niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 15 – „Pędzę bezpowrotnie autostradą kłamstw.*”


30 marca 2012
            Michał Bąkiewicz z gmachu sądu. To były dla niego trudne miesiące. Blanka wcale nie zamierzała mu ułatwić rozwodu. Robiła wszystko aby udowodnić, że ona i Michał mają szansę na odbudowanie swojego związku. Bąkiewicz był jednak nie ugięty. Nie mógł darować jej tego kłamstwa. To było ponad jego siły. Sąd rozwiązał małżeństwo na drugiej sprawie rozwodowej. Michał miał świadomość, że większość małżeństw walczy dłużej, ale dla niego dwie to był już zbyt wielki wysiłek psychiczny. To wyciąganie wszystkich brudów i spowiadanie się obcemu człowiekowi z intymnych i prywatnych szczegółów było dość krępujące, ale tylko tym sposobem mógł zakończyć małżeństwo z Blanką. Nie wątpliwie kochał blondynkę. Miała piękne, duże zielone oczy w których odbijał się cały jego świat. Chciał przychylić jej nieba. Dać wszystko co miał najlepsze, ale nie mógł. Okłamywała go, a on tego po prostu nienawidził. 
To prawda, że wciąż kocham cię
Lecz daj mi chwilę
Po nokaucie twym
Padam z sił*
            Miał trzydzieści lat. Dokładnie kilka dni temu je ukończył. Wydawało mu się, że świat sobie z niego zakpił. Zesłał mu kogoś kogo pokochał, ale kto nie był wobec niego szczery. Wchodził w nowy etap swojego życie jako rozwodnik z ograniczonym zaufaniem do kogokolwiek. Potrzebował teraz czasu żeby ponownie odzyskać równowagę i stabilizację. To było najważniejsze. Przez te kilka miesięcy największe wsparcie otrzymał od przyjaciół, którzy powtarzali mu, że powinien zrobić to co słuszne i zważać na tłumaczenia czy błagania Blanki. Paulina Wlazły powiedziała mu, że w życiu najważniejsze jest to aby być w zgodzie z samym sobą. Bez tego będziemy się tylko dusili i nie umieli spojrzeć w lustro. Rady i wsparcie przyjaciół były dla niego bardzo cenne.
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać.**
            Tuż po ogłoszeniu rozwodu nie wrócił od razu do swojego mieszkania. Wychodząc z machu sądu nie zaszczycił Blanki nawet jednym spojrzeniem. Po prostu odszedł w swoją stronę. Mimo, że od wyjścia prawdy na jaw minęło kilka miesięcy jego to dalej bolało. Czuł się poturbowany. Jakby ktoś zadał mu cios prosto w głowę i wybił obraz szczęśliwej i wspaniałej rodziny, który budował od początku znajomości z Blanką. Nie miał nawet najmniejszej ochoty zbierać kawałków, układać w całość ze zmienioną partnerką u boku. Nie da się kogoś przestać kochać w przeciągu kilku dni, tygodni czy miesięcy. Każdy potrzebuje na to zupełnie indywidualną ilość czasu. Czy Bąkiewicz żałował tych wszystkich chwil i lat? Nie. Był y jednymi z lepszych jakie go spotkały. Jednak wiedział, że musi się ich pozbyć bez sentymentów. Wyrzucić ze swojego życia Blankę i wszystko co było z nią związane.
Żegnaj
Muszę cię zapomnieć
Autostradą wspomnień
Pędzę bezpowrotnie
Autostradą kłamstw*
            Spacerował po bełchatowskim parku i rozmyślał. Wiedział, że w jego życiu skończył się pewien etap. Nie do końca się z tym pogodził, ale wiedział, że tak będzie lepiej. Spojrzał na swoją prawą rękę. Dalej na serdecznym palu widniała złota obrączka, którą kilka lat temu wkładała mu Blanka. Pamiętał, że przez pierwsze dwa miesiące bardzo mu przeszkadzała. Nie mógł się do niej przyzwyczaić. Potem stała się z nim jednością. Spacerując tak po parku znalazł się w miejscu gdzie pierwszy raz zobaczył Natalię na samą myślą o szatynce uśmiechnął się. Od momentu, którego się poznali stali się sobie coraz bliżsi. Często rozmawiali i spotykali się na kawie. Doskonale się rozumieli mimo dzielące ich różnicy wieku. Natalia była kobietą inteligentną o cudownych oczach, w których Bąkiewicz za każdym razem tonął. Ich kolor był niezwykły i jedyny w swoim rodzaju.
Nie do uniknięcia jest przeznaczenie, jeśli ma piękne oczy.***
            Nie kochał jej. Na takie uczucie było za wcześnie. Bardzo pilnował swoich uczuć. Nie chciał się z nikim wiązać dopóki oficjalnie nie dostał rozwodu. Nie potrzebował dodatkowego zamieszania wokół własnej osoby. Miał dość problemów – nie chciał żeby dodatkowym kłopotem były plotkarskie media. W Skrze Michał nie grał w podstawowym składzie. Mimo wysiłku na treningach. Nawrocki stawiał cały czas na parę przyjmujących Winiarski– Bartman. Winiar po kontuzji bardzo szybko doszedł do siebie i z powodzeniem odzyskał swoje miejsce w  składzie, które stracił, z kolei Bąkiewicz. Taki był jednak sport. Miejsce doświadczonych i ogranych zawodników zajmowali ci którzy byli młodzi i mieli więcej sił. Co prawda Bąkiewicz lubił Zbyszka, dzięki niemu Skra zyskała dodatkową siłę ataku, ale gdzieś tam w każdym zawodniku, który odchodził w przeszłość pozostawał żal do rywala, który był lepszy. W sumie gdyby nie obecność Natalii to pewnie gorzej znosiłby zaistniałą sytuację. Kobieta po prostu dawała mu siłę do przyjęcia rzeczywistości, która go zastała. Wyjął telefon z wewnętrznej kieszeni marynarki, którą miał na sobie. W spisie kontaktów odnalazł numer Natalii. Chwilę zastanawiał się czy powinien do niej zadzwonić. Potrzebował jednak rozmowy z kimś, kto po prostu go wysłucha. Mocno nacisnął zielony przycisk i czekał, aż po drugiej stronie usłyszy delikatny głos panny Wawrzyniak.
- Cześć Michał .Dano nie dzwoniłeś. Ostatni raz dziś rano – powiedziała ze śmiechem kobieta.
- Widocznie nie umiem żyć bez rozmów z tobą.
- Nie czaruj, nie czaruj. Już po rozprawie? – spytała.
- Tak. Jestem już rozwodnikiem. Dość dziwne uczucie.
- Wiec co? Nie wiem jak to jest być po rozwodzie, bo nigdy tego nie przeszłam – zaśmiała się.
- Nie radzę. Fatalne doświadczenie. Co robisz dziś wieczorem?
- W sumie to cni. Zaplanowane mam nudzenie się.
- A co powiedziała byś na lampkę wina lub dwie z zgorzkniałym trzydziestoletnim rozwodnikiem?
- A gdzie?
- U mnie w mieszkaniu.
- Będę o dwudziestej, dobrze?
- Czekam – odpowiedział rozłączył się.
            Potrzebował po prostu zwykłej rozmowy. Po prostu komuś komu będzie mógł się wyżalić.
***
2 kwietnia 2010 r.
            Amelia sprzątała właśnie w swoim mieszkaniu nie sądziła, że jej życie odmieni się tak bardzo w ciągu nie całego miesiąca. Przeszłość odeszła w niepamięć. Nie zapomniała o Marku i o tym co ich łączyło. Pozwoliła aby nowe uczucie wypełniło ją. Mogła żyć kochając kogoś innego oraz dbać o pamięć zmarłego męża. Zbyszek siedział na kanapie z laptopem na stole i szukał czegoś w Internecie. Bobik zwinął się w kłębek w fotelu i udawał, że go nie ma brunetka od dłuższego czasu chodziła bardzo uśmiechnięta. Przestała w końcu bać się Aleksa. Słuch o nim zaginął. Od kilki miesięcy wcale się nie odzywał, więc Aniela miała nadzieję – i głęboko w to wierzyła – że po prostu dał sobie spokój. Po prostu jej życie zaczęło normować. Ze Zbyszkiem tworzyła bardzo udany związek. Od wigilii Barman w zasadzie nie utrzymywał kontaktów z rodziną. Oświadczył, że dopóki nie zmienią swojego nastawienia do Amelii on nie będzie z nimi rozmawiał. Tata – Leon Bartman – był jedyną osobą, która akceptowała przeszłość Amelki i tylko z nim Zbyszek prowadził jakikolwiek rodzinny dialog. Para w zasadzie mieszkała u dziewczyny. Batman przeniósł część swoich rzeczy. Chciał być blisko niej i poznawać ją lepiej. Cieszył się, że ona otworzyła się przed nim. Nie wyobrażał sobie życia bez niej. Plotkarskie portale już rozpisywały się o jego stabilizacji i pierwszy raz w życiu kompletnie mu to nie przeszkadzało. Ona sam zauważył, że zmienił się pod wpływem Sosnowskiej. Nie migał się od prac domowych. Pomagał jej jak tylko mógł.
Wszystkie te ulice
Którymi sam spacerowałem
Nie prowadzące donikąd
Dobiegły do końca****
            W klubie szybko rozeszła się wieść o ich związku. Prawie natychmiast wylądowali na dywaniku u Piechockiego, którzy ostrzegł ich, że jeśli ich praca ulegnie osłabieniu, któreś z nich straci pracę. Amelia wiedziała, że to ona pierwsza będzie musiała odejść, bo przecież Zbyszek miał podpisany kontrakt, którego nie można było od tak zerwać. Razem mobilizowali się do lepszej i bardziej wydajnej pracy. Zbyszek w swojej ukochanej uwielbiał wszystko. Byłą dla niego idealna. Miała w sobie wiele delikatności, a także naturalnego piękna. Doskonale wyczuwała kiedy nie jest on skory do rozmowy i w takich momentach nie nalegała na konwersację. Uzupełniali się doskonale. Byli swoimi drugimi połówkami jabłka. Amelia mimo ego, że ufała w pełni Zbyszkowi, to była jednak rzecz, która burzyła jej spokojny sen w nocy. Od kilku tygodni w Bełchatowie mieszkała młodsza siostra Michała Bąkiewicza – Magda. To wcale nie przeszkadzała Sosnowskiej. Jednak panna Bąkiewicz bardzo często rozmawiała z Bartmanem. Problem polegała na tym że często te dialogi były na pograniczu flirtu. Do niczego między tą dwójką nie doszło, ale Amelia wyczuwała że Zbyszek podoba się Magdzie. Nie robiła żadnych scen zazdrości. Obserwowała tylko i notowała sobie wszystko w pamięci. Zamierzała ewentualnie interweniować Dy sprawy zaczną być niebezpieczne. Nie lubiła tego uczucia, ale było silniejsze od niej.
Jedyny sposób zapobieżenia zazdrości to zasłużyć na przedmiot własnych pożądań. Jest ona bowiem nieufnością wobec siebie samego, świadectwem nikłych naszych zalet*****
            Amelia właśnie sprzątała kuchnie gdy usłyszała, że ktoś puka do drzwi. Otworzyła je i zauważyła osobę, której nie chciała widzieć. Wysoką kobietę, która miała średniej długości, brązowe włosy i oczy w tym samym kolorze. Magdalena Bąkiewicz postanowiła złożyć niezapowiedzianą wizytę. Właścicielka mieszkania przybrała sztuczny uśmiech.
- Tak?
- Jest u ciebie Zbyszek? Byłam w jego mieszkaniu, ale tam go nie ma.
- Jest u mnie, a w zasadzie to mieszka – odpowiedziała Amelia.
- A mogę wejść? Brat mnie wyrzucił z mieszkania, bo przyszła Natalia i chcą pobyć trochę sami.
- Jasne, wejdź – otworzyła drzwi i raczej niechętnie wpuściła gościa do środka. – Jest w salonie – dodała.
- Dzięki. Idziesz do kuchni jak widzę. Zrobisz nam przy okazji herbatki? – spytała Magda, a w jej głosie dało się słyszeć zgryźliwość.
- Pewnie.
            Sosnowska weszła do kuchni i ze złością rzuciła ściereczkę, która miała w ręce. Wszystko się w niej gotowało. Magda zakpiła z niej w jej własnym domu. Wstawiła wodę na herbatę i wróciła do sprzątania. Próbowała się uspokoić, ale szło jej to marnie zwłaszcza, że słyszała dochodzące z salonu wesołe śmiechy. W myślach powtarzała sobie, że Zbyszek kocha tylko ją, ale zachowanie Magdy świadczyło tylko o tym, że chce go jej zabrać dla siebie. Melia nie zniosłaby tego rozstania. Zbyszek był jej kotwicą, która utrzymywała ją w miejscu i nie pozwalała zatracić. Woda już dawno się zagotowała, ale dziewczyna nie zwracała na to uwagi. Dalej sprzątała. Przestała dopiero gdy poczuła na swoich biodrach ręce Bartmana.
- Wszystko w porządku? – spytał.
- Tak. Wszystko ok.
- To czemu do nas nie dołączysz?
- Robię herbatę – odpowiedziała Amelia.
- Woda się już dawno zagotowała.
- Nie słyszałam – zabrała się za robienie ciepłych napojów.
- Kochanie co się dzieje?
- Nic.
- Czemu mnie oszukujesz? Przecież wiesz, że możesz być wobec mnie szczera.
- Ja jej nie zaproponowałam nawet herbaty sama mnie wysłała do kuchni. I po co przyszła? Mieliśmy ten wieczór spędzić razem. Sami.
- Wiem i spędzimy. Zaraz ją wyproszę. Jak skończysz sprzątać to włączymy jakiś film i obejrzymy we dwoje. Dobrze?
- Tak.
- I już się tak nie denerwuj. Zawsze mogłaś jej powiedzieć, że jesteśmy zajęci. Musisz być bardziej asertywna.
- Jasne. Zaraz przyniosę wam herbatę.
- Nie rób jej. Zaraz Magda stąd wyjdzie. Zostań tu – powiedział i wyszedł.
            Brunet pokiwał głową. Amelia była za mało stanowcza i dlatego ludzie wchodzili jej na głowę i robili to co chcieli. Kochał ją jednak za wszystko i nie wyobrażał sobie życia bez niej.
Chcę żebyś wiedziała
Że wszystkich sił nie pozwolę temu odejść
Te słowa to moje serce i dusza
I zaczekam do tej chwili, kiedy będziesz wiedziała
Bo wykrwawię moje serce, aby pokazać
Że nie odejdę****
*Manchester – „Autostradą kłamstw”
**Antoine de Saint – Exupery
***Lidia Jasińska
****SUM 41 – “With you”
*****Pierre Charron 
***
Długo mnie nie było, wiem. Jednak zastoje pisarskie są okropne. Tworzenie dalej sprawia mi radość, ale gdy nie ma się na nic czasu ciężko wymyślić jakiś sensowny wątek. Cieszę się, że chociaż to opowiadanie toczy się według wytyczonego planu. Wybaczcie masę błędów. Nie mam siły już tego sprawdzać. Obiecuję sprawdzić gdy tylko skończy się nalot gości. 
Z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, a także nadchodzącego Nowego Roku chcę Wam życzyć szczęścia, zdrowa i miłości. Aby w Nowym Roku spełniły się Wasze wszystkie marzenia i aby ten Nowy Rok nie był gorszy od tego, który mija. 
Zawsze Was kochająca, Lady Spark. 

7 komentarzy:

  1. Widzę że moja imienniczka będzie tą złą, cóż Magdy tak mają, to wredne osoby są. Uczucie Amelii i Zbyszka jest tak idealne że przez głowę może przemknąć myśl że aż niemożliwe, z drugiej strony wiem z własnego doświadczenia ze takie pary istnieją i życze boy ten świat Sosnowskiej i Bartmana nadal pozostał nienaruszony, ale może być ciężko gdy Magda na dobre włączy się do gry. Mam nadzieję że Bąkiewicz nie będzie się użalał nad sobą. Stało się tak a nie inaczej, trzeba iść dalej nauczyć się żyć na nowo bez Blanki u boku, jest mu trudno, ale da radę. Rozumiem go w 100% kłamstwo bardzo ciężko wybaczyć, a niekiedy nie da się tego zrobić, wiec nie dziwi mnie żal jaki ma do swojej już byłej żony.Również życzę wesołych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bąkiewicz teraz musi na nowo poukładać swoje życie w którym nie będzie już miejsca dla Blanki. Może dzięki Natalii jego życie się jakoś odmieni. Na lepsze ;)
    Zachowanie Magdy jest zdecydowanie nie na miejscu. Widać, że Zbyszek jej się podoba i chce go zdobyć, ale mam nadzieje, ze jej się to nie uda. A sam Zibie nie ulegnie jej pod wpływem chwili.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda mi Bąka i Blanki poniekąd też. Dziewczyna sama jest sobie winna, bo nie można budować związku na kłamstwie. Jak widać po przypadku Bąkiewiczów, wszystko i tak w końcu wyjdzie na jaw. U nich okazało się, że nie da się już naprawić tego co oboje budowali przez tyle długich, wspólnych miesięcy. No, ale mamy jeszcze Amelię i Zbyszka. Coś mi się tak zdaję, że to wszystko to tylko cisza przed burzą i już niebawem pewien osobnik przypomni im o swoim istnieniu. Mam jednak nadzieję, że moja kobieca intuicja w tym konkretnym przypadku mnie zawodzi.

    Wesołych Świąt moja Droga, a jutro tylko i wyłącznie odpoczynku :*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo, prawidłowa reakcja Zbyszka! Tak trzeba :) Pokaże Amelii, że jest dla niego najważniejsza, ważniejsza niż Magda. Niech się dziewczyna poczuje pewnie i bezpiecznie :)
    Natalia za to okazała się wybawieniem dla Michała. Towarzystwo wskazane w takich ciężkich chwilach. Już po rozwodzie, czas na nowe życie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za wredna laska z tej Magdy! Jak wogóle mogła tak potraktować Amelię! Brawo Zbigniew, zareagował jak na mężczyznę przystało!

    OdpowiedzUsuń
  6. I w końcu dotarłam i tutaj... Przez te święta nazbierało się sporo zaległości.

    Michał rozwodnikiem? Jak to dziwnie brzmi. Od początku tego opowiadania miał żonę, był szczęśliwy, chciał mieć z nią dzieci, a tutaj tak nagle wiadomość o tym, że dzieci ze swoją żoną mieć nie będzie... Przeżył wewnętrzny dramat, ale pozbierał się, a Natalia mu w tym pomogła. Czasami dobrze jest mieć taką osobę, która nas wysłucha i nam wskaże właściwą drogę. Co do Magdy to wolę jej zachowania nie komentować. Brakuje mi słów na takie dziewczyny.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli Bartman da się omotać tej całej Magdzie i skrzywdzi Amelię to go zamorduje!

    OdpowiedzUsuń