rozwód. Chciał zakończyć tą całą fikcję jaką było jego małżeństwo. Z wyjątkiem rozwodu na drodze cywilnej zamierzał również unieważnić swoje małżeństwo w kościele. Miał do tego prawo ponieważ Blanka nie powiedziała mu wszystkiego przed ślubem.
Nie ma miłości obustronnej. Nie ma wtedy szczerości. Jest to krępujące.****
            Rozmyślając tak usłyszał dzwonek do drzwi. Dobrze wiedział kto to. To Paulina i Dagmara wraz ze swoimi mężczyznami, którzy w obecnej chwili robili za tragarzy.
- Cześć. Dobrze, że jesteście – powiedział, otwierając i wpuszczając do środka gości. – w ogóle to dzięki Daga i Paula za zajęcie się stroną kulinarną, ale wiecie, że kucharz ze mnie marny – dodał Bąkiewicz i bezradnie rozłożył ręce.
- Nie ma problemu. W sumie to wolałam trochę postać przy garach niż spędzić tydzień w szpitalu z powodu zatrucia pokarmowego – powiedziała Paulina.
- Właśnie. Wiesz, że ktoś musi Arka i Oliwera pilnować. A teraz my udamy się do kuchni – dodała Dagmara.
            Panowie usiedli w salonie. Na rozmowie minął im czas do umówionej godziny. Był to pierwszy sylwester zawodników Skry Bełchatów, który mogli spędzić na delikatniej imprezie. Każdy z nich wykorzystywał tu zupełnie w inny sposób. Część pojechała do rodzin, a część spotkała się ze znajomymi aby uczcić nadejście nowego roku. W końcu na stole stanęły przekąski, a kuchni dochodził aromatyczny zapach dań za ciepło
- To pewnie Natalia – powiedział Michał, gdy o dziewiętnastej rozległ się dzwonek do drzwi.
            Natychmiast poszedł otworzyć. W progu stała niska dziewczyna po brązowych włosach i oczach koloru piwnego. Bąkiewicz uśmiechnął się do niej i poprosił aby weszła do środka. Podała mu mała paczuszką, a następnie zdjęła płaszcz i dokładnie wytarła buty o ściereczkę do tego przeznaczoną. Ubrana była w sweter w szaro – kremowe paski i spódnicę z rozcięciem do kolana w kolorze khaki. Na nogach miała cieliste botki z czarną wstawką.*****
- Chodź poznasz moich przyjaciół.
- Już. Tylko gdzie mogę odłożyć to ciasto?
- Ciasto? – spytał niedowierzająco.
- No ciasto. Nie mogłam przyjść z pustymi rękami. Tak nie wypada.
- A prosiłem cię żebyś nic nie przynosiła – powiedział Michał, a następnie objął ją ramieniem i wprowadził do salonu, gdzie czekała pozostała czwórka. – No moi mili to jesteśmy w komplecie. To jest Natalia moja koleżanka. Nati, a to są moi najlepsi przyjaciele i przyjaciółki: Michał, Dagmara, Mariusz oraz Paulina.
            Kobiety wzięły ciasto od Natalii i zaczęły się z nią witać. Po chwili już wszyscy siedzieli przy stole i rozmawiali w najlepsze. Początkowo Wawrzyniak była troszeczkę onieśmielona, ale z czasem stała się uczestniczką rozmów i żartów. Michał Bąkiewicz od początku ją zaintrygował. Od ich pierwszego spotkania w parku bardzo dużo rozmawiali. Dowiadywali się o sobie różnych rzeczy. Ceniła to, że Michał od razu powiedział, że ma żonę. Wyjaśnił jej całą sytuację w jakiej się znalazł i nawet dzień przed sylwestrem pokazał pozew o rozwód na którym widniał jego podpis. Brakowało tylko daty złożenia, ale miał ją dopisać tuż po Nowym Roku, gdy razem ze swoim prawnikiem złoży go w sądzie. Natalia wiele słyszała o takich przypadkach gdzie żonaci mężczyźnie mamili w głowach takim dziewczynom jak ona. W tym wypadku jej obawy rozwiali jego przyjaciele, bo gdy tylko temat przypadkowo zszedł na Blankę poparli decyzję Bąkiewicza.
Mógłbym zamek wznieść na wysokiej skale,
Oczarować Cię i w prezencie dać,
Ale kiepski jest ze mnie budowniczy,
Wolę dać Ci coś, czego nie tknie czas.******
*Andrzej Sapkowski
**Rafał Brzozowski – „Tak blisko”
***Henryk Sienkiewcz
****Jan Paweł Krasodębski
*****Zestaw
******Maciej Czaczyk – „Dla Ciebie”
***
Dobra dziś dwa rozdziały przepisane - starczy tego dobrego. Z resztą zmierzę się w ciągu całego jutrzejszego dnia. Jeśli klikniecie na słówko 'zestaw' otworzy Wam się strój Natalii. W sumie łamię łagodny Leon Bartman co o tym sądzicie? Następny rozdział wprowadzi nas w końcową fazę tego opowiadania. 
Pozdrawiam i do następnego. 

PS Robię porządek w liście informowanych. Każdy kto chce dostawać informację o nowych rozdziałach tutaj proszony jest o wpisanie się do zakładki "Informowani". 

8 komentarzy:

  1. W życiu bym się nie spodziewała tej całej szopki jaką odstawiła Kaśka z mamą Zbyszka. Nie rozumiem ludzi którzy żyją stereotypami, choć dobrze pamiętam że moi rodzice jeszcze kilka lat temu też wiele mieli takich poglądów, jednak na spółkę z rodzeństwem powoli ich tego oduczaliśmy i w sumie robimy to nadal. Nawet nie chcę myśleć jak w tej sytuacji poczuła się Amelia, nikt z nas nie lubi być oskarżany o coś czego nie zrobił nawet przez obce osoby, a co dopiero przez najbliższe osoby ukochanego. Nie dziwię się ze Ami nie chciała wracać do domu Bartmanów.
    No proszę sylwestra można spędzić też w o wiele spokojniejszy sposób i to pokazuje nam Bąku.Podoba mi się to że swoją relacje z Natalią od samego początku buduje na szczerości i zaufaniu. Jednak boję się że Blanka nie powiedziała ostatniego słowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo dla Zbyszka! Widać, że chłopak ufa swojej ukochanej na każdej płaszczyźnie ! Pan Bartman pokazany jako człowiek z uczuciami to nowość:). Chociaż jak tak Go słucham w tv to wydaje mi się być miłym człowiekiem z pasją. Do tego widać, że syn Go szanuje...

    OdpowiedzUsuń
  3. Matka i siostra Zbyszka przesadziły... to że Ameli wychowała się w domu dziecka to nie znaczy, że jest złodziejką. Na pewno okaże się, ze Kaśka zgubiła łańcuszek, albo sama go gdzieś schowała, aby tylko winę zrzucić na Amelie.
    A Bąkiewicz dobrze robi składając pozew o rozwód. Przecież nie można żyć z kimś kto zataił prawdę. I może teraz jego życie sie zmieni dzięki Natalii?

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie, ja też myślałam, że rodzina Zbyszka nie myśli stereotypami. O ironio, gdyby nie powiedzieli im, że Amelia jest z domu dziecka, to Kasia by jej nie oskarżyła o kradzież. Ech..
    Zbyszek wie, jak się zachować i pokazał, że można mu ufać. Wierzy w swoją dziewczynę, bez uprzedzeń i zawahania :) Podoba mi się to i niech spędzą tą Wigilię we dwoje.
    Za to Michał, widzę, ambitnie ;) Wspólny Sylwester ma zaimponować Natalii :) Oby do końca było miło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I w końcu doczekaliśmy się kolejnego rozdziału. To, co spotkało Amelię w domu Zbyszka jest przykre i cholernie niesprawiedliwe. Zarówno matka jak i siostra Bartmana nic nie wiedzą o dziewczynie, a oskarżają ją o najgorsze z racji tego, że jest z domu dziecka. Wcale nie podoba mi się takie zachowanie obu pań. Ale postawa Zbyszka no wzruszyła mnie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spodziewałam się,ze Święta spędzone u Bartmana rodziców,mogą być tak straszne dla Amelii. Jego siostra jest okrutna! Dobrze,ze Zbyszek nie dał się otumanić i poszedł za głosem serca,cieszy fakt,ze ufa Amelii. Widzę,ze Michał ma poważne zamiary co do Natalii skoro już zaprosił ją na oficjalnego Sylwestra :) Ciekawa jestem jak się ułoży ta ich znajomośc,no bo przecież nie ma jeszcze rozwodu.. Pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. Oj coś mi się zdaję, że chyba musi dużo wody w oceanie Spokojnym upłynąć zanim obie Bartmanówny zaczną traktować Amelię tak jak na to zasługuje. Dobrze, że Zbyszek przynajmniej pokazał się z dobrej strony i nie dał siostrze i matce oczernić w jego oczach jego dziewczyny. No, a Bąku się rozwodzi, cóż Blanka jest sama sobie winna niestety. Ale widzisz coś mnie i Bąka łączy - oboje jesteśmy marnymi kucharzami, żeby nie powiedzieć, że żadnymi :D

    OdpowiedzUsuń
  7. zapraszam na mojego bloga :
    http://siostra-siatkarza.blogspot.com/
    komentować ! :P

    OdpowiedzUsuń