„Nie łatwo też odczytać sens, cudzych snów.**”
24 grudnia 2011 r.
Rodzinny
dom Zbyszka sprawiał wrażenie przytulnego i pełnego miłości. W salonie gdzie
siedziała Amelia była cała masa fotografii dwójki urwisów – Zbyszka i Kasi.
Była wigilia Bożego Narodzenia. Dzień, w którym wszystkie waśnie i
nieporozumienia idą w niepamięć. W tym magicznym dniu rodziny zasiadają przy
stołach gdzie już jest dwanaście tradycyjnych potraw. Pod obrusem leży sianko.
W kącie lub też w środku pokoju stoi wspaniale przyozdobione drzewko
świąteczne. Jest łamanie się opłatkiem, szczere życzenia, modlitwa. Atmosfera
jest jedna z najlepszych jakie mogą być. W ten magiczny czas wszystko jest
inne; lepsza.
Amelia
znała to wszystko tylko i wyłącznie z książek. Święta w sierocińcu nie miały
takiej atmosfery. Były smutne i szare. Pod choinką nie było prezentów.
Westchnęła cicho. Czuła się mało komfortowo w rodzinnym domu Zbyszka. Mama z
siostrą patrzyły na nią wilkiem od momentu gdy dowiedziały się że jest z domu
dziecka. Tylko Leon Bartman traktował ją normalnie. Fizjoterapeutka chciała
wróci do Bełchatowa, ale doskonale wiedziała, że nie ma późnym wieczorem
żadnego środka transportu. Dodatkowo sprawiłaby przykrość Bartmanowi swoją
ucieczką, a tego nie chciała. Kochała go i nie lubiła gdy był smutny. Tylko dla
niego znosiła te nieprzychylne spojrzenia.
A
co to byłaby za miłość gdyby kochającego nie było stać na trochę poświęcenia.*
W pewnym momencie do salonu jak
burza wpadła Katarzyna Bartman. Kobieta była wściekła. Swój wzrok skierowała na
Amelię.
-
Ty złodziejko – powiedziała.
Szare
oczy Sosnowskiej spojrzały zdumione na Kaśkę. Nie wiedziała o co jej chodzi.
Nikt nigdy nie nazwał jej złodziejką. Nigdy nikomu nic nie ukradła. Zawsze na
wszystko pracowała sama. Może i pochodziła z domu dziecka, ale przecież nie
było to jednoznaczne z tym, że kradnie. To był jakiś absurd.
-
Nie wiem o co ci chodzi – powiedziała Amelia spokojnie.
-
Nie wiesz? Już ty dobrze wiesz o co mi chodzi.
-
Nie wiem i nie rozumiem dlaczego mnie obrażasz.
-
Bo ukradłaś mi złoty wisiorek, który dostała od rodziców.
-
Słucham?
-
Nie udawaj niewiniątka tylko mi to oddaj.
-
Ale ja tego nie wzięłam.
-
Od kiedy mój brat cię sprowadził do domu wiedziałam, że będą z tobą kłopoty.
Czego można spodziewać się po kimś kogo rodzice nie chcieli.
Katarzyna
Bartman uderzyła w słaby punkt Amelii. Momentalnie w oczach dziewczyny pojawiły
się łzy. Znowu spotkało ją rozczarowanie. Świat, który pokazał jej Zbyszek
wcale nie był taki kolorowy jak mogło się wydawać. Z cały sił powstrzymywała
się żeby nie płakać. Cała kłótnia w końcu sprowadziła na dół resztę domowników.
Amelia nie wiedziała jak udowodnić swoją niewinność, bo przecież ona nic nie
ukradła. Całe życie walczyła aby nie skończyć jak część jej koleżanek z bidula.
Walczyła o godne życie, które należy się każdemu. Walczyła o dobrą opinię mimo
faktu skąd pochodziła.
-
To, że jestem z domu dziecka nie oznacza, że coś ukradłam – powiedziała Amelia,
ale głos jej drżał.
-
Akurat. Wszyscy jesteście tacy sami. Nie umiecie godnie żyć. Tylko oszustwa wam
w głowie! – krzyknęła Kaśka.
-
Kaśka o co chodzi? – spytał Zbyszek który w końcu odzyskał mowę.
Brunet
stanął obok swojej dziewczyny i złapał ją za rękę.
-
Ta twoja Amelia ukradła mój złoty wisiorek!
-
Nic nie ukradłam – powiedziała dobitnie fizjoterapeutka.
-
Złapałaś ją za rękę? – spytał Zbyszek.
-
Nie, ale kto inny mógł to zrobić? Tam skąd ona pochodzi tylko złodzieje
wyrastają.
-
Nie obrażaj Amelii.
-
Ty jej jeszcze bronisz? – spytała zdziwiona matka Bartmana.
-
A czy Kaśka ma dowód, że to ona jej ukradła? Może po prostu nie wzięła tego z Francji?
Zagubić
się to ludzka rzecz, nie ma słów
Niełatwo
też odczytać sens, cudzych snów
kiedy
będziesz już gotowa – daj mi znać
Wiesz,
że mogę czekać – dam Ci jeszcze czas.**
-
Zawsze to mam przy sobie – Kaśka szła w zaparte.
-
Ale ja tego nie brałam – powtórzyła jak mantrę Amelia.
-
Zbyszek ty jej kompletnie nie znasz, a bronisz jej.
-
Ale wiem, że tego nie zrobiła.
Amelia
była zdziwiona tym jak Zbyszek jej broni. Nie spodziewała się tego po nim. Wydawało
jej się, że w takiej sytuacji powinien stanąć po stronie rodziny. Jednak pewność
w głosie utwierdziła ja w tym, że mężczyzna po prostu wierzy w jej niewinność. Kłótnia
trwała w najlepsze. Do Katarzyny i jej matki nie docierał argument, że
dziewczyna nie wchodziła na górę od obiadu. Cały ten czas spędziła w salonie. Cały
czas uparcie twierdziły, że to Amelia ukradła złoty wisiorek. Fizjoterapeutka
nawet nie wiedziała jaki on miał kształt, nawet nie wiedziała o jego istnieniu.
Była rozgoryczona postawą rodziny ukochanego. Brała ich za ludzi nowoczesnych,
którzy nie oceniają ludzi po pochodzeniu czy też pozorach. Jednaj najzwyczajniej
w świecie myliła się. Stała i zastanawiała się jak ich przekonać o swojej
niewinności, bo przecież nie ukradła tego naszyjnika. Stała sparaliżowana, a oskarżenia
trwały dalej. Próbowała się bronić, ale to wszystko szło na marne. W końcu
zdenerwowana wyrwała rękę z uścisku Bartmana i wyszła do przedpokoju. Ubrała kurtkę
i buty, a następnie wyszła z domu. Słyszała krzyki Zbyszka, ale nie chciała tam
spędzić ani minuty dłużej. Zaczęła biec. Nie znała Warszawy, ale kompletnie ją
to nie interesowało. Łzy spływały jej po policzkach i rozmywały makijaż. Była wstrząśnięta.
Na ulicach nie było ludzi, ponieważ każdą minutą było coraz bliżej wigilijnej
kolacji. W głębi serca Amelia miała nadzieję na prawdziwą wieczerzę w rodzinnej
atmosferze. Jej nadzieja szybko pękła jak bańska mydlana, która pozostawiła po
sobie olbrzymi niesmak. Znalazła się w jakimś parku. Usiadła na zimnej ławce i
sama nie wiedziała na co ze kac. Było jej zimno, ale nie zamierzała wracać do
domu gdzie ktoś ją miał za złodziejkę. Mijały minuty, a na dworze robiło się
coraz zimniej i zimniej. Żałowała, że nie została w Bełchatowie gdzie sama w
czterech ścianach spędziłaby nie tylko ten dzień, ale i kolejny.
-
Tu jesteś – obok siebie usłyszała głos Zbyszka. – Już myślałem, że cię nie
znajdę.
-
Nie musiałeś mnie szukać – powiedziała Amelia.
-
Jak to nie musiałem? Czy ty wiesz jak bardzo się o ciebie bałem? Jestem pewien,
że ty nie ukradłaś tego wisiorka.
-
Nie zrobiłam tego. Ja nawet nie wiem jak on wygląda.
-
Wiem – pocałował ją w czoło. – Chodź. Wrócimy do domu.
-
Nie wrócę tam. Nie ma mowy Zbyszek. Zawieź mnie do jakiegoś hotelu i przywieź
mi moje rzeczy.
-
Amelia, nie gadaj głupstw. Wracamy do domu.
-
Nie. Ja tam nie wrócę. Ja mam swoją godność. Nie chcą mnie tam o nie będą mnie
widzieć – tyle stanowczości w jej głosie jeszcze nigdy nie słyszał.
Są
krzywdy, których człowiek czujący swą godność, znieść nie może.***
***
31 grudnia 2011 r.
Michał
Bąkiewicz spojrzał czy zastana na stole dobrze leży. Za godzinę miały przyjść Paulina
i Dagmara, aby podgrzać ugotowane przez siebie potrawy. Michał postanowił
zorganizować Sylwestra dla rodzin swoich najlepszych przyjaciół Mariusza i
Michała. Ta trójka od dawna trzymała się razem i pamiętała czasy wspólnej gry w
reprezentacji. Była to jednak odległa przeszłość a w momencie trwania tej
historii tylko Winiarski reprezentował barwy biało – czerwone. Pozostała dwójka
z różnych względów stroje kadry narodowej odwiesiła na wieszak. Z wyjątkiem
Michała oraz Mariusza i ich żon gościem Bąkiewicza miała być również Natalia. To
właśnie z myślą o niej podjął się roli gospodarza wieczoru. Żeby dziewczyna nie
myślała, że chce ją zaciągnąć do łóżka postanowił, że w roli przyzwoitej wystąpił
zaprzyjaźnione małżeństwa. Od razu powiedział Natalii kim są jego goście oraz
jakie łączą ich stosunku. Nie chciał mieć przed nią tajemnic. Z resztą – ostatnio
to słowo kojarzyło się bardzo źle i na myśl przywodziło tylko jedną osobę –
Blankę. Od czasu ich ostatniej rozmowy Michał nie widział się ani nie rozmawiał
z blondynką. Na dniach zamierzał złożyć pozew o rozwód. Chciał zakończyć tą całą
fikcję jaką było jego małżeństwo. Z wyjątkiem rozwodu na drodze cywilnej
zamierzał również unieważnić swoje małżeństwo w kościele. Miał do tego prawo
ponieważ Blanka nie powiedziała mu wszystkiego przed ślubem.
Nie
ma miłości obustronnej. Nie ma wtedy szczerości. Jest to krępujące.****
Rozmyślając
tak usłyszał dzwonek do drzwi. Dobrze wiedział kto to. To Paulina i Dagmara
wraz ze swoimi mężczyznami, którzy w obecnej chwili robili za tragarzy.
-
Cześć. Dobrze, że jesteście – powiedział, otwierając i wpuszczając do środka
gości. – w ogóle to dzięki Daga i Paula za zajęcie się stroną kulinarną, ale
wiecie, że kucharz ze mnie marny – dodał Bąkiewicz i bezradnie rozłożył ręce.
-
Nie ma problemu. W sumie to wolałam trochę postać przy garach niż spędzić
tydzień w szpitalu z powodu zatrucia pokarmowego – powiedziała Paulina.
-
Właśnie. Wiesz, że ktoś musi Arka i Oliwera pilnować. A teraz my udamy się do
kuchni – dodała Dagmara.
Panowie
usiedli w salonie. Na rozmowie minął im czas do umówionej godziny. Był to
pierwszy sylwester zawodników Skry Bełchatów, który mogli spędzić na
delikatniej imprezie. Każdy z nich wykorzystywał tu zupełnie w inny sposób. Część
pojechała do rodzin, a część spotkała się ze znajomymi aby uczcić nadejście
nowego roku. W końcu na stole stanęły przekąski, a kuchni dochodził aromatyczny
zapach dań za ciepło
-
To pewnie Natalia – powiedział Michał, gdy o dziewiętnastej rozległ się dzwonek
do drzwi.
Natychmiast
poszedł otworzyć. W progu stała niska dziewczyna po brązowych włosach i oczach
koloru piwnego. Bąkiewicz uśmiechnął się do niej i poprosił aby weszła do środka.
Podała mu mała paczuszką, a następnie zdjęła płaszcz i dokładnie wytarła buty o
ściereczkę do tego przeznaczoną. Ubrana była w sweter w szaro – kremowe paski i
spódnicę z rozcięciem do kolana w kolorze khaki. Na nogach miała cieliste botki
z czarną wstawką.*****
-
Chodź poznasz moich przyjaciół.
-
Już. Tylko gdzie mogę odłożyć to ciasto?
-
Ciasto? – spytał niedowierzająco.
-
No ciasto. Nie mogłam przyjść z pustymi rękami. Tak nie wypada.
-
A prosiłem cię żebyś nic nie przynosiła – powiedział Michał, a następnie objął
ją ramieniem i wprowadził do salonu, gdzie czekała pozostała czwórka. – No moi
mili to jesteśmy w komplecie. To jest Natalia moja koleżanka. Nati, a to są moi
najlepsi przyjaciele i przyjaciółki: Michał, Dagmara, Mariusz oraz Paulina.
Kobiety
wzięły ciasto od Natalii i zaczęły się z nią witać. Po chwili już wszyscy
siedzieli przy stole i rozmawiali w najlepsze. Początkowo Wawrzyniak była troszeczkę
onieśmielona, ale z czasem stała się uczestniczką rozmów i żartów. Michał Bąkiewicz
od początku ją zaintrygował. Od ich pierwszego spotkania w parku bardzo dużo
rozmawiali. Dowiadywali się o sobie różnych rzeczy. Ceniła to, że Michał od razu
powiedział, że ma żonę. Wyjaśnił jej całą sytuację w jakiej się znalazł i nawet
dzień przed sylwestrem pokazał pozew o rozwód na którym widniał jego podpis. Brakowało
tylko daty złożenia, ale miał ją dopisać tuż po Nowym Roku, gdy razem ze swoim
prawnikiem złoży go w sądzie. Natalia wiele słyszała o takich przypadkach gdzie
żonaci mężczyźnie mamili w głowach takim dziewczynom jak ona. W tym wypadku jej
obawy rozwiali jego przyjaciele, bo gdy tylko temat przypadkowo zszedł na
Blankę poparli decyzję Bąkiewicza.
Mógłbym
zamek wznieść na wysokiej skale,
Oczarować
Cię i w prezencie dać,
Ale
kiepski jest ze mnie budowniczy,
Wolę
dać Ci coś, czego nie tknie czas.******
*Andrzej Sapkowski
**Rafał Brzozowski – „Tak blisko”
***Henryk Sienkiewcz
****Jan Paweł
Krasodębski
*****Zestaw
******Maciej Czaczyk – „Dla Ciebie”
***
Dobra dziś dwa rozdziały przepisane - starczy tego dobrego. Z resztą zmierzę się w ciągu całego jutrzejszego dnia. Jeśli klikniecie na słówko 'zestaw' otworzy Wam się strój Natalii. W sumie łamię łagodny Leon Bartman co o tym sądzicie? Następny rozdział wprowadzi nas w końcową fazę tego opowiadania.
Pozdrawiam i do następnego.
PS Robię porządek w liście informowanych. Każdy kto chce dostawać informację o nowych rozdziałach tutaj proszony jest o wpisanie się do zakładki "Informowani".
PS Robię porządek w liście informowanych. Każdy kto chce dostawać informację o nowych rozdziałach tutaj proszony jest o wpisanie się do zakładki "Informowani".
W życiu bym się nie spodziewała tej całej szopki jaką odstawiła Kaśka z mamą Zbyszka. Nie rozumiem ludzi którzy żyją stereotypami, choć dobrze pamiętam że moi rodzice jeszcze kilka lat temu też wiele mieli takich poglądów, jednak na spółkę z rodzeństwem powoli ich tego oduczaliśmy i w sumie robimy to nadal. Nawet nie chcę myśleć jak w tej sytuacji poczuła się Amelia, nikt z nas nie lubi być oskarżany o coś czego nie zrobił nawet przez obce osoby, a co dopiero przez najbliższe osoby ukochanego. Nie dziwię się ze Ami nie chciała wracać do domu Bartmanów.
OdpowiedzUsuńNo proszę sylwestra można spędzić też w o wiele spokojniejszy sposób i to pokazuje nam Bąku.Podoba mi się to że swoją relacje z Natalią od samego początku buduje na szczerości i zaufaniu. Jednak boję się że Blanka nie powiedziała ostatniego słowa.
Brawo dla Zbyszka! Widać, że chłopak ufa swojej ukochanej na każdej płaszczyźnie ! Pan Bartman pokazany jako człowiek z uczuciami to nowość:). Chociaż jak tak Go słucham w tv to wydaje mi się być miłym człowiekiem z pasją. Do tego widać, że syn Go szanuje...
OdpowiedzUsuńMatka i siostra Zbyszka przesadziły... to że Ameli wychowała się w domu dziecka to nie znaczy, że jest złodziejką. Na pewno okaże się, ze Kaśka zgubiła łańcuszek, albo sama go gdzieś schowała, aby tylko winę zrzucić na Amelie.
OdpowiedzUsuńA Bąkiewicz dobrze robi składając pozew o rozwód. Przecież nie można żyć z kimś kto zataił prawdę. I może teraz jego życie sie zmieni dzięki Natalii?
Właśnie, ja też myślałam, że rodzina Zbyszka nie myśli stereotypami. O ironio, gdyby nie powiedzieli im, że Amelia jest z domu dziecka, to Kasia by jej nie oskarżyła o kradzież. Ech..
OdpowiedzUsuńZbyszek wie, jak się zachować i pokazał, że można mu ufać. Wierzy w swoją dziewczynę, bez uprzedzeń i zawahania :) Podoba mi się to i niech spędzą tą Wigilię we dwoje.
Za to Michał, widzę, ambitnie ;) Wspólny Sylwester ma zaimponować Natalii :) Oby do końca było miło :)
I w końcu doczekaliśmy się kolejnego rozdziału. To, co spotkało Amelię w domu Zbyszka jest przykre i cholernie niesprawiedliwe. Zarówno matka jak i siostra Bartmana nic nie wiedzą o dziewczynie, a oskarżają ją o najgorsze z racji tego, że jest z domu dziecka. Wcale nie podoba mi się takie zachowanie obu pań. Ale postawa Zbyszka no wzruszyła mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie spodziewałam się,ze Święta spędzone u Bartmana rodziców,mogą być tak straszne dla Amelii. Jego siostra jest okrutna! Dobrze,ze Zbyszek nie dał się otumanić i poszedł za głosem serca,cieszy fakt,ze ufa Amelii. Widzę,ze Michał ma poważne zamiary co do Natalii skoro już zaprosił ją na oficjalnego Sylwestra :) Ciekawa jestem jak się ułoży ta ich znajomośc,no bo przecież nie ma jeszcze rozwodu.. Pozdrawiam ;*
UsuńOj coś mi się zdaję, że chyba musi dużo wody w oceanie Spokojnym upłynąć zanim obie Bartmanówny zaczną traktować Amelię tak jak na to zasługuje. Dobrze, że Zbyszek przynajmniej pokazał się z dobrej strony i nie dał siostrze i matce oczernić w jego oczach jego dziewczyny. No, a Bąku się rozwodzi, cóż Blanka jest sama sobie winna niestety. Ale widzisz coś mnie i Bąka łączy - oboje jesteśmy marnymi kucharzami, żeby nie powiedzieć, że żadnymi :D
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga :
OdpowiedzUsuńhttp://siostra-siatkarza.blogspot.com/
komentować ! :P